Święto polskich fanów lorda Voldemorta, Harry'ego, Hermiony i magii. Dzisiaj na ekrany polskich kin wchodzi ekranizacja ostatniej, siódmej części przygód młodego czarodzieja autorstwa J.K. Rowling. "Harry Potter i insygnia śmierci" został podzielony na dwie części. Na drugą trzeba będzie poczekać do lata przyszłego roku.
Reżyser piątej i szóstej części przygód Pottera, David Yates, broni się przed zarzutem, że decyzja o sfilmowaniu ostatniego tomu powieści Rowling w dwóch częściach była podyktowana chęcią osiągnięcia jak największych zysków.
Twierdzi, że ostatni akt przygód czarodzieja jest tak naładowany akcją, że umieszczenie wszystkiego w jednym filmie było po prostu niemożliwe.
Mroczny i dla fanów
Krytycy podkreślają, że ostatnia część przygód Harry'ego jest wyjątkowo mroczna, a trup ściele się gęsto. Dla lepszego odbioru twórcy filmu postanowili jednak poprzeplatać akcję lżejszymi i nieco komicznymi scenami.
Mówi się też, że jest to ekranizacja dla zdeklarowanych fanów Pottera, a ci, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z opowieściami o lordzie Valdemorcie i tajemniczymi nazwami magicznych eliksirów mogą nie nadążyć za fabułą.
Pierwsza część "Harrego Pottera i insygniów śmierci", której premiera odbyła się 11 listopada w Londynie, nie kończy się dobrze, a na kolejną trzeba czekać kilka dobrych miesięcy.
Fenomen nieletniego czarodzieja
Seria książek o Harrym Potterze odniosła olbrzymi sukces komercyjny na świecie pod względem rekordowych wyników sprzedaży książek, gadżetów promocyjnych, gier komputerowych, oglądalności w kinach i sprzedaży filmów. Fenomen młodego czarodzieja został zaliczony do jednej z ważniejszych wydarzeń współczesnej popkultury. Książki została przetłumaczona na ponad pięćdziesiąt języków, a ich autorka jest jedną z najlepiej zarabiających osób w Wielkiej Brytanii.
Źródło: tvn24.pl