W 12-letniej historii Kompanii Węglowej kierowaniem spółki zajmowało się ośmiu prezesów. Tylko w zeszłym roku zmiana na tym stanowisku nastąpiła aż trzy razy. Oprócz karuzeli prezesów wrażenie mogą robić również ogromne koszty zarządzania spółką - jak wynika ze sprawozdania finansowego, rocznie wynoszą one 2 mld złotych. Materiał "Czarno na białym".
Kompania Węglowa to największa spółka górnicza w Europie. W ciągu 12 lat kierowało nią ośmiu prezesów - średnia długość pracy na tym stanowisku wynosi półtora roku. Prawdziwa karuzela zaczęła się jednak w zeszłym roku, kiedy kierowaniem spółki zajmowało się po kolei trzech prezesów: Mirosław Taras, Piotr Rykala i Krzysztof Sędzikowski.
Jak podkreśla w rozmowie z TVN24 Krzysztof Zasuń, redaktor naczelny portalu wysokienapiecie.pl, tak częste zmiany zdecydowanie nie służą spółce. - Nowy prezes przywozi ze sobą nowych pracowników, nowych dyrektorów, którzy z kolei biorą ze sobą nowych podwładnych. Każda taka zmiana powoduje czystkę personalną - wyjaśnia.
Obecny prezes Kompanii Węglowej Krzysztof Sędzikowski zdaje sobie sprawę, że przed nim ciężkie zadanie. - To jest bardzo duże wyzwanie, ale się go podjąłem - zapewnia.
Sędzikowski doświadczenie w biznesie zdobywał przede wszystkim w spółkach państwowych. Jak zauważają eksperci, to typowa ścieżka kariery w branży energetycznej.
- To nie jest zbyt liczna grupa, około 250 - 300 osób - wyjaśnia socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, prof. Marek Szczepański. - Jak już człowiek wejdzie do tej karuzeli, praktycznie jej nie opuszcza. Nawet w najtrudniejszych momentach jest pewien typ pomocnej dłoni kolejnych i kolejnych prezesów, dyrektorów, kierowników. To charakterystyczny typ solidarności, właściwie mało obecny w innych grupach zawodowych - mówi.
- Znam wszystkich ludzi, którzy pracowali na tych funkcjach decyzyjnych w Kompanii Węglowej. Dobierani byli oni według klucza towarzyskiego lub też uległości: nie politycznej, bo tu nie ma polityki, raczej koneksji - zauważa z kolei Jerzy Markowski, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa w latach 1995-97.
Mniejsza wydajność, więcej kosztów
Sytuacja Kompanii Węglowej przez lata systematycznie się pogarszała. - W ciągu 10 lat wydajność w Kompanii Węglowej spadła o 50 proc., a koszty wzrosły o 100 proc. Takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień - ocenia Jerzy Markowski.
Dużą część kosztów stanowią te związane z zatrudnieniem, zwłaszcza przy administracji spółki. Ze sprawozdania finansowego firmy wynika, że łączny koszt zarządzania Kompanią to 2 mld złotych rocznie. W samej centrali spółki, która sprawuje pieczę nad podległymi przedsiębiorstwami, zatrudnionych jest ok. 700 osób.
- Są pewne nieporozumienia dotyczące kosztów administracyjnych, które ważą 2 mld złotych. Ale koszt centrali to jest 166 mln złotych - wyjaśnia Krzysztof Sędzikowski. - Nawet wycięcie całkowite tych kosztów nie spowoduje uratowania KW. Ja będę podchodził do tego w następujący sposób: wycinamy wszystkie koszty, które się da - przekonuje.
Jeszcze kilka lat temu firma nie musiała oszczędzać. Pensje kierownictwa wzrosły, gdy wiceministrem gospodarki w latach 2008-2011 r. była Joanna Strzelec-Łobodzińska. - Najpierw zmieniła zasady wynagradzania prezesów spółek węglowych i zarządów tak, że wyciągnęła ich z tzw. kominówki - zauważa Jerzy Markowski. - Dała szansę prawną na to, aby zarabiać po 80 tys. zł i więcej na miesiąc. Kiedy to załatwiła, przestała być wiceministrem i zrobiła się, używam tego słowa świadomie, prezesem Kompanii Węglowej - ocenia były pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa.
W czasie pracy nad materiałem dziennikarzom TVN24 nie udało się skontaktować z Joanną Strzelec-Łobodzińską ani jej dawnym szefem, Waldemarem Pawlakiem.
"Spokój wynegocjowany w Katowicach to większy komfort rządzenia w Warszawie"
Po styczniowych protestach górników rządowi Ewy Kopacz udało się ugasić ogień i doprowadzić do porozumienia. Eksperci ostrzegają jednak, że bez gruntownych zmian w polskim górnictwie, problem niebawem powróci.
- Spokój w górnictwie wynegocjowany w Katowicach oznacza większy komfort rządzenia w Warszawie - zauważa socjolog Marek Szczepański. - Przeciwnie, niepokoje w górnictwie zawsze powodują dyskomfort rządzenia na salonach warszawskich. Warto o tym pamiętać zwłaszcza w roku wyborczym - podkreśla.
Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński wyjaśnia, że rządowe propozycje "natrafiały na bardzo dobrze zorganizowany opór strony społecznej", dlatego sytuacji nie dało się uzdrowić wcześniej. Podkreśla również, że za kłopoty w spółce personalną odpowiedzialność ponieśli "kolejni prezesi", którzy "przestali pełnić tę funkcję".
Obecny prezes Kompanii Węglowej jest optymistą. - Ten program świadczy o tym, że świat się zmienił i mamy inną sytuację - mówi o programie naprawczym dla spółki. O dawnych błędach mówi natomiast: - To już przeszłość. Możemy tylko wyciągnąć wnioski.
Autor: kg/kka / Źródło: tvn24