Jeżeli Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego się nie powstrzyma od orzekania, będziemy mieli do czynienia z dualizmem i w konsekwencji z chaosem, który rządzący sprawią obywatelom - oceniła mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy", odnosząc się do czwartkowej decyzji SN. Podkreśliła, że "to orzeczenie ma fundamentalne, bardzo istotne znaczenie", bo zdanie Sądu Najwyższego "jest zawsze wykładnią dla sądów powszechnych".
W czwartek odbyło się posiedzenie niejawne w pierwszej ze spraw, w których Sąd Najwyższy wystosował w końcu sierpnia 2018 roku pytania prejudycjalne, na które Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej udzielił odpowiedzi 19 listopada.
Izba Pracy SN uchyliła uchwałę nowej Krajowej Rady Sądownictwa i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy do tej Izby.
"To orzeczenie ma fundamentalne, bardzo istotne znaczenie"
- Stało się to, co musiało się stać. Sąd Najwyższy wykonał wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - tłumaczyła w "Wstajesz i wiesz" w TVN24 mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy".
Jak mówiła, SN "przyłożył tę matrycę, tego gotowca, którego dał trybunał, do tej konkretnej sprawy i powiedział wprost: Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego, jak i prawa unijnego, a KRS nie jest organem niezależnym od władzy ustawodawczej i wykonawczej".
- To jest pierwsze orzeczenie, które ma fundamentalne, bardzo istotne znaczenie dla pozostałych orzeczeń - podkreśliła. Sąd Najwyższy - wyjaśniała - "jest zawsze wykładnią dla sądów powszechnych".
- Sądy będą w tym momencie dużo odważniejsze i będą realizować wyrok trybunału, przykładając te wytyczne do swoich konkretnych spraw - powiedziała Gregorczyk-Abram.
"Izba Dyscyplinarna jest niewidzialna dla systemu prawnego, jej nie ma"
Pytana, czy decyzja Sądu Najwyższego oznacza, że sędziowie wzywani przed Izbę Dyscyplinarną nie muszą się przed nią stawiać, Gregorczyk-Abram odparła: - Gdybym ja była obrońcą w takiej sprawie, to taka byłaby moja interpretacja.
- Wczoraj Sąd Najwyższy powiedział, że Izba Dyscyplinarna jest niewidzialna dla systemu prawnego, jej nie ma, pomijamy jej istnienie. Sprawy przed Izbą Dyscyplinarną w ogóle nie powinny mieć miejsca - podkreśliła.
Wskazywała, że sprawy dyscyplinarne może rozpatrywać na przykład Izba Karna, która "świetnie sobie z nimi poradzi".
"Jeśli rządzącym zależy na dobru obywateli, to jak najszybciej należy to uporządkować"
Zdaniem mecenas sędziowie Izby Dyscyplinarnej "powinni powstrzymać się od orzekania".
- Zakładam, że tak nie będzie. Tak wynika z narracji strony rządowej, a ja traktuję Izbę Dyscyplinarną, tę jednostkę, jako część rządową, dlatego, że została wybrana przy wsparciu upolitycznionej KRS - zaznaczyła.
Oceniła, że jeżeli Izba Dyscyplinarna nie powstrzyma się od orzekania, "będziemy mieli do czynienia z dualizmem i w konsekwencji z chaosem, który rządzący sprawią obywatelom". - Teraz ich obowiązkiem jest odpowiedzenie sobie na fundamentalne pytanie: czy zależy im na władzy, czy zależy im na dobru obywateli - stwierdziła Gregorczyk-Abram.
- Jeśli im zależy na dobru obywateli to jak najszybciej należy to uporządkować, zmienić ustawę o KRS i o Sądzie Najwyższym - podkreśliła.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z SYLWIĄ GREGORCZYK-ABRAM:
Autor: ads//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24