Ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku (woj. kujawsko-pomorskie) został zawieszony w czynnościach. Takiej decyzji domagał się w poniedziałek od zarządu i właściciela szpitala minister zdrowia.
W nocy z czwartku na piątek, na oddziale ginekologiczno-położniczym, zmarły oczekujące na poród bliźnięta. Ojciec dzieci obwinia personel placówki o zaniedbania, które doprowadziły do śmierci dzieci. Ordynator był wówczas jednym z dyżurujących lekarzy.
Zarząd dowiedział się z mediów
W poniedziałek wieczorem Krzysztof Malatyński, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. ks. Jerzego Popiełuszki we Włocławku poinformował, że podjął decyzję o zawieszeniu ordynatora w czynnościach służbowych. Decyzja zaczęła obowiązywać od wtorku, a jej podstawą było - jak zaznaczył dyrektor - wyłącznie postępowanie lekarza po śmierci dzieci.
Malatyński podkreślił, że o całym zdarzeniu zarząd szpitala dowiedział się dopiero z mediów. Skrytykował także to, że zbyt późno otoczono należytą opieką psychologiczną matkę bliźniąt.
Dyrekcja szpitala już wcześniej zapowiedziała, że nie będzie komentować sprawy śmierci bliźniąt do czasu zakończenia śledztwa prokuratorskiego oraz kontroli prowadzonej przez powołaną przez ministra zdrowia komisję. - Wtedy wyciągniemy ewentualne konsekwencje - zaznaczył w poniedziałek Malatyński.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Odsunięcia od obowiązków do czasu wyjaśnienia sprawy ordynatora domagał się podczas zwołanej w poniedziałek konferencji prasowej minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Z takim wnioskiem wystąpił do marszałka województwa kujawsko-pomorskiego jako właściciela szpitala, ale ostateczna decyzja należała do dyrektora placówki.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła w poniedziałek prokuratura. - Na tym etapie jest to oczywiście postępowanie w sprawie, gdyż zbyt wcześnie na formułowanie ewentualnych zarzutów pod adresem konkretnych osób - poinformował w poniedziałek Piotr Stawicki z Prokuratury Rejonowej we Włocławku.
Własne postępowanie samorządu lekarskiego
Według ojca dzieci do ich śmierci przyczyniły się zaniedbania ze strony szpitala. Matka bliźniąt przebywała w lecznicy przez dwa tygodnie na przełomie grudnia i stycznia z powodu komplikacji ciąży. Opuściła szpital tydzień temu, ale zgodnie z zaleceniami zgłosiła się ponownie w czwartek, zaniepokojona gwałtownymi skokami ciśnienia.
Według relacji ojca, ginekolog zalecił niezwłoczne przeprowadzenie zabiegu cesarskiego cięcia. Nie zrobiono tego, gdyż - jak usłyszał od personelu szpitala - osoba kompetentna do wykonania koniecznego badania ultrasonografem miała być na miejscu dopiero następnego dnia.
Prawidłowość postępowania w tym przypadku personelu medycznego bada na wniosek ministra zdrowia prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Własne postępowanie zapowiedział już także samorząd lekarski.
Autor: kris/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24