Sądowe statystyki pokazują jednoznacznie, że po rozwodzie opieka nad dzieckiem najczęściej przyznawana jest matce. Ojcowie schodzą na drugi plan, a często znikają z życia dziecka - wbrew ich woli i zwykle ze szkodą dla córki czy syna. Rozwiązaniem jest tak zwana opieka naprzemienna. W polskim prawie jej nie ma, bo politykom ciągle nie udało się jej wprowadzić. Materiał magazynu "Polska i Świat" w TVN24.
Na placach zabaw nie brakuje dzieci wychowujących się w niepełnych rodzinach. Liczba rozwodów rośnie. W 2017 roku było ich trochę ponad 65 tysięcy. Rok wcześniej o dwa tysiące mniej. W większości przypadków, w tych związkach były obecne już dzieci.
Dziecko przy rozstaniu rodziców może stać się kartą przetargową - a przynajmniej wtedy, gdy ojciec chce mieć wpływ na jego wychowanie.
"Po prostu opłaca się być w konflikcie"
Paweł Borusiewicz, który założył stowarzyszenie "Prawo Dziecka", nie daje za wygraną. - Taki normalny kontakt miałem 6 stycznia 2018 roku, czyli półtora roku temu, kiedy syn był u mnie na swoich siódmych urodzinach. I od tamtej pory utrudniane są te kontakty - przekonuje.
W 2017 roku w 15 697 przypadkach sądy przyznały opiekę nad dziećmi matce, a w 1443 przypadkach ojcu. Przepaść na niekorzyść mężczyzn jest ogromna.
Adwokat Honorata Janik-Skowrońska tłumaczy, że dzieje się tak "z racji kulturowych". - To kobiety zajmowały się dziećmi kiedyś, a mężczyźni raczej pracowali zarobkowo - wyjaśniła. To się zmienia.
Coraz więcej ojców chce opieki naprzemiennej - jeden tydzień dziecko spędza z ojcem, a kolejny z matką. Mimo że w Skandynawii to już norma, w Polsce zaledwie niecały procent spraw kończy się takim orzeczeniem.
- Sądy przyjęły taką interpretację, że jeśli strony są w konflikcie, to argumentując, że bez porozumienia nie może być opieki naprzemiennej, utrącają to - mówi Mikołaj Urbanowski ze stowarzyszenia "Prawo Dziecka". - To jest interpretacja absolutnie błędna - ocenia. - Ona powoduje, że tej stronie, która ma znacznie większą szansę na opiekę, po prostu opłaca się być w konflikcie - dodaje.
RPO chce zmian w Kodeksie rodzinnym
Ani zwrot o opiece naprzemiennej, ani jego definicja nie zostały wprowadzone do Kodeksu rodzinnego oraz Kodeksu postępowania cywilnego, o co apelował Rzecznik Praw Obywatelskich.
- Sądy byłyby bardziej skłonne do używania tego zwrotu i orzekania o pieczy naprzemiennej, skoro miałyby podstawę prawną - zwraca uwagę radca prawny Michał Kubalski z biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
W marcu senatorowie ponad politycznymi podziałami przedstawili swoje zmiany do Kodeksu rodzinnego, ale zostały wstrzymane przez inny projekt Ministerstwa Sprawiedliwości, z którego ministerstwo samo się wycofało.
- Przepisy, które są w tej chwili: wystarczają, żeby sąd był na tyle elastyczny, żeby decydować, ile dziecko ma przebywać z matką, a ile z ojcem - stwierdził wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
"Żeby skończyć ten koszmar"
Praktyka pokazuje jednak, że tak nie jest. Paweł Borusiewicz, tak jak wielu innych ojców, mógłby dać za wygraną, ale nie chce.
- Największym moim marzeniem jest to, żeby zakończyły się sprawy sądowe, żeby móc z synem spędzać wakacje. Żeby skończyć ten koszmar - podkreśla mężczyzna.
Każdy dzień zwłoki to kara dla dziecka - każdego, które musi żyć w niepełnej rodzinie.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24