Rak stał się chorobą przewlekłą. Ilość problemów, z jaką się spotykamy, rośnie znacznie szybciej niż ilość onkologów - mówił w TVN24 onkolog, profesor Wojciech Rogowski. - Oprócz tego, że potrzeba kadry, to potrzeba też zmian systemowych - stwierdziła Joanna Frątczak-Kazana z Onkofundacji Alivia.
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę leczenie nowotworów w latach 2019-2023. Zdaniem kontrolerów wdrażanie Krajowej Sieci Onkologicznej nie powiodło się, choć kosztowało 130 milionów złotych. Podobnego zdania są onkolodzy i eksperci, którzy wskazują także na inne czynniki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nierówny dostęp do leczenia i wiele zaniedbań. Opieka onkologiczna w Polsce pod lupą NIK
"To jest nasza potężna bolączka"
Profesor Wojciech Rogowski, onkolog z Uniwersytetu Pomorskiego, w rozmowie z TVN24 zwrócił uwagę, że brak ciągłości działań ze strony kolejnych ekip rządzących utrudnia usprawnienie krajowej sieci onkologicznej. - Cyklicznie w Polsce odbywają się wybory i zasiadają osoby mające różny pogląd na usprawnienie tej sieci. To, co zostanie stworzone przez jedną ekipę, bywa czasami znacznie zmienione przez następną - przyznał lekarz.
- Byłem członkiem pierwszej Krajowej Rady do Spraw Onkologii. Wśród grona wspaniałych lekarzy pracowaliśmy, żeby właśnie taki system wytworzyć. I w momencie, kiedy przyszły wybory, zostaliśmy po prostu w trybie natychmiastowym odwołani. Przyszły kolejne osoby, które miały zupełnie inną wizję - dodał.
Inny "realny problem", na który wskazał, to zbyt mała ilość onkologów. - To jest nasza potężna bolączka. Raport NIK też na to zwrócił uwagę. Zwrócił również uwagę, że geograficznie są obszary, gdzie jesteśmy wysyceni, jeśli chodzi o naszą ilość, a są obszary, gdzie nas jest zdecydowanie za mało - powiedział Rogowski.
Brakuje onkologów. "Rak stał się chorobą przewlekłą"
Jak stwierdził, "ilość problemów, z jaką się spotykamy, rośnie znacznie szybciej niż ilość onkologów". - Rak stał się chorobą przewlekłą. Podam przykład raka jelita grubego, który na początku mojej pracy ponad 30 lat temu był chorobą nieuleczalną. Nie było żadnej chemioterapii, nie było żadnego leczenia systemowego. Najczęściej takiego chorego onkolog widział raz w życiu i kierował do opieki paliatywnej, do hospicjum - wspomniał.
- Dzisiaj mamy szereg leków w tymże rozpoznaniu, które pozwalają chorym z chorobą uogólnioną, z rozległymi przerzutami, żyć średnio 4,5 roku. Kiedyś to była jedna wizyta u onkologa, dzisiaj średnio każdy pacjent będzie 40 razy u tego onkologa, bo tyle razy trzeba się spotkać. A nasza ilość (onkologów - red.) w przeciągu 30 lat wzrosła może dwukrotnie, ale nie wzrosła 40-krotnie. To jest olbrzymie wyzwanie - ocenił profesor.
Gość TVN24 mówił także o "braku świadomości w społeczeństwie", które wciąż niewystarczająco się bada. - Apelujemy: zadbajcie o siebie, weźcie profilaktykę w swoje ręce. To wy decydujecie, jaki będzie wasz dalszy los, jakie będą wyniki leczenia, jeżeli zdarzy wam się nowotwór złośliwy - zauważył Rogowski.
"Potrzeba zmian systemowych"
Joanna Frątczak-Kazana (Fundacja Alivia, Ogólnopolska Federacja Onkologiczna) mówiła w TVN24 o tym, jaki wpływ na rokowania pacjentów nowotworowych ma dostępność do diagnostyki i leczenia.
- Bardzo ważne jest to, do jakiego ośrodka pacjent trafi. Mamy często dostępne i refundowane nowoczesne leki, ale one nie są dostępne dla wszystkich pacjentów. A nowoczesne leki są z reguły finansowane w ramach programów lekowych. To są takie specjalne programy, na które umowy podpisuje szpital i które pozwalają leczyć pacjentów właśnie tymi nowoczesnymi lekami. Nie wszystkie szpitale podpisują takie umowy, nie wszystkim szpitalom opłaca się realizować programy lekowe. A pacjent często tego nie wie, ponieważ pacjent nie jest specjalistą w zakresie terapii nowotworowych - tłumaczyła Frątczak-Kazana.
- W związku z tym, lecząc się w szpitalu, który nie ma podpisanej umowy na dany program lekowy, jest skazany na to, że jego leczenie nie będzie tym, które by było optymalne i najlepsze dla niego w tym momencie. To jest bardzo poważny problem - dodała.
Zwróciła uwagę, że w Polsce brakuje koordynacji leczenia onkologicznego. - Bardzo często pacjenci, trafiając do ośrodka, do jakiegoś szpitala wojewódzkiego, który nie specjalizuje się w leczeniu nowotworów, nie są odsyłani do innego ośrodka referencyjnego, tam, gdzie mogliby dostać dobre leczenie. No i takie zadanie między innymi stawia się przed Krajową Siecią Onkologiczną, której wdrożenie opóźnione jest już o kilka lat - zauważyła.
Jak dodała, "oprócz tego, że potrzeba kadry, to potrzeba też zmian systemowych". - W 2020 roku zaplanowano wdrożenie tak zwanych lung cancer units, są to specjalne ośrodki, które specjalizują się w leczeniu raka płuca. Mamy już 2025 rok. Te ośrodki dalej nie zostały wprowadzone, dalej nie ma rozporządzenia w tej sprawie i pacjenci muszą od ośrodka do ośrodka, od lekarza do lekarza narażać się na taką odyseję diagnostyczną - mówiła ekspertka.
Stwierdziła, że "wielkie nadzieje pokłada się w Krajowej Sieci Onkologicznej", choć jej zdaniem nie jest ona "dobrze zaplanowana". - Tam jest hierarchiczna struktura, która może powodować dodatkowo jakąś biurokrację, a nie tak naprawdę współpracę między ośrodkami - oceniła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock