Policjanci z Olsztyna mieli do czynienia z dziwną sprawą zaginięcia pralki. Pewna para kupiła nowy sprzęt i zapakowała go do bagażnika. Okazało się, że nie swojego auta. Właściciel tego samochodu, niczego nieświadomy, odjechał następnie z cudzą własnością. Zaczęły się telefony.
O nietypowej sprawie zaginięcia nowej pralki poinformowała w środę olsztyńska policja.
Para spoza Olsztyna przyjechała do jednego z centrów handlowych na zakupy. - Kupiła pralkę i zapakowała sprzęt na parkingu do bagażnika, a potem poszła na kolejne zakupy. Gdy wrócili (mężczyzna i kobieta - red.) na parking zorientowali się, że ich nowa pralka zniknęła - poinformował oficer prasowy olsztyńskiej policji Rafał Prokopczyk.
Pralka wróciła do właściciela
Właściciele pralki o zaginięciu sprzętu powiadomili policję. Mniej więcej w tym samym czasie do sklepu, w którym została kupiona pralka, zatelefonował mężczyzna, który powiedział, że w bagażniku swojego auta znalazł sprzęt, którego nie kupił. Sklep poinformował o tym zdarzeniu policję.
- Okazało się, że na parkingu obok siebie stały dwa bardzo do siebie podobne pojazdy. Nie dość, że były tej samej marki i tego samego koloru, to - o dziwo - do obu pojazdów pasował ten sam kluczyk. To właśnie nim - przez pomyłkę - zgłaszający interwencję otworzył auto należące do innej osoby i włożył do bagażnika nową pralkę. W czasie dalszych zakupów pary to auto odjechało z parkingu, a gdy zgłaszający wrócił na parking, zastał na nim swoje auto z pustym bagażnikiem - wyjaśnił Prokopczyk.
Policjanci skontaktowali ze sobą obu mężczyzn, którzy na co dzień poruszają się podobnymi samochodami. Panowie spotkali się w połowie drogi (ten, który kupił pralkę nie był z Olsztyna) i przekazali sobie pralkę.
- W tym przypadku nie doszło oczywiście do popełnienia przestępstwa i wszystko skończyło się dobrze - powiedział Prokopczyk przyznając, że tak nietypowej sprawy już dawno olsztyńskiej policji nie zgłoszono.
Autor: ads/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock