Kiedy Platforma Obywatelska walczyła o władzę, nie miała litości w krytykowaniu PiS za wydawanie publicznych pieniędzy na prywatne kolacje. Sztandarowym dowodem był dorsz za 8,16 zł. Teraz sama ma problem z uderzeniem się w pierś, kiedy chodzi o niebagatelną sumę 1,3 tysiąca złotych wydaną na kolację Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego. Materiał reporterki magazynu "Polska i Świat".
To, gdzie i jak jadają politycy PO, stało się wiedzą publiczną za sprawą taśm ujawnionych przez tygodnik "Wprost". Na jednym z nagrań utrwalono rozmowę Sikorskiego i Rostowskiego, prowadzoną przy wytwornej i adekwatnie drogiej kolacji w warszawskiej restauracji. Jak się okazało, szef MSZ zapłacił za przyjemności podniebienia 1,3 tysiąca złotych służbową kartą - przypomina "Polska i Świat".
Nie byłoby problemu, gdyby spotkanie miało charakter służbowy. Wszak szef dyplomacji dużego europejskiego kraju nie może podejmować gości w fast foodzie. Problem w tym, że rzekomy wątek służbowy skończył się na dwóch zdaniach, w których minister Rostowski podziękował za stanowisko ambasadora w Paryżu. Potem było jak najbardziej nie służbowo.
Pieniądze podatnika
Uczciwość nakazuje, aby w takiej sytuacji przykładnie uderzyć się w pierś i co najmniej zwrócić pieniądze. Zwłaszcza, że zarówno Sikorski jak i Rostowski należą do najbogatszych polityków. Obaj jednak do tego się nie palą. Szef MSZ unika pytań dziennikarzy, a były minister finansów twierdzi, że był gościem i nie jego sprawą jest płacić.
Również PO ma problem z jasnym zadeklarowaniem, że Sikorski postąpił źle. Stefan Niesiołowski stwierdził, że "nie widzi problemu", bo na takie cele niektórzy urzędnicy mają fundusz reprezentacyjny. Ewa Kopacz sugeruje, aby sprawę zostawić, a "niech każdy wstydzi się za siebie". Nieco dalej poszedł Antoni Mężydło stwierdzając, że to nie było "nic chwalebnego".
Taka postawa polityków PO kłóci się z tym, co mówili o rządzie PiS tuż po objęciu władzy. Julia Pitera wyśledziła wówczas, iż pewien minister zakupił za służbowe pieniądze dorsza za 8,16 zł. Posłużyło to za szeroko wykorzystywany argument do ataku na PiS. - Ministrowie poprzedniego rządu byli ludźmi niezwykle małostkowymi, skąpymi. Płacili z pieniędzy podatników za jakieś drobne rzeczy - mówił wówczas Niesiołowski.
Teraz jako pierwsza zdecydowanie w sprawie wystawnej kolacji ministrów wypowiedziała się rzeczniczka rządu, Małgorzata Kidawa-Błońska. - Myślę, że nie trzeba będzie ministra Sikorskiego namawiać i zwróci pieniądze za kolację. To była prywatna rozmowa - skwitowała w "Faktach po Faktach".
Autor: mk//gak/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24