- Platforma idzie na autodestrukcję, a nie na wzmocnienie. Schetyna wyjdzie poobijany - ocenił w "Faktach po Faktach" Ryszard Petru. Lider Nowoczesnej skomentował w ten sposób trwający w PO spór po wykluczeniu z tej partii trzech posłów.
Ryszard Petru powiedział w "Faktach po Faktach", że jest zaskoczony rozwojem sytuacji w Platformie. Jak mówił, nie rozumie powodów, dla których Jacek Protasiewicz czy Stanisław Huskowski zostali wykluczeni z PO.
- Opozycja powinna być zjednoczona, a widać, że Platforma nawet wewnętrznie nie jest zjednoczona - skomentował lider Nowoczesnej. Jego zdaniem możliwe jest, że w PO rozpocznie się wkrótce "proces destrukcji".
- Widzę, że w tej piaskownicy obok okładają się łopatkami i grabkami. Ważne, żeby nas nie ochlapali - stwierdził Petru.
"Zgłaszają się do nas"
Ryszard Petru przyznał, że zgłaszają się do niego politycy zainteresowani przejściem do Nowoczesnej, ale w ciągu ostatnich 2-3 tygodni nie prowadził żadnych rozmów na temat ewentualnych transferów.
Jednocześnie wątpi, by np. wykluczony w środę z PO Huskowski chciał teraz dołączyć do jego partii.
- Jak rozumiem, on nawet nie jest zainteresowany zmianą barw. Będzie się odwoływać (od decyzji o wykluczeniu - red.) - mówił Petru.
"Łatwiej dogaduję się z Kopacz"
Przewodniczący Nowoczesnej ocenił, że trwający spór nie służy liderowi PO. - Grzegorz Schetyna wyjdzie (z niego) poobijany - prognozuje.
Podkreślił przy tym, że przewodniczący Platformy jest "trudnym partnerem do współpracy".
- Nie chcę, żeby to za daleko zabrzmiało, ale łatwiej mi się na pewno dogaduje np. z panią premier Ewą Kopacz - powiedział Petru. - Ale to nie jest sygnał, że wolałbym ją na stanowisku szefa Platformy, żeby było jasne - zastrzegł.
Odniósł się także do słów Schetyny o tym, że Nowoczesna "krzyczy na PO bardziej niż PiS".
- Jest trochę przewrażliwiony, a wydawało mi się, że jest twardym facetem - mówił Petru.
Jednocześnie przyznał, że czasem zdarza mu się krytykować Platformę, bo Nowoczesna powstała w kontrze do ośmioletnich rządów tej partii. - Ale to nie są krzyki, tylko przytyki - zaznaczył.
Petru chce być liderem "drugiego bloku"
Pytany o przyszłość polskiej polityki, Petru odpowiedział, że najbardziej prawdopodobny wariant to podział sceny politycznej na dwa duże obozy.
- Czyli na blok, którego przywódcą jest Jarosław Kaczyński i drugi, którego przywódcą najchętniej byłbym ja. Ale to trzeba jeszcze wypracować - powiedział Petru. Dodał, że może to zająć lata.
Jak ocenił, nie bez znaczenia będzie wtedy to, w jakiej kondycji będzie Platforma Obywatelska, i jak wielu działaczy Komitetu Obrony Demokracji zaangażuje się w politykę.
Lider Nowoczesnej skomentował także wyniki najnowszego sondażu partyjnego dla "Faktów" TVN i TVN24. Jego ugrupowanie zajęło w nim trzecie miejsce, tuż za Platformą, z wynikiem 18 proc. (to o 3 punkty procentowe w dół w porównaniu do poprzedniego badania).
- To świadczy o tym, że się opuściłem ostatnio. Muszę bardziej pracować - mówił Petru.
Dodał, że najwidoczniej Nowoczesnej nie udaje się przebić z jej ofertą dla Polaków. - To sygnał, że musimy mówić o tym, co robimy, bardziej jednoznacznie - podkreślił.
Autor: ts//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24