Żyła pełnią życia. Nie była jednak typem buntowniczki, ale spokojnym i dobrym dzieckiem. Tak wybrała, że z takim człowiekiem się związała i na to nic nie można było poradzić - mówił na antenie TVN24 ojciec 17-latki Kamili M., która zginęła od strzału w skroń, podobnie jak mężczyzna, z którym mieszkała.
Ojciec 17-latki podkreślał, że czekał wraz z żoną aż ich córka sama zdecyduje się opuścić 32-letniego Andrzeja B. - Ona kilka razy wracała od niego do nas, mówiliśmy zostaw tego człowieka, ale jak zaczęły się od niego smsy, telefony, z powrotem wróciła. Myśleliśmy, że to się skończy i przejrzy na oczy i go zostawi - powiedział ojciec Kamili M.
"Zgodziliśmy się, żeby z nim mieszkała"
I dodał: - A my nie chcieliśmy robić nic na siłę, bo to by pogorszyło nasze relacje z nią, a woleliśmy mieć bardzo dobre relacje
17-latka od sześciu miesięcy mieszkała za wiedzą i zgodą rodziców z 32-latkiem, i była bardzo uczuciowo zaangażowana w ten związek.
Ojciec Kamili M. wyjaśnił, że jego córka chodziła do szkoły zaocznie, i nie jest prawdą, że ją rzuciała.
- Taki był nasz warunek, wyprowadzisz się z domu, ale musisz skończyć szkołę, ona się na to zgodziła, a myśmy przystali na to, żeby z nimi mieszkała - powiedział.
Mówiąc o Andrzeju B., przyznał, że go nie lubił, ale jednocześnie tolerował ze względu na córkę, bo chciał mieć z nią dobry kontakt. - Na jego temat nic nie mogę powiedzieć, bo praktycznie go nie znałem - zaznaczył ojciec Kamili M.
Zabarykadowany w mieszkaniu
W czwartek wczesnym popołudniem na największym osiedlu w Sanoku 32-letni mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu czteropiętrowego bloku. Była z nim 17-letnia dziewczyna. Wcześniej mężczyzna, który miał być zatrzymany w związku z zabójstwem, strzelał z okna mieszkania do nieoznakowanego policyjnego samochodu. Z budynku ewakuowano część mieszkańców i zamknięto okoliczne ulice. Na miejsce przybyli antyterroryści oraz policyjni negocjatorzy m.in. z Warszawy.
Przez wiele godzin policja próbowała nawiązać kontakt z mężczyzną i kobietą i nakłonić ich do poddania się. Nie reagowali jednak na apele policji. Ok. godz. 1 w nocy z czwartku na piątek policjanci zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli leżące na łóżku ciała mężczyzny i kobiety.
Autor: MAC/jaś / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24