Policja poszukuje mężczyzny, który zbiegł ze swojej posesji w gminie Ogrodzieniec (województwo śląskie). Uciekł razem z pumą, którą hodował od kilku lat. Decyzją sądu zwierzę ma trafić do poznańskiego ogrodu zoologicznego. Dyrektorka zoo prosi o pomoc w poszukiwaniach.
Jak relacjonuje reporter TVN24 Łukasz Wójcik, mężczyzna - były żołnierz - kilka lat temu kupił pumę w Czechach i wychowywał ją od małego kociaka. Posiadanie niebezpiecznego zwierzęcia przez osoby prywatne jest jednak w Polsce nielegalne.
Mężczyzna kilka razy był skazywany za stwarzanie zagrożenia, aż w końcu sąd orzekł przepadek pumy na rzecz ogrodu zoologicznego w Poznaniu. W piątek pracownicy poznańskiego zoo przyjechali na posesję mężczyzny w Ogrodzieńcu, aby osobiście odebrać zwierzę.
Ucieczka z pumą
- Pracownicy podjęli próbę odebrania tego zwierzęcia. Niestety mężczyzna razem ze zwierzęciem się oddalił i my dostaliśmy o tym informację - przekazała jeszcze w piątek w rozmowie z tvn24.pl podkomisarz Magdalena Wiśniewska ze śląskiej policji.
- Mężczyzna miał przekazać zwierzę pracownikom, ale nie wyraził na to aprobaty i oddalił się pieszo w kompleks leśny - dodaje Tomasz Graboś z policji w Zawierciu.
Ekipie z zoo towarzyszył dziennikarz "Gazety Wyborczej". Jak opisuje, w momencie oczekiwania na policję, na posesji zjawił się właściciel zwierzęcia, otworzył klatkę i je wypuścił. Mężczyzna cały czas trzymał pumę na smyczy. Chciał odjechać samochodem, potem - według relacji "GW" - wyciągnął nóż i miał grozić nim m.in. sąsiadowi czy pracownikom zoo.
- To przez ciebie, kobieto, nie wtrącaj się. Uroiłaś sobie, że zabierzesz wszystko, co jest na tej ziemi. Będziesz miała mnie na sumieniu. W życiu jej nie oddam. To moje dziecko - miał krzyczeć mężczyzna w kierunku dyrektorki poznańskiego zoo Ewy Zgrabczyńskiej.
Ostatecznie mężczyzna zniknął razem z pumą w gąszczu drzew. Funkcjonariusze sprawdzają okoliczne tereny leśne, ale - jak zaznaczyła rzeczniczka - policja "bierze pod uwagę też inne miejsca".
"Bezpieczni"
Obecnie policjanci prowadzą "szeroko zakrojone czynności poszukiwawcze, by ustalić, gdzie przebywa mężczyzna i zwierzę". W akcję zaangażowani są funkcjonariusze między innymi z Komendy Powiatowej Policji w Zawierciu, a także kontrterroryści i policyjny śmigłowiec.
Właściciel pumy w sobotę, chwilę przed godziną 9, wrzucił na Facebooka film, na którym widać, jak głaszcze kota po głowie. Nagranie podpisał "Bezpieczni". Pod filmem setki internautów komentuje sytuację. Wielu z nich dodaje otuchy i wsparcia właścicielowi zwierzęcia.
Swoje stanowisko przedstawiła również Ewa Zgrabczyńska. Jak mówi, zgłosiła formalny wniosek o wystawienie listu gończego i ujawnienie wizerunku mężczyzny. Dyrektorka zoo podkreśla, że puma to nie jest zabawka. Dodaje, że była trzymana w złych warunkach.
- Przekazałam film, który został opublikowany, z informacją, że pan doskonale miewa się razem ze zwierzęciem. Jest to film tak naprawdę kpiący z dotychczasowych działań, pokazujący, że mimo prawomocnego wyroku sądu, który przekazał już w lutym pumę na własność ogrodu zoologicznego w Poznaniu, ten wyrok nie jest respektowany - mówi Zgrabczyńska.
- Odebrano jej szansę na życie w dobrych, godnych warunkach. To nie jest zabawka, to jest żywe zwierzę z pierwszej kategorii zwierząt niebezpiecznych, które może stanowić nie tylko realne zagrożenie dla zdrowia i życia publicznego, ale wymaga specjalistycznej opieki, dużego wybiegu i takich warunków, żeby zaspokajały jej potrzeby biologiczne - zaznacza dyrektorka poznańskiego zoo.
Zgrabczyńska prosi o pomoc w poszukiwaniach.
Źródło: tvn24.pl/Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: ZOO w Poznaniu