Magdalena Ogórek rzadko udziela wywiadów. Kiedy już się na to decyduje, o jej wypowiedziach natychmiast staje się głośno. W czwartkowej rozmowie z dziennikarką Radia Gdańsk kandydatka nie chciała zdradzić, czy w wyborach do Sejmu głosuje na lewicę. Dlaczego? - Jest to pytanie bardzo prywatne - wyjaśniała w piątek.
Stroniąca zazwyczaj od mediów kandydatka SLD na prezydenta udzieliła w czwartek wywiadu Radiu Gdańsk. Najwięcej zamieszania wywołała odpowiedź (a raczej jej brak) na pytanie o to, czy w wyborach parlamentarnych głosuje na lewicę. Ogórek wymigiwała się od jakichkolwiek deklaracji.
- Przede wszystkim jestem kandydatką na urząd prezydenta - podkreślała kilka razy. - Kandydatką niezależną, wspieraną przez SLD. Kandydatką wszystkich Polaków - wyjaśniała.
- Ale ja się pytam, na jaką opcję pani głosuje? - nie dawała za wygraną dziennikarka. - A pani? - odpowiedziała Ogórek.
Miller usprawiedliwia, Napieralski krytykuje
Leszek Miller zapewnił w rozmowie z TVN24, że podobne wypowiedzi nie oznaczają wcale, iż kandydatka nie jest przekonana do opcji politycznej, z ramienia której startuje w wyborach prezydenckich.
- Czy może być silniejsza deklaracja niż startowanie z listy SLD? Cztery lata temu pani Ogórek ubiegała się o mandat w Sejmie z ramienia SLD - przypomniał przewodniczący Sojuszu.
Grzegorz Napieralski, który został zawieszony w prawach członka SLD za krytykę ugrupowania, był mniej wyrozumiały wobec kandydatki.
- Dla mnie ten wywiad w Radiu Gdańsk był bardzo bolesny. Dla mnie odpowiedź na to pytanie byłaby tak automatyczna, naturalna i oczywista: głosuję na SLD. Nawet gdybym nie głosował, powiedziałbym, ze głosuję na SLD - przyznał.
- To jest chyba najbardziej niebezpieczny moment w dziejach SLD, bo za chwilę mamy wybory parlamentarne. Jeśli wybory prezydenckie zakończą się klapą, bardzo złym wynikiem, SLD stanie przed dylematem, czy w ogóle wejdzie do Sejmu - ocenił.
Kandydatka tłumaczy
W piątek swoje wypowiedzi dla Radia Gdańsk postanowiła wyjaśnić sama kandydatka. - Chciałam dać pani redaktor do zrozumienia, w sposób bardzo grzeczny, że pytanie o preferencje wyborcze kandydata na prezydenta, jest nietaktowne. Jest to pytanie bardzo prywatne - stwierdziła.
Jak tłumaczyła, "prezydent jako urzędnik ma stać na straży konstytucji". - Wypowiadając publicznie swoje preferencje wyborcze może nie być traktowany jako wiarygodny strażnik tej konstytucji - oceniła. - Wybory parlamentarne, jeśli Polacy mnie wybiorą, będą już w sytuacji, kiedy będę prezydentem - dodała.
Krytyczne głosy
Niechęć Ogórek do jednoznacznego zadeklarowania, na kogo oddała głos, nie wywołałaby być może takiego zamieszania, gdyby nie liczne medialne doniesienia o tym, że między kandydatką a SLD współpraca nie układa się najlepiej. "Gazeta Wyborcza" informowała nawet, że Sojusz rozważa wycofanie poparcia dla Ogórek.
Niezbyt optymistycznie wypowiadali się też o jej kampanii ważni członkowie Sojuszu. Sekretarz generalny ugrupowania Krzysztof Gawkowski ostrzegał, że kampania "ugrzęzła we mgle". Rzecznik SLD Dariusz Joński, komentując coraz gorsze wyniki kandydatki w sondażach, stwierdził, że Ogórek "nie nawiązała kontaktu z wyborcami".
W ostatnim sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN i TVN24 chęć oddania głosu na Magdalenę Ogórek zadeklarowało 4 proc. ankietowanych.
Autor: kg/ja/kwoj / Źródło: tvn24