Wykupili zabytkowy pałac w Ciechanowicach koło Kamiennej Góry, bo chcieli tam urządzić hotel z restauracją. Ale plany pokrzyżowało odkrycie jednego z robotników, który wewnątrz pałacu niespodziewanie znalazł renesansowe freski. - To Wawel Dolnego Śląska - zachwycają się specjaliści i... na zachwycie się kończy. Konserwator zabytków wstrzymał remont, a Ministerstwo Kultury odmówiło finansowego wsparcia.
Przez całe wieki bezcenne freski pokrywała gruba warstwa tynku. Szybko postępujący remont pałacu w Ciechanowicach sprawił, że ściana po ścianie robotnicy odkrywali prawdziwe skarby - malowidła pochodzące z trzech epok: renesansu, baroku i klasycyzmu.
- To są portrety cesarzy, okłady ornamentowe, teksty, wszystko, co od XVI do XX wieku pojawiało się w malarstwie - w tym pałacu wszystko jest w komplecie - ekscytuje się odkryciem w Ciechanowicach prof. Edward Kossakowski z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Freski znaleziono w świetnym stanie, bo przykrywał je tynk. Teraz są odkryte i narażane na szkodliwe działania. prof. Edward Kossakowski, ASP, Kraków
Obecnie - tuż po zdjęciu tynków - freski mają bardzo intensywne barwy. - Nic nie jest wyblakłe - chwali profesor. Ale przestrzega jednocześnie, że za kilka miesięcy - niezabezpieczone - freski mogą ulec zniszczeniu. - To niszczeje, ja widzę je każdego dnia, serce się kroi, że to jest w ten sposób - potwierdza współwłaściciel pałacu, Wiesław Wójcik.
Zaskoczenie, ale i kłopot
- Odkrycie z jednej strony bardzo nas zaskoczyło, ale i zmartwiło - przyznaje w rozmowie z TVN24 współwłaścicielka pałacu, Karolina Michalak. - Mimo to postanowiliśmy nie ukrywać fresków, chociaż zdawaliśmy sobie sprawę, że wiąże się to z pewnymi kłopotami, ale nie wiedzieliśmy, że będą aż tak duże - dodaje.
Najpierw o odkryciu właściciele pałacu zawiadomili konserwatora zabytków. Wtedy remont został wstrzymany. - Uzyskaliśmy wiele obietnic pomocy, niestety skończyło się na słowach - relacjonuje współwłaścicielka obiektu. I tak cenne znalezisko - stało się kosztownym kłopotem.
Ministerstwo odsyła z kwitkiem
Mamy dość trudną sytuację finansową, także nawet pieniądze z programu dziedzictwa narodowego musiały ulec ograniczeniu. (...) Kupując nieruchomość trzeba liczyć się z konsekwencjami. Iwona Radziszewska, MKiDN
Odkrycie fresków nie zrobiło natomiast szczególnego wrażenia na Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Właściciele remontowanego pałacu, po konsultacji z konserwatorem zabytków, poprosili resort o dotację na renowację malowideł. Jednak minister odmówił pomocy. Powód? - Mamy dość trudną sytuację finansową, także nawet pieniądze z programu dziedzictwa narodowego musiały ulec ograniczeniu - tłumaczy rzecznik resortu kultury Iwona Radziszewska.
Co mają zatem począć właściciele z kłopotliwym zabytkiem? - Kupując nieruchomość trzeba liczyć się z konsekwencjami - ucina krótko rzecznik MKiDN.
Pieniędzy nie znalazł też Urząd Marszałkowski. Dlatego właściciele pałacu musieli wstrzymać prace remontowe. W ściany, gdzie są freski nie wolno im wbić nawet jednego gwoździa, bo w ten sposób zniszczyliby dzieło sztuki.
"Nie stać nas na remont fresków"
Wcześniej właściciele remontowali zabytkowy pałac z własnych środków. - Nie stać nas na to, żeby teraz wziąć się za te freski - tłumaczy Karolina Michalak. Na renowację brakuje im prawie 1,5 miliona zł.
Mimo, że z powodu "kłopotliwego" odkrycia remont obiektu przesuwa się z roku na rok, właściciele pałacu nie żałują decyzji o ujawnieniu fresków, bo jak mówią - "zdają sobie sprawę z rangi tego odkrycia". Są pod wrażeniem ukrytych dotąd dzieł, ale nie bardzo wiedzą, jak je zabezpieczyć i jak dokończyć remont.
Zaprosili więc profesorów i studentów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dwukrotnie odbyły się tu nawet praktyki studenckie. - Wszyscy byli pod ogromnym wrażeniem, padło nawet takie stwierdzenie, że to jest "Wawel Dolnego Śląska", ale niestety na tym się skończyło - skarży się współwłaścicielka pałacu w Ciechanowicach.
Decyzji władz nie rozumieją też inni mieszkańcy Ciechanowic. - Masę turystów, by oglądało tę sprawę, bo jest ciekawy temat, mieszkańcy mieliby podwójną korzyść - uważa jeden z mieszkańców, Adam Adamczyk.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24