Zarobki samorządowców spadną już 1 lipca. Tymczasem obniżka płac parlamentarzystów nie została jeszcze nawet uchwalona. O uposażeniach marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu zadecyduje prezydent - jeśli zechce. Zapowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego obniżanie wynagrodzeń polityków władz centralnych i lokalnych toczy się trzema torami. Na każdym torze w różnym tempie i za pomocą aktów prawnych różnej rangi.
Obniżenie pensji posłom, senatorom i samorządowcom zarządził Komitet Polityczny Prawa i Sprawiedliwości na fali społecznego niezadowolenia z powodu premii wypłaconych ministrom.
Politycy PiS będący ministrami i wiceministrami zobowiązali się przekazać nagrody na Caritas. "Ale to proszę państwa nie wszystko" - jak zapowiedział prezes Kaczyński 5 kwietnia. Komitet Polityczny PiS uznał wtedy, że niezadowolenie wyborców z powodu rządowych premii to "reakcja niewątpliwie głębsza". Prawo i Sprawiedliwość sięgnęło więc głębiej do kieszeni nie premiera i ministrów, a posłów, senatorów i samorządowców. Mieli zarabiać o 20 procent mniej.
Najszybciej władza uporała się z wynagrodzeniami wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów, marszałków województw i ich zastępców. We wtorek 15 maja rząd wydał rozporządzenie zmniejszające ich pensje. W czwartek 17 maja ukazało się w dzienniku ustaw. Zaczyna obowiązywać już w sobotę 19 maja, a pierwsze obniżone wynagrodzenia samorządowcy otrzymają za lipiec.
Nie wiadomo natomiast, kiedy zaczną obowiązywać obniżki dla parlamentarzystów. Uchwalona przez Sejm ustawa utknęła w Senacie.
Spowolnienie w Senacie
Ustawa o obniżeniu pensji parlamentarzystom miała szybko przejść, ale ostatecznie nie weszła do porządku obrad posiedzenia izby, które odbyło się w tym tygodniu.
- Nie wiem, dlaczego tak się dzieje - przyznała w środę rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek. - Decyzji politycznej, aby z tego się wycofywać nie ma - zapewniła jednocześnie.
Oficjalny powód podał marszałek Senatu Stanisław Karczewski: - Nie wpłynęło do mnie pismo, sprawozdanie komisji, więc w terminie późniejszym będziemy obradować nad tym punktem - mówił marszałek we wtorek 15 maja.
Sprawozdanie wpłynęło dzień później, ale senatorowie nie zajęli się nim na posiedzeniu plenarnym. Najbliższy "termin późniejszy" - jak ujął to marszałek Karczewski - przypada na dni 6-8 czerwca, bo dopiero wtedy zaplanowane jest kolejne posiedzenie Senatu.
Parlamentarzystów obniżki dotkną później niż samorządowców
Zakładając, że wtedy Senat przyjmie obniżkę pensji bez poprawek, to między 6 a 8 czerwca zacznie biec trzytygodniowy termin, w którym prezydent musi podpisać ustawę, albo ją zawetować, albo skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Jeżeli Andrzej Duda podpisze ustawę, uczyni to na pewno w czerwcu, bo tak stanowią terminy. Potem jeszcze ustawa musi zostać opublikowana i dopiero wtedy będzie wiadomo kiedy wejdzie w życie.
Termin wejścia w życie obniżek został w najnowszej wersji określony następującymi słowami: "ustawa wchodzi w życie pierwszego dnia drugiego miesiąca następującego po miesiącu ogłoszenia". Poprawkę tę zgłosił legislator sejmowy w czasie posiedzenia komisji. Tak skonstruowany termin wejścia w życie ustawy ma sprawić, że obniżki zaczną obowiązywać od pierwszego dnia miesiąca i nie trzeba będzie posłom i senatorom naliczać pierwszej obniżonej pensji w wartościach ułamkowych, czyli na przykład za pierwszą część miesiąca po staremu, a za drugą po nowemu.
Tak opisany termin wejścia w życie ustawy - "pierwszy dzień drugiego miesiąca" - oznacza również, że pierwsze obniżone pensje parlamentarzyści dostaną za wrzesień. Obniżki dla samorządowców - przypomnijmy - będą obowiązywać już od lipca. Posłowie i senatorowie będą więc cieszyć się nieobniżonymi wynagrodzeniami co najmniej dwa miesiące dłużej niż samorządowcy.
Ludziom obniżył, sobie zostawił
Osobną kwestią jest jeszcze obniżka płac dla marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu. Ich wysokość nie jest określona w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora, a w rozporządzeniu prezydenta RP "w sprawie szczegółowych zasad wynagradzania osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe".
Portal tvn24bis.pl już 11 kwietnia zauważał, że "jeżeli obniżki miałyby dotknąć równo wszystkich posłów, w tym marszałków i wicemarszałków, PiS będzie musiało napisać dwa projekty zmian w ustawach. Wynagrodzenia marszałków i wicemarszałków ustala bowiem prezydent na podstawie zupełnie innej ustawy niż ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Obecnie marszałek Sejmu zarabia tyle co premier, a wicemarszałek tyle co wicepremier".
Miesiąc później - 11 maja - Sejm uchwalił obniżki, ale tylko dla posłów i senatorów, nie dla marszałków i wicemarszałków.
Wtedy poseł opozycyjnej Platformy Obywatelskiej ostro skrytykował wicemarszałka Sejmu i szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego, że nie ma żadnego projektu obniżenia pensji marszałka i wicemarszałków Sejmu. - Mówił pan, że posłowie będą zarabiać mniej. Nie powiedział pan nam wtedy, że pana to nie dotyczy. Ludziom obniżył, sobie zostawił - mówił Sławomir Nitras o Terleckim.
Marszałkowie wnioskują do prezydenta. Ustawa nie będzie zmieniana
Tego samego dnia wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz '15) poinformował, że marszałek Marek Kuchciński wystąpi do prezydenta o obniżenie pensji członkom Prezydium Sejmu. We wtorek 15 maja podobną deklarację wobec siebie i wicemarszałków złożył marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Czy członkowie prezydium Sejmu wiedzieli o tym, że aby obniżyć ich pensje potrzebna jest zmiana innego aktu prawnego niż ten procedowany obecnie w parlamencie? Zapytaliśmy wicemarszałek Barbarę Dolniak z opozycyjnej Nowoczesnej.
- Wiedzieliśmy, ale najpierw musiała zostać uchwalona ustawa, a zaraz po tym marszałek wystąpił do prezydenta o zmianę rozporządzenia. Taka była logiczna kolejność - powiedziała nam wicemarszałek Dolniak.
Prezydent ustala wprawdzie pensje premiera, marszałków i wicemarszałków i innych naczelnych organów władzy mocą rozporządzenia, ale jego rozporządzenie nie wisi w prawnej próżni. Ma oparcie w ustawie o wynagradzaniu najwyższych urzędników państwowych. Dlaczego więc marszałkowie Sejmu i Senatu obciążyli decyzją prezydenta? Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości, realizując wolę komitetu politycznego swojej partii, mogła przecież zgłosić projekt nowelizacji ustawy. Ustawa jest aktem prawnym wyższego rzędu i rozwiązania w niej zawarte są ważniejsze i trwalsze niż przepisy rozporządzenia.
- Ale to rozporządzenie, a nie ustawa zawiera stawki i przeliczniki - zauważa wicemarszałek Dolniak, tłumacząc dlaczego marszałkowie poprosili prezydenta o obniżenie pensji im i ich zastępcom.
Wicemarszałek Tyszka wcześniej również tłumaczył, że taki tok postępowania wynika z ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, która stanowi że "szczegółowe zasady wynagradzania osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe ustala prezydent w drodze rozporządzenia". Taki tryb postępowania obwieścił opinii publicznej również marszałek Karczewski.
"Gorący kamień" w prezydenckim ogrodzie
Ale decyzje marszałków nie przekonują na przykład posła opozycyjnej PO Krzysztofa Brejzy - ducha sprawczego ujawnienia rządowych nagród, a z wykształcenia doktora nauk prawnych.
- To jest przerzucanie odpowiedzialności. To jest wrzucanie gorącego kamienia do ogrodu pana prezydenta. Obniżka wynagrodzeń marszałków i wicemarszałków powinna zostać analogicznie do posłów zapisana w ustawie - powiedział nam poseł Brejza.
Na pytanie, czy w związku z tym posłowie Platformy zgłoszą projekt takiej obniżki dokonanej mocą ustawy, Brejza odparł, że nie, bo Platforma nie popiera obniżek czynionych "pod publiczkę", jak określił je wicemarszałek Terlecki.
Barbara Dolniak powiedziała zaś nam, że liczy, iż prezydent zawetuje ustawę o obniżkach uposażeń posłów i senatorów, albo przed podpisaniem skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. Wnioski marszałków o obniżenie pensji powinien zaś pozostawić bez rozpoznania. - Takie sprawy powinno rozwiązywać się systemowo, a nie za pomocą nowelizacji pospiesznie uchwalanych pod publiczkę - mówi wicemarszałkini z Nowoczesnej.
Czy rykoszetem zostanie trafiony prezes NIK?
Jeżeli jednak prezydent zechce spełnić wolę marszałków Sejmu i Senatu, to jego decyzja może mieć nieoczekiwane efekty. W obecnie obowiązującym rozporządzeniu prezydenta o wynagradzaniu najwyższych urzędników w państwie marszałkowie i wicemarszałkowie Sejmu i Senatu są w jednej grupie zaszeregowania co prezes Najwyższej Izby Kontroli. Gdyby Andrzej Duda obniżył o 20 procent wskaźniki wynagrodzeń w tej grupie, to automatycznie mniej zacząłby zarabiać prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski - do tej pory pozostający poza sporem o premie i pensje.
Jeśli natomiast Andrzej Duda chciałby obniżyć wynagrodzenia tylko marszałkom i wicemarszałkom, musiałby kompletnie zmienić strukturę rozporządzenia i albo przenieść prezesa NIK do innej grupy - ze wszystkimi tego konsekwencjami, albo stworzyć jednoosobową grupę zaszeregowania pt. "prezes Najwyższej Izby Kontroli".
Wicemarszałek Barbara Dolniak, która zanim poszła do polityki była sędzią, w rozmowie z tvn24.pl zauważyła, że sposób przeprowadzania obniżek rodzi wiele wątpliwości prawnych. Bo zmiana uposażeń to nic innego jak zmiana warunków pracy i płacy posłów, senatorów i samorządowców. Rodzi - według Dolniak - pytania o ochronę istniejącego stosunku prawnego. Są to jednak jej zdaniem rozważania czysto teoretyczne. Parlamentarzyści PiS nie będą dochodzić swych praw, bo wystąpiliby w ten sposób przeciw swojej partii. Posłowie zaś opozycji też nie upomną się o swoje prawa, "bo hejtu nie byłoby końca".
Forsowali podwyżki, uchwalają obniżki
Opozycja wypomina też Prawu i Sprawiedliwości, że jeszcze dwa lata temu forsowało podwyżkę zarobków parlamentarzystów i ministrów. Potrzebę podwyżek posłowie wnioskodawcy uzasadniali na pięciu stronach. Argumentowali między innymi, że "wraz z profesjonalizacją kierowniczych stanowisk państwowych powinno następować odpowiednie zwiększanie wynagrodzeń na tych stanowiskach. Odpowiedzialność na kierowniczym stanowisku państwowym jest bardzo duża".
Uzasadnienie uchwalonej przez Sejm ustawy o obniżkach jest bardzo lakonicznie. Zajmuje zaledwie pół strony, z czego większość jest opisem rozwiązań zawartych w nowelizacji. Rzeczywiste uzasadnienie sprowadza się do jednego zdania: "Projekt ustawy jest związany ze społecznymi oczekiwaniami dotyczącymi wynagrodzeń posłów i senatorów".
Czy i w jaki sposób Senat wyjdzie naprzeciw tym oczekiwaniom, okaże się za dwa i pół tygodnia.
Obniżka miała być po równo. Jest w różnych terminach
Stan prac nad zarządzonymi przez Komitet Polityczny PiS obniżkami wynagrodzeń, jest zatem na dziś następujący.
1. Jest już przesądzona i najszybciej wejdzie w życie - 1 lipca - obniżka wynagrodzeń samorządowców. Ustanowiona mocą rozporządzenia rządu.
2. Opóźnia się uchwalenie obniżki wynagrodzeń posłów i senatorów. Jeżeli ustawa wejdzie w życie, to pierwszą obniżoną pensją najprawdopodobniej będzie wypłata za wrzesień.
3. Nie wiadomo, co będzie z pensjami marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu. Kancelaria Prezydenta nie poinformowała jak dotąd, czy prezydent zmieni rozporządzenie o wysokości ich wynagrodzeń. Nie da się więc w ogóle przewidzieć czy i ewentualnie kiedy członkowie prezydiów izb parlamentu będą otrzymywać zmniejszone pensje.
Autor: jp\mtom / Źródło: tvn24.pl