Śledczy z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie znaleźli w Poznaniu miejsce, w którym po porwaniu mógł być przetrzymywany dziennikarz Jarosław Ziętara - dowiedziała się reporterka TVN24 Marta Gordziewicz. Na miejscu prokuratorzy prowadzą czynności.
- Od godzin porannych na terenie Poznania prowadzimy czynności procesowe w miejscu, gdzie przed śmiercią mógł być przetrzymywany Jarosław Ziętara. Z uwagi na dobro śledztwa nie będę informował, jakie to jest miejsce, to są pomieszczenia. Oglądamy to miejsce, szukamy śladów. Są to kolejne czynności w śledztwie dotyczącego uprowadzenia i zabójstwa dziennikarza – powiedział rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty.
Na razie nie wiadomo, czy to jest to samo miejsce, w którym Ziętara został zamordowany. Kosmaty dodał, że z prokuraturą współpracuje w tej sprawie m.in. Żandarmeria Wojskowa.
"Jeśli są ślady, to znajdziemy je"
- Zebrany materiał dowodowy uprawdopodobnił nam w sposób dość poważny, że Jarosław Ziętara mógł być w tym miejscu przetrzymywany przed pozbawieniem go życia. Jeśli w badanym miejscu znajdują się ślady, jest szansa, że dysponując obecną techniką, możemy je znaleźć i mogą one stanowić znaczący materiał dowodowy - zaznaczył prokurator.
Jak podkreślił, prowadzone we wtorek działania odbywają się bez udziału podejrzanych. Prokurator poinformował, że w działaniach uczestniczą pracownicy laboratorium kryminalistycznego KWP w Krakowie, swoim sprzętem śledczych wsparli też żandarmi z Poznania. Kosmaty zaznaczył, że prokuratura na razie nie będzie podawała bliższych informacji na ten temat. „Głos Wielkopolski” napisał we wtorek, że przeszukania prowadzone są w magazynach dawniej należących do Elektromisu przy ul. Wołczyńskiej w Poznaniu. Prokurator Kosmaty dopytywany przez dziennikarzy powiedział, że dla dobra śledztwa nie będzie potwierdzał na terenie jakiej byłej lub obecnej firmy wykonywane są w Poznaniu czynności. Powtórzył, że jedna z wersji założonych w śledztwie, która jest weryfikowana i badana, zakłada udział w zbrodni byłych funkcjonariusz służb PRL-owskich.
Do przełomu w śledztwie w sprawie uprowadzenia i zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary doszło w listopadzie, gdy krakowski sąd zdecydował o areszcie dla Aleksandra G., byłego polityka i przedsiębiorcy podejrzanego o podżeganie do zabójstwa Ziętary. Były senator został zatrzymany 4 listopada.
Kolejni zatrzymani
W ubiegłym tygodniu sąd zdecydował także o areszcie tymczasowym dla dwóch mężczyzn, zatrzymanych w związku z tą sprawą. Mirosław R. i Dariusz L. nie przyznali się do winy. - Z uwagi na dobro śledztwa nie możemy podać szczegółowych informacji na temat ich zeznań - mówił po przesłuchaniu Piotr Kosmaty z prokuratury apelacyjnej w Krakowie.
Prokurator poinformował jedynie, że 56-letni Mirosław R. pochodzi z Poznania, a 46-letni Dariusz L. z Warszawy. Obaj prowadzą własne firmy. Dopytywany, czy mężczyźni byli w przeszłości ochroniarzami lub milicjantami, odmówił odpowiedzi. Dodał jedynie, że w śledztwie badany jest m.in. wątek udziału w zabójstwie byłych funkcjonariuszy SB.
Nadal nie znaleziono ciała
Jarosław Ziętara zaginął 22 lata temu. Do tej pory nie udało się znaleźć jego ciała. Piotr Kosmaty, rzecznik prokuratury apelacyjnej w Krakowie, podkreśla, że równolegle ze sprawą Aleksandra G. prowadzone jest śledztwo dotyczące poszukiwania zwłok dziennikarza.
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 roku w drodze do pracy.
W 1998 r. poznańska prokuratura uznała, że został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała. W kwietniu 2011 roku redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i śledztwa w tej sprawie. Wcześniej apelowali o to członkowie Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Spowodowało to analizę śledztwa w Prokuraturze Generalnej.
Autor: eos//gak / Źródło: tvn24.pl, PAP