- Nie jestem ani czarny ani czerwony. Przyprawiono mi gębę - twierdzi nowy prezes TVP Romuald Orzeł, odcinając się od jakiegokolwiek politycznego poparcia w staraniach o nowe stanowisko. Przekonuje za to, że wierzy w cuda i dlatego chciałby, żeby telewizja publiczna była traktowana przez Polaków, tak jak Anglicy traktują BBC.
Romuald Orzeł nowym prezesem TVP został w piątek w nocy. Wtedy rada nadzorcza wybrała nowy zarząd telewizji publicznej. Miejscami w nim podzielili się między sobą medialni koalicjanci: PiS i SLD. I tak nowy szef TVP i Przemysław Tejkowski są kojarzeni z PiS, a Włodzimierz Ławniczak i Paweł Paluch - z SLD.
Orzeł w wywiadach, jakie się ukazały w poniedziałkowej prasie - m.in. w "Polsce" i "Dzienniku Gazecie Prawnej" - zapewnia, że przy jego wyborze liczyło się doświadczenie, a nie polityczne poparcie.
- Czytałem o sobie, że pojawiłem się tu [w TVP - red.], mając wsparcie PiS. Potem przyprawiono mi gębę, że wspiera mnie SLD. Śmieje się, że przyjechałem tu jako czarny, a zostałem czerwony. Jak każdy mam przekonania polityczne, ale pokazuję je jedynie przy urnie wyborczej. Trudno mnie przyporządkować do jakieś partii, zresztą nigdy w żadnej nie byłem. A to, że jak każdy mam przyjaciół i kolegów, to chyba naturalne - mówi w "Dzienniku Gazecie Prawnej", Orzeł.
Z kolei na łamach "Polski" nowy szef TVP podkreśla, że po wyborze odebrał mało telefonów od polityków. - Wprawdzie krótko prezesuję, ale nie mogę też mówić o ingerowaniu w program. Mam nadzieję, że nadal tak będzie - podkreślił Orzeł.
Co z Lisem? - prezes nie odpowiada
Nowy szet TVP nie chciał przesądzać, kogo zostawi w telewizji, a kogo się pozbędzie. Pytany o nowy kontrakt z Tomaszem Lisem, odpowiedział wymijająco: - O tym zdecyduje zarząd.
O programach Bronisława Wildsteina i Jana Pospieszalskiego, które miałyby być od wiosny emitowane w porze największej oglądalności, czyli o godzinie 20 w TVP1, Orzeł mówi zaś w "DGP": - Nie znam tych pomysłów. Na pewno dobra publicystyka będzie gościła na wszystkich antenach, w tym przede wszystkim w TVP Info. To jeszcze nie pora, żeby rozmawiać o wiosennej ramówce. W mojej ocenie będą decydować jakość, jakość i jeszcze raz jakość. Nie może być tak, że w pasmach, w których możemy zarabiać pieniądze, nie będziemy tego robić.
Bardziej zdecydowanie Orzeł wypowiada się o swej wizji, czym miałaby być TVP. - Marzy mi się, by telewizja publiczna była traktowana przez Polaków tak, jak Anglicy traktują BBC. Tam niepłacenie abonament jest obciachem. Chciałbym, aby u nas było tak samo - mówi w "Polsce". I dodaje: - Ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy nie wierzą w cuda, i tych, którzy wierzą. Ja wierzę.
Źródło: Polska, Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: PAP