Znany kardiochirurg Mirosław G., którego w lutym 2007 roku zatrzymało CBA, został ponownie oskarżony. Tym razem prokuratura zarzuca mu "błąd w sztuce lekarskiej". Grozi mu za to do 5 lat więzienia. Lekarz nie przyznaje się do winy.
Akt oskarżenia przeciwko dr. G wysłała w środę prokuratura okręgowa w Warszawie. Śledczy zarzucają mu, że w 2005 r. naraził pacjenta szpitala MSWiA w Warszawie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu.
Zachowawcze leczenie
- Mirosław G. podjął decyzję o leczeniu zachowawczym pacjenta, a według ustaleń śledztwa należało go zakwalifikować do zabiegu operacyjnego wymiany zastawki aortalnej - wyjaśnia rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska. Jak dodała, pacjenta w końcu zoperowano w szpitalu w Aninie.
Lewandowska tłumaczy, że prokuratura opiera swój zarzut na zeznaniach lekarzy, dokumentacji medycznej i opinii biegłego. Mirosław G. nie przyznał się do zarzutu i złożył "obszerne wyjaśnienia".
Kilkadziesiąt zarzutów
Kłopoty doktora G. zaczęły się w lutym 2007 roku, gdy zatrzymało go Centralne Biuro Antykorupcyjne. Mirosław G. był wówczas ordynatorem w klinice kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie. CBA zarzucała mu zabójstwo pacjenta i przyczynienia się do śmierci innego. Lekarz usłyszał też kilkadziesiąt zarzutów korupcyjnych.
W 2008 r. prokuratura umorzyła zarzuty związane ze śmiercią pacjentów, jednak w listopadzie 2009 r. Sąd Najwyższy uchylił decyzję o umorzeniu. Sędziowie uzasadnili swą decyzję zażaleniem rodziny zmarłego pacjenta Floriana M. W jego sercu w czasie operacji pozostawiono gazę, którą usunięto dopiero po tygodniu. Śledztwo w tej sprawie trwa - prokuratura zwróciła się do biegłego z zagranicy o kolejną opinię.
Natomiast od lutego 2008 r. przed mokotowskim sądem toczy się proces, w którym dr G. jest sądzony za korupcję, mobbing i molestowanie seksualne. Lekarz nie przyznaje się do winy. Proces jest w końcowej fazie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24