- Dzisiaj mamy na stole propozycję nie do zaakceptowania - tak o unijnym budżecie mówił w "Faktach po Faktach" Sławomir Nowak. Dodał, że zamiast narzekań opozycji oczekiwałby pomocy PiS. - Proszę Jarosława Kaczyńskiego, by pojechał do Londynu i przekonał (premiera Davida) Camerona do zgody na polską propozycję - powiedział.
Jak powiedział w "Faktach po Faktach" Nowak, wszyscy powinniśmy "trzymać kciuki za premiera i cały zespół negocjacyjny". Donald Tusk bierze we wtorek udział w spotkaniu grupy przyjaciół spójności, czyli przywódców państw UE, którzy sprzeciwiają się cięciom unijnych funduszy na tę politykę. Nowak stwierdził, że "bez tych pieniędzy Polska nie rozwijałaby się tak szybko i dynamicznie". Jak dodał, propozycje, ile ma dostać Polska, zmieniają się, ale obecna jest "nie do zaakceptowania". - To, co nam proponuje się dzisiaj, to za mało. Nowa perspektywa musi zabezpieczyć finansowanie na wszystkie projekty - podkreślił, dodając, że Polska spodziewa się około 400 miliardów euro.
"Proszę Kaczyńskiego, by pojechał do Londynu" Minister transportu uznał również, że zamiast narzekania opozycji oczekiwałby pomocy. - Oczekuję od lidera PiS, że przypomni sobie, iż jest w jednej rodzinie z konserwatystami rządzącymi Wielką Brytanią. Proszę Jarosława Kaczyńskiego, by poleciał do Londynu i poprosił o spotkanie z Cameronem oraz przekonał go, by zgodził się z polską propozycją unijnego budżetu - zaznaczył Nowak. Przyznał, że kompromis w Brukseli będzie polegał na tym, że "będą sami niezadowoleni", bo każdy będzie musiał z czegoś zrezygnować. - Brytyjczycy powinni trochę zrezygnować, Polska być może powinna trochę zrezygnować. Najważniejsze jest doprowadzić negocjacje do końca, by uchwalić budżet, a nie prowizorium - powiedział.
"Dobrze, że premier był w Kosowie" Zapowiedział, że jeśli premier wynegocjuje dla Polski pieniądze, to jedna trzecia z nich pójdzie na inwestycje infrastrukturalne, dzięki którym w 2020 roku Polska będzie miała faktyczną sieć dróg i stanie się nowoczesnym, dobrze skomunikowanym krajem. Pytany o marsze 11 listopada i nieobecność premiera w kraju Nowak powiedział, że Tusk był tam, gdzie był potrzebny. - Jego obecność w Kosowie była symboliczna - uznał. Zaznaczył też, że nie widzi, by radykalna prawica rosła w Polsce w siłę. - Jest miejsce na taką przestrzeń, ważne, by nie zyskiwała ona na znaczeniu politycznym. Każdy ma prawo do swoich poglądów, jeśli nie narusza prawa i wolności drugiego człowieka. Można manifestować i gadać głupoty, ale nie można niszczyć państwa - dodał.
Autor: jk//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24