Zbliżająca się w czwartek do Warszawy fala kuliminacyjna na Wiśle to zagrożenie nie tylko dla ludzi. Jeszcze większe niebezpieczeństwo stanowi dla zwierząt z ZOO. W skrajnej sytuacji przerwania wałów część z nich może czekać śmierć. Na szczęście noc z czwartku na piątek minęła bardzo spokojnie i podopieczni ZOO są bezpieczni. - Naprawdę nic się nie dzieje [...] jest piękny dzień i nie ma powodu, żeby nie przyjść i nie odwiedzić ZOO - mówi dyrektor ogrodu Andrzej Kruszewicz.
Warszawskie ZOO umiejscowione na praskim brzegu Wisły jest - według władz stolicy - jednym z pierwszych obszarów miasta, które może zostać zalane, jeśli woda przedrze się przez wały. Już od środy pracownicy parku przygotowują się do ewentualnej walki z wielką wodą i trenują układanie worków z piaskiem.
Spokojna noc i obserwowanie Wisły
- Jest spokojniej niż myśleliśmy, ale kilkanaście osób w ogrodzie nocowało - mówi w piątek rano w TVN24 dyrektor ZOO Andrzej Kruszewicz. Pracownicy ogrodu zoologicznego chodzili nad Wisłę i co jakiś czas w nocy kontrolowali stan wody.
Zwierzęta przespały tą nerwową dla ludzi noc bardzo spokojnie. - Naprawdę nic się nie dzieje [...] jest piękny dzień i nie ma powodu, żeby nie przyjść i nie odwiedzić ZOO - dodaje Kruszewicz.
Spontaniczna pomoc
W czwartek wieczorem oprócz wojska i strażaków około 100 mieszkańców Pragi pomagało w układaniu worków naprzeciwko Zoo. Od wczesnego popołudnia zbierał się tłumek gapiów, którzy obserwowali akcję układania worków z piaskiem przy siatce oddzielającej nadwiślańskie plaże od ulicy. Szybko oglądający zaczęli pomagać strażakom i wojsku.
- Tu mieszkam, tutaj urodził się mój syn Mateusz, poczułem, że nie można tak zostawić zwierząt bez opieki - powiedział jeden z pracujących, który wieczorem przyszedł zobaczyć wysoką falę na Wiśle z 10-letnim synem i jego kolegą. Przyłączyli się do akcji. - Pracowaliśmy półtorej godziny, przerzuciliśmy około 150 worków z piaskiem - opowiadał Mateusz.
- Entuzjazm Warszawiaków jest naprawdę ogromny. Tylko w piątek rano odebrałem 47 emaili od osób chcących pomóc. Wsparcie ze strony miasta jest potężne - chwali Andrzej Kruszewicz.
W nocy nad Wisłą w okolicach Zoo działał jeden podajnik piasku, którym wypełniane były worki. Obok ludzie napełniali worki łopatami. Uczestnicy akcji ustawili się w rzędzie i podawali sobie worki. Zoo jest już zabezpieczone od strony ulicy Ratuszowej.
- Trwa tutaj walka z czasem - relacjonował z okolic ZOO wysłannik TVN24 Arkadiusz Wierzuk. Dla strażaków to praca bez końca - podkreślił. - Odpoczywają pół godziny, zjedzą coś i znowu wracają do pracy - mówił Wierzuk.
Bizony, Żubry i Jaki mogą spanikować
A zwierzęta? Opiekunowie podają im od środy środki uspokajające. Ma to pomóc przetrwać zwierzakom stres, jeśli do ich wybiegów wedrze się woda. Mają być jednak na tyle przytomne, by w razie zagrożenia reagować. Część podopiecznych ZOO sama może bowiem wejść na wyższe partie wybiegów.
O tych podopiecznych szefostwo ogrodu zoologicznego martwi się mniej. Niż np. o wilki - na ich wybiegu mogą rozgorzeć walki między zwierzętami o bezpieczny kąt, czego najbardziej obawia się dyrekcja stołecznego ZOO.
W sytuacji, kiedy spanikowane zwierzęta zaczną między sobą walczyć, najbardziej agresywne czeka kontrolowany odstrzał. ZOO powiadomiło już myśliwych, którzy czekają w gotowości, gdyby doszło do najgorszego.
Dyrektor ZOO jednak uspokaja, że to wyjątkowo skrajna i mało prawdopodobna możliwość - My nawet nie mamy strzelby, cała ta wiadomość o strzelaniu do zwierząt na wypadek powodzi to kaczka dziennikarska. - dodaje.
Bociany szczęśliwe
Jest jednak grupa zwierząt, która może być nawet zadowolona z nadmiaru wody. - Wiele naszych podopiecznych dobrze pływa, woda im więc nie zaszkodzi - powiedział dyrektor ZOO Andrzej Kruszewicz. I dodał: Bociany na pewno się ucieszą, jak je trochę zaleje.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24