Fikcyjne konkursy, zawyżanie wymagań, a jednocześnie zatrudnianie osób bez odpowiednich kwalifikacji - Najwyższa Izba Kontroli opublikowała właśnie raport z kontroli w mazowieckich urzędach. Władzom Warszawy zarzucono m.in. ustawianie konkursów pod konkretnych kandydatów - informuje tvnwarszawa.pl. Rzecznik ratusza tłumaczy, że nie dostrzega nieprawidłowości. - Wykazane w wystąpieniu kontrolnym "uchybienia" miały wyłącznie charakter formalny (proceduralny) - podkreśla w liście, który przysłał do tvnwarszawa.pl.
Kontrola objęła lata 2006-08, a więc nie tylko kadencję Hanny Gronkiewicz-Waltz, lecz także końcówkę rządów Mirosława Kochalskiego i Kazimierza Marcinkiewicza. W tym okresie prawie 25 proc. skontrolowanych procedur bezkonkursowych była niezgodna z prawem (w caym województwie było to prawie 97 proc.). Nieprawidłowości wykazano też w 40 proc. skontrolowanych procedur konkursowych w województwie.
Jak rozdzielano "stołki"?
Wolne stanowiska kierownicze obsadzone zostały poprzez powierzenie funkcji "pełniącego obowiązki" osobom, które nie posiadały 2-letniego stażu pracy wymaganego od pracowników zatrudnionych na stanowiskach kierowniczych.
Potem te same osoby zatrudniane były w ratuszu i podległych mu jednostkach na szeregowych stanowiskach, a następnie powierzano im pełnienie obowiązków kierowniczych. Dzięki temu mogły dostawać kierownicze pensje.
Fikcyjne konkursy
Jeszcze poważniejsze nieprawidłowości wykryto w przypadku procedur konkursowych. Urzędy zawyżały wymagane kwalifikacje, nie podawały informacji o tym, na jakie stanowisko prowadzony jest nabór. W raporcie NIK pojawia się też najpoważniejszy zarzut - ustawiania konkursów pod konkretne osoby. Wymagania były bardzo szczegółowe i ustalane tak, by mogły spełnić je konkretne osoby.
Cztery przykłady...
Od kandydatów na stanowisko ds. zapewnienia funkcji reprezentacyjnych prezydenta, jako kryterium konieczne, urząd wymagał m.in. wykształcenia wyższego o kierunku nauki polityczne i dobrej znajomości języka angielskiego, a jako kryterium pożądane m.in. dobrej znajomości języka francuskiego i doświadczenia w pracy w administracji publicznej (bez określenia okresu). Wybrany kandydat posiadał dyplom magistra nauk politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, certyfikat z języka angielskiego, zdany egzamin z języka francuskiego i od 27 grudnia 2006 r. pełnił obowiązki rzecznika prasowego w urzędzie.
Od kandydatów na stanowisko ds. koordynowania kontaktów prezydenta z radą miasta urząd wymagał m.in. jako kryterium konieczne – wykształcenia wyższego o kierunku prawo, minimum 2-letniego stażu pracy i minimum 6-miesięcznego doświadczenia w pracy w administracji publicznej. Wybrany kandydat spełniał dokładnie te kryteria.
A od kandydatów na stanowisko radcy prawnego w gabinecie prezydenta urząd wymagał m.in. doświadczenia co najmniej 12-letniego, w tym co najmniej 8 lat na stanowisku radcy prawnego. Wybrana kandydatka w dniu ogłoszenia naboru miała 12,5 lat stażu pracy, w tym 8 lat jako radca prawny.
Wreszcie od kandydatów na stanowisko ds. transportu w gabinecie prezydenta urząd wymagał jako kryterium pożądane m.in. minimum 9-miesięcznego doświadczenia w administracji publicznej (nabór w grudniu 2007 r.). Wybrany kandydat rozpoczął pracę w urzędzie właśnie w 2007 r.
... i cztery nazwiska
Michał Pretm, autor strony internetowej HGW Watch, krytykującej władze stolicy, o ustawianych konkursach pisał już na przełomie 2007 i 2008 roku. Dziś opublikował listę nazwisk, do których jego zdaniem odnosi się NIK. Są to, odpowiednio, Tomasz Andryszczyk (rzecznik ratusza), Jarosław Jóźwiak (p.o. zastępcy dyrektora gabinetu prezydenta), Jowita Dzierzgowska (radca prawny w gabinecie prezydenta) i Leszek Ruta (szef Zarządu Transportu Miejskiego). Wszystkie cztery osoby to współpracownicy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
- Pomimo, że od 1 stycznia obowiązuje nowa ustawa o pracownikach samorządu, która poprawiła niedoskonałości poprzedniej, to Najwyższa Izba Kontroli w swoich wnioskach wyraźnie wskazała, że nawet niedoskonałe prawo nie usprawiedliwia prób jego obejścia - komentuje autor bloga w rozmowie z portalem tvnwarszawa.pl.
I dodaje: - Pani Prezydent powinna wyciągnąć wnioski z kontroli NIK-u, znaleźć osoby odpowiedzialne za nieprawidłowości a ci, którzy otrzymali stanowiska niezgodnie z przepisami powinni z nich zrezygnować - podkreśla.
Władze miasta nie zgodziły się z wynikami
NIK wytknął też ratuszowi szereg mniejszych nieprawidłowości, m.in. naruszenie własnych regulaminów wewnętrznych dotyczących naboru: dokumentów aplikacyjnych nie oceniała komisja, brakowało podpisów na protokołach, przedłużano ogłoszenie wyników. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła zażalenia do oceny NIK-u, ale wszystkie zostały oddalone. Ostatecznie ratusz przyjął wnioski NIK-u i zobowiązał się do ich realizacji.
Rzecznik prasowy ratusza w rozmowie z reporterem TVN Warszawa stwierdził, że nie widzi żadnych nieprawidłowości w przeprowadzaniu konkursów. Dementuje, że konkurs na stanowisko rzecznika prasowego był ustawiany: - Osób z takimi kwalifikacjami jak ja mogło być wiele - mówi Andryszczyk. W liście nadesłanym do tvnwarszawa.pl podkreślał, że wytknięte przez NIK uchybienia miały wyłącznie charakter formalny i jako takie nie mogą być podstawą do dokonania negatywnej oceny kontrolowanej działalności. Nieprawidłowości mogły występować w całym kraju - Trudno ustalić skalę zjawiska w całej Polsce - przyznał w rozmowie z portalem tvnwarszawa.pl Błażej Torański, rzecznik prasowy NIK. - Możemy mówić tylko o wynikach kontroli dla Mazowsza i woj. lubuskiego. W styczniu NIK opublikowała też wyniki kontroli w Lubuskiem. Izba sprawdzała sposób zatrudniania pracowników samorządowych w największych urzędach. Okazało się,że aż 8 na 11 łamało prawo. Zdarzało się ustawianie konkursów. Rzecznik tłumaczy jednak, że kontroli w innych miastach Polski nie będzie, bo od 1 stycznia została poprawiona ustawa o pracownikach samorządowych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwareszawa.pl