Kanapa "z litej sosny fornirowanej mahoniem o szerokim, wyrazistym usłojeniu piramidowym" i 11 foteli z rzeźbionymi Sfinksami "pokrytych złoceniami z płatkowego szlakmetalu na żółtym bolusie" - to szczegółowy opis mebli, które w otwartym przetargu kupiło ministerstwo kierowane przez Radosława Sikorskiego. Zdaniem prawników przetarg był tak skonstruowany, by wygrała jedna firma. Ministerstwo twierdzi natomiast, że wcale nie miało obowiązku organizowania przetargu, ale zdecydowało się na to, by wykluczyć wszelkie wątpliwości.
O tym co kupi minister poinformowało RMF FM. Ogłaszając przetarg na meble, urzędnicy MSZ najwyraźniej dokładnie wiedzieli, czego szukają. Jak napisali w dokumencie przetargowym, fotele i kanapa mają być wykonane na przełomie XIX i XX wieku i nawiązywać do "empirowych wzorów polskich i rosyjskich przełomu XVIII/XIX wieku".
Aby startujący w przetargu nie mieli wątpliwości, jak mają wyglądać rozetki dekorujące poręcze, urzędnicy załączyli do dokumentu zdjęcia pożądanych mebli. Widać na nich, że zgodnie z opisem "meble są zachowane w bardzo dobrym stanie", a "elementy konstrukcyjne stabilne bez śladów uszkodzeń i napraw". (ZOBACZ SPECYFIKACJĘ PRZETARGU)
Po dziesięciu dniach przetarg został zakończony. Znalazł się tylko jeden dostawca mogący sprostać wymaganiom MSZ. Galeria sztuki z Łodzi zaoferowała kanapę i fotele za 48 tys. złotych.
Nieograniczenie ograniczony przetarg
- Moim zdaniem możemy mieć w tym wypadku do czynienia z naruszeniem zasad uczciwej konkurencji - mówi portalowi tvn24.pl Sebastian Pietrzyk, specjalista ds. prawa zamówień publicznych w kancelarii Stopczyk & Mikulski. - Przetarg powinien być nieograniczony, a to jest wskazanie egzemplarza mebla, który jest być może dostępny w jednym egzemplarzu. A nie na przykład wyprodukowania takiego mebla. - dodaje Pietrzyk. Jego zdaniem takie zapisy w specyfikacji istotnych warunków zamówienia mogą być podstawą do kwestionowania ważności przetargu przez innych oferentów.
Bardzo rzadki model
- Trudno powiedzieć ile takich mebli może być w Polsce - mówi tvn24.pl pracownik galerii, która wygrała przetarg na kanapę i 11 foteli. - To się nie da tak zmierzyć, czy jest 10, czy 15 a może tylko 11 tych foteli. Jak udało nam się dowiedzieć, do kompletu dorabiany jest właśnie stół.
Ministerstwo odpowiada
Nasze pytania dotyczące przetargu zaskoczyły biuro prasowe MSZ. Przedstawicielka biura rzecznika prasowego Justyna Baranowska poinformowała nas, że odpowiedź na pytania dostaniemy na piśmie w ciągu dwóch tygodni. Po kilku godzinach MSZ zmienił zdanie.
Ministerstwo nie widzi żadnych nieprawidłowości w przetargu. "Należy uznać iż przedstawiony opis oraz zamieszczone zdjęcia przybliżały oferentom meble które stanowiły przedmiot zamówienia" - czytamy w odpowiedzi. "Zarząd Obsługi Zamówień Publicznych biorąc pod uwagę ich wartość mógł zakupić ww. meble w innym trybie" - czytamy dalej w piśmie z MSZ - "niemniej jednak tylko ten zastosowany tryb zamówienia dawał pełne rozpoznanie rynku, uczestnictwo poprzez złożenie oferty każdego zainteresowanego oraz możliwość uzyskania najkorzystniej ceny za meble".
Zdaniem Alicji Rakowskiej z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pracownicy MSZ, którzy uczestniczyli w przetargu w żaden sposób nie są powiązani z właścicielami łódzkiego antykwariatu.
"Nie musieliśmy organizować przetargu"
Rafał Wiśniewski, dyrektor generalny spraw zagranicznych twierdzi, że ministerstwo wcale nie musiało organizować przetargu, bo kwota zakupu tego nie wymaga. - Przetarg urządzono właśnie po to, by wykluczyć wszelkie wątpliwości i wszyscy dostawcy, którzy mogli wyprodukować lub dostarczyć te meble mogli wziąć w nim udział - mówi w rozmowie z tvn24.pl.
Jak dodał, wybór stylu mebli był jasny, bo takie meble znajdują się w gabinecie ministra Sikorskiego. - Utrzymanie jednorodności między stylem w saloniku i gabinetu było czymś naturalnym - stwierdził Wiśniewski.
Źródło: tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl