- To jednostronna decyzja, która dotyczy innych członków strefy Schengen - ocenił szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski w wywiadzie dla "Le Monde", odnosząc się do decyzji Niemiec o rozszerzeniu kontroli na granicach. Zapowiedział poruszenie tej kwestii na forum Komisji Europejskiej.
Ministra spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser poinformowała w poniedziałek, że od 16 września ruszą tymczasowe kontrole na wszystkich granicach lądowych Niemiec. Początkowo mają potrwać sześć miesięcy. Jak tłumaczyła Faeser, Niemcy muszą "jeszcze ściślej kontrolować granice kraju", a rozszerzone środki mają na celu ochronę "przed poważnymi zagrożeniami" spowodowanymi "islamskim terrorem i poważną przestępczością".
CZYTAJ WIĘCEJ: Niemcy wprowadzą kontrole na granicach
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w czwartkowym wywiadzie dla "Le Monde" poinformował, że Polska planuje poruszyć w Komisji Europejskiej kwestię decyzji Niemiec o zaostrzeniu kontroli na granicach lądowych. Jak ocenił, ze strony Berlina "jest to jednostronna decyzja, która dotyczy innych członków strefy Schengen".
"Ciągle stawia się pytania o 'czerwone linie' Władimira Putina, a nigdy o nasze"
Sikorski mówił też o rosyjskiej agresji wobec Ukrainy. Przekonywał, że Kijów powinien mieć możliwość rażenia celów na terytorium rosyjskim, takich jak bazy lotnicze, których Rosja używa do bombardowań. "Rozumiem argumenty tych, którzy potrzebują kontrolować temperaturę tego konfliktu. Jednak niepokoi mnie, że ciągle stawia się pytania o 'czerwone linie' Władimira Putina, a nigdy o nasze" - zaznaczył.
"Polska jest jedynym krajem UE, który sąsiaduje i z Rosją, i z Ukrainą. Nasza 'czerwona linia' jest dość oczywista: uniemożliwienie tego, by nasi obywatele zostali zabici przez pociski czy drony rosyjskie, które wtargnęły w naszą przestrzeń powietrzną, bo Rosjanie stracili nad nimi kontrolę" - podkreślał.
"Nie rozumiem, dlaczego Ukraina nie mogłaby zestrzeliwać bombowców, które zrzucają te pociski albo obrać za cel bazy lotnicze, z których są one odpalane. Wydaje mi się, że jest to całkowicie uprawniony cel militarny" – dodał.
Szef polskiej dyplomacji podkreślił też, że "Trójkąt Weimarski działa" i poinformował, że w następnym tygodniu uda się do Mołdawii wspólnie z ministrami spraw zagranicznych Francji i Niemiec: Stephane'em Sejourne i Annaleną Baerbock. Jako wspólny problem trzech krajów wymienił imigrację. "Nie wygralibyśmy z populistami w wyborach, gdybyśmy nie zajęli wiarygodnego stanowiska w sprawie ochrony wschodniej granicy Polski przed nielegalną imigracją" – ocenił minister.
Mówił także o kwestiach historycznych w stosunkach polsko-ukraińskich, takich jak rzeź wołyńska w 1943 roku. "Nasz kraj przezwyciężył swój syndrom kolonialny wobec Ukrainy, ale mamy jedno życzenie: ekshumację ofiar rzezi, aby mogły mieć chrześcijański pochówek" - powiedział szef dyplomacji. Podkreślił, że jest to kwestia, która "naprawdę niepokoi polską opinię publiczną". Według niego potomkowie tych, którzy przeżyli i zostali następnie deportowani, to dziś "miliony ludzi, dla których ta kwestia jest zasadnicza – i którzy głosują" - zaznaczył Sikorski.
"Zawsze jest trudno, zwłaszcza Ukraińcom i Polakom, którzy tyle wycierpieli, przyznać, że ich kraj popełnił czyny, z których nie można być dumnym. Jednak wielkie narody są zdolne uznać te mroczniejsze fragmenty swojej historii" - dodał Sikorski.
Źródło: PAP