Politycy używają religii, żeby zdobywać wyborców. Ja przeciwko temu absolutnie protestuję - stwierdził w "Faktach po Faktach" dominikanin ojciec Paweł Gużyński. Przedstawiciele lub znawcy Kościoła katolickiego, judaizmu, Kościoła ewangelickiego-augsburskiego i islamu w wigilijnym odcinku programu rozmawiali o tolerancji i szacunku dla innych religii i wyznań.
- Chcemy przekształcać Europę, ją z powrotem, takie moje marzenie, rechrystianizować, bo, niestety, w wielu miejscach nie śpiewa się kolęd, kościoły są puste i są zamieniane na muzea. To wielki smutek - mówił 8 grudnia w Telewizji Trwam Mateusz Morawiecki.
Wypowiedź Morawieckiego była komentowana w "Faktach po Faktach" przez dominikanina o. Pawła Gużyńskiego, prawnika i szefa międzynarodowej kancelarii Greenberg Traurig Lejba Fogelmana, diakon Kościoła ewangelicko-augsburskiego Halinę Radacz i Bogusława R. Zagórskiego z Instytutu ibn Chalduna.
Dominikanin: chrystianizacja jest wyłączną kompetencją Kościoła
- Kiedy słyszę takie zapowiedzi z ust pana premiera, że on teraz podejmie wątek rechrystianizacji Europy, to jestem automatycznie przerażony - powiedział o. Paweł Gużyński.
Podkreślił, że "każda próba politycznej akcji, która ma na celu wprowadzenie jakiejś religii, to jest coś bardzo niebezpiecznego". - Nie było w historii ludzkości przypadku, kiedy taki pomysł skutkowałby czymkolwiek dobrym - powiedział. - Nie wolno takich rzeczy robić.
I dodał: - To Kościół jest odpowiedzialny za to, żeby głosić ewangelię ludziom wolnym, z szacunkiem do nich i on ma rozszerzać słowo Boże po Europie i po świecie. I to jest jego wyłączna kompetencja. Niech mi politycy, za przeproszeniem, odczepią się od głoszenia ewangelii, od chrystianizowania Europy.
Jego zdaniem, politycy używają religii w ten sposób, żeby zdobywać wyborców. - Ja przeciwko temu absolutnie protestuję - powiedział. - Jestem przerażony.
Zagórski: był antysemityzm bez żydów, jest islamofobia bez muzułmanów
Bogusław R. Zagórski stwierdził, że "źle się z tym bardzo czuje", słysząc z ust premiera zamiar rechrystianizowania Europy. - To jest jak wezwanie do kolejnej krucjaty - stwierdził.
Ocenił, że to przekonanie, że "my mamy rację wyłączną i my wobec tego musimy wszystkich innych zgnieść, zmiażdżyć, zlikwidować, przerobić na własne kopyto". - To jest bardzo, bardzo zły znak. Bardzo zła koncepcja.
Zagórski powiedział, że w historii Rzeczpospolita była "wielka wtedy, kiedy była różnorodna kulturowo, religijnie". - Jeżeli teraz toleruje się wydobywanie na powierzchnię publiczną jakiegoś zapiekłego szowinizmu, nacjonalizmu, rasizmu, i jeszcze do tego popartego rzekomą ideologią chrześcijańską, to ja nie wiem zupełnie o co chodzi. Tu chodzi naprawdę o wywołanie rozruchów, wywołanie pogromów - ocenił.
Stwierdził, że obecnie "nieprawdopodobne" jest to, by Polska była w stanie prowadzić jakąkolwiek akcję na skalę Europy, tym bardziej, że nie jest przykładem tolerancji, pozytywnych wartości.
- Kiedyś był przez długi czas antysemityzm w Polsce bardzo popularny bez żydów. W tej chwili antysemityzm został zamieniony na islamofobię bez muzułmanów - ocenił.
"Polacy muszą rozliczyć się z własną historią"
Prawnik Lejb Fogelman, pytany o incydenty na tle nienawiści, stwierdził, że wynikają one z kwestii kulturowych. - Mnie te incydenty tak nie przerażają, dopóki nie są tolerowane przez państwo. To jest problem - stwierdził. - Problem zaczyna się wtedy, kiedy tego typu rzeczy są tolerowane publicznie, szczególnie przez państwo, bo to zaczyna być wtedy groźne.
Dodał, że nie wie, czy tak dzieje się w Polsce. - Wiem, że nie ma reakcji i to jest to bardzo źle. To jest niemoralne.
I dodał: - Polacy muszą rozliczyć się z własną historią. Chrześcijanie muszą się rozliczyć z własną historią.
Jego zdaniem, problem antysemityzmu w Polsce "nie jest żydowskim problemem". - To jest problem polskiego sumienia, polskiej świadomości, polskiej historii - dodał.
Radacz: nie może być dialogu, dopóki uważamy się za lepszych
Diakon Halina Radacz powiedziała, że wiara nie jest sprawą deklaracji, tylko sposobu życia. - Czyli jeżeli z jednej strony mówię "jestem chrześcijanką" czy "jestem katolikiem, czy ewangelikiem" i walczę o wartości chrześcijańskie, a z drugiej strony nie reaguję na demonstracje faszyzujące, antysemickie i islamofobiczne, to (...) jest brak spójności, brak logiki - wyjaśniła. - Tylko wtedy możemy być skutecznymi świadkami, jeżeli to, co mówimy pokrywa się z tym, co robimy.
Oceniła, że nie może być dobrego dialogu pomiędzy wyznaniami, jeśli drugiej osoby nie traktuje się jak partnera. - Problemem jest to, że wiele religii lub wyznań (...) uważa swoją interpretację za jedyną właściwą. (...) Jeżeli uznaję, że zbawienie jest tylko w moim Kościele, a w żadnym innym nie, to trudno mi rozmawiać z partnerem, bo to dla mnie nie jest partner - oświadczyła.
- Jeśli pan premier mówił o rechrystianizacji, chodziło mu, jak sądzę, o powrót władzy Kościoła rzymskiego w całej Europie, bo to tak można historycznie rozumieć - oświadczyła. - Ale nie może być dialogu, szczerego dialogu, dopóki uważamy się za lepszych, a innych za gorszych, dopóki brakuje szacunku i akceptacji wobec człowieka takiego, jakim on jest.
Autor: pk//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24