Nie żyje Jan Hernik, który od dwóch lat zmagał się z glejakiem. W 2024 roku zdjęcie autorstwa jego żony, którego był bohaterem, zostało wyróżnione w konkursie Grand Press Photo.
25 stycznia 2025 roku zmarł Jan Hernik, który zmagał się z glejakiem. "Odleciał na swoich warunkach. Tak, jak sobie zaplanował, otulony miłością" - napisała w mediach społecznościowych jego żona Anna Hernik.
Hernik jest laureatką nagrody internautów zeszłorocznego konkursu Grand Press Photo. W najważniejszym konkursie dziennikarskim zdjęcie zostało docenione nie tylko przez jurorów, ale przede wszystkim przez internautów. Fotografka w jednym kadrze uchwyciła życie swoje, ale też innych rodzin, które mierzą się z glejakiem, wyjątkowo złośliwym nowotworem mózgu. W 2022 roku diagnozę usłyszał mąż pani Anny.
Wyróżnione zdjęcie zostało zrobione po operacji męża pani Anny, u którego zdiagnozowano glejaka czwartego stopnia. - Wpadało do pokoju piękne światło, syn był bardzo stęskniony za tatą, siedział przy nim, z takim strachem patrzył na niego - wspominała w rozmowie z TVN24 Anna Hernik.
Wykonane przez Hernik zdjęcie mówi więcej niż miliony słów. - Że warto walczyć i warto się nie poddawać - tłumaczył Jan Hernik. Zaznaczył, że to jego "najważniejsze zdjęcie".
W czerwcu 2024 roku z Anną Hernik rozmawiała dziennikarka tvn24.pl Iga Dzieciuchowicz. Rozmowę można przeczytać w tvn24.pl.
- Długo nie wiedzieliśmy, że to glejak. Lekarz, który badał Janka po wypadku, nie powiedział, że Janek ma guza, że to może być nowotwór. Diagnostykę zaczęliśmy kilka dni później. Mąż trafił do szpitala, miał rezonans magnetyczny, pobrali mu płyn mózgowo-rdzeniowy. Bardzo długo w opiniach lekarskich przekonywano nas, że widać guza, ale jest to mały guz i niezłośliwy. Lekarze mówili, że mąż pożyje do dziewięćdziesiątki - mówiła wtedy pani Anna.
- W Polsce diagnostyka nowotworów mózgu jest wciąż bardzo trudna. Mamy 2024 rok, latamy w kosmos, a wciąż niewiele o tym wiemy. Chodziliśmy po neurochirurgach, padały różne diagnozy. Było nawet podejrzenie, że to jakaś torbiel wywołana przez pasożyta. W końcu trafiliśmy na dwóch neurochirurgów, którzy stwierdzili, że jest to glejak. Jeden z nich spojrzał na zdjęcie i od razu powiedział, że to glejak wielopostaciowy, czwarte stadium - wspomniała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Anna Hernik/Archiwum prywatne