Mój poprzednik nie poszedł na ugodę, więc sprawa skończyła się w sądzie. Teraz musimy wyłożyć jednorazowo milion złotych. Nie wiem z czego, ale zapłacimy. Chłopak do końca życia będzie na wózku inwalidzkim - mówi reporterowi TVN24 wójt gminy Poraj, na terenie którego doszło do tragicznego wypadku rowerzysty. W sumie, decyzją sądu, gmina ma mu wypłacić niemal milionowe odszkodowanie.
W grudniu 2007 roku nastolatek wjechał w dziurę w drodze, z której wystawał metalowy pręt. Chłopak został inwalidą. Sąd uznał, że winę za wypadek ponosi zarządca drogi, który nie dopełnił obowiązków w zakresie jej utrzymania.
- Nie spodziewaliśmy się, że to odszkodowanie będzie aż tak wysokie - przyznaje TVN24 urzędujący wójt gminy Poraj Łukasz Stachera. Dodaje jednocześnie, że mogłoby być mniejszym obciążeniem dla gminnego budżetu, gdyby jego poprzednik zdołał się porozumieć z rodzicami chłopaka.
"Nie mam wyjścia"
- Gmina nie chciała rozmawiać. Mój poprzednik, Marian Szczerbak nie chciał się z nimi w żaden sposób porozumieć. Teraz nie mamy wyjścia - mówi Stachera wskazując, że gdyby stało się inaczej to gmina mogłaby np. rozłożyć na raty wypłatę tak dużej dla niej kwoty.
Roczny budżet gminy to około 35 mln zł. Większość tej kwoty - jak mówił Stachera - idzie na oświatę. Wójt przewiduje, że trzeba będzie zrobić korektę budżetu i przesunąć środki na inwestycję, by wypłacić odszkodowanie.
Poprzedni wójt odpiera zarzuty
- Konsultowałem się w tej sprawie z radcą prawnym. Na jakiej podstawie prawnej mogłem rozmawiać z tą rodziną o odszkodowaniu? Odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej zostało już przecież wypłacone – komentuje zarzuty Stachery były wójt gminy Marian Szczerbak.
Twierdzi on ponadto, że nawet nie pamięta, aby rodzina poszkodowanego w ogóle z nim rozmawiała. - Trudno mi dziś powiedzieć. Z tego, co sobie przypominam, nikogo w tej sprawie u mnie nie było. Ja tych państwa nie znam, nie pamiętam żadnej rozmowy na ten temat – zapewniał powiedział w rozmowie telefonicznej z portalem tvn24.pl.
Tragedia sprzed sześciu lat
Do wypadku doszło w grudniu 2007 roku. 18-letni wówczas Rafał jechał rowerem ul. Porajską w miejscowości Jastrząb. Nie zauważył dziury, z której wystawał metalowy pręt. Chłopak przewrócił się i nabił na niego głową. Ma nieodwracalnie uszkodzony mózg, będzie sparaliżowany do końca życia. Wymaga stałej opieki.
Zapłacić z miejskiej kasy trzeba prawie milion złotych. Odszkodowanie dla rowerzysty to 800 tys., z czego 200 tys. zapłacił ubezpieczyciel drogi. Miastu teoretycznie zostaje 600 tys. zł, ale po dodaniu blisko 300 tys. zł odsetek i kosztów procesowych wychodzi prawie okrągły milion.
Autor: pw/iga / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Materiały policji