Taka kwotę za pozytywne załatwienie tej sprawy Jakubowski miał zażądać od syna ówczesnej senator SLD Ewy Serockiej. Sprawa wyszła na jaw podczas przesłuchania syna byłej senator. Jest on podejrzany o wyłudzenia pieniędzy oraz o przywłaszczenie mienia. Gdańska prokuratura poważnie się zainteresowała jego zeznaniami i 23 października 2007 roku wszczęła śledztwo w sprawie domniemanej łapówki.
– Śledztwo jest przedłużone do września 2008 roku. Jego zakres został rozszerzony – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik gdańskiej prokuratury okręgowej. Dodaje, że zabezpieczono dokumenty i przesłuchiwano świadków. Cezary Jakubowski nie jest już zastępcą prezydenta Sopotu, pełni funkcję wiceprzewodniczącego rady miejskiej.
"To pomówienia"
Cezary Jakubowski twierdzi, że cała sprawa jest pomówieniem i dziwi się, że po dziewięciu miesiącach prowadzenia śledztwa nawet go nie przesłuchano. - Przypominam sobie, że kiedyś z nią [Serocką - red.] rozmawiałem o jej kamienicy czy lokalu użytkowym, jaki ma. Ale to było tyle – mówi były wiceprezydent Sopotu i dodaje że nie wie dlaczego Seroccy mieliby go pomawiać.
- Pana Serockiego nigdy w swoim życiu nie spotkałem. Ani on osobiście, ani przez ewentualnych pośredników nie zwracał się do mnie w sprawie załatwienia takiej sprawy, której rozstrzygnięcie leżałoby w gestii Urzędu Miasta - zapewnia były wiceprezydent.
Ewa Serocka wycofała się z życia publicznego i wyprowadziła z Sopotu. Twierdzi, że ma to związek z korupcyjną propozycją i układem w sopockim magistracie. – Przekonałam się, że nie da się dłużej walczyć z wiatrakami – mówi "Rzeczpospolitej" i dodaje, że czuje się zastraszana. 20 maja spłonął jej samochód. Po wstępnych analizach policja orzekła, że auto zostało podpalone.
Jej zdaniem kłopoty zaczęły się, gdy kilka miesięcy temu o śledztwie poinformowało radio.– W wiadomościach podano dane moje i syna, choć powinno się je chronić także dla dobra tego śledztwa i całej sprawy. Uważam, że prokuratura, która je ujawniła, zrobiła to celowo, by mnie i całe to śledztwo skompromitować – twierdzi Serocka. Kilka tygodni temu prokuratura w Bydgoszczy umorzyła sprawę wycieku informacji ze śledztwa. Była senator napisała zażalenie na tę decyzję śledczych.
Afera w Sopocie
9 marca Jacek Karnowski miał domagać się od biznesmena Sławomira Julke dwóch mieszkań za pomoc w załatwieniu zgody na nadbudowę kamienicy. Karnowski wszystkiemu zaprzecza. Jest na bezpłatnym urlopie. PO była podzielona w tej sprawie: wyrzucenia Karnowskiego domagał się premier, trójmiejskie środowisko go broniło.
W poniedziałek Platforma Obywatelska wyrzuciła ze swoich szeregów biznesmena Sławomira Julke. Według działaczy tej partii, Julke powinien od razu po zajściu powiadomić prokuraturę a nie zwlekać kilka miesięcy. Karnowski sam zrezygnował z członkostwa w PO. (Przeczytaj więcej)
Według Julkego wyrzucenie go z partii to błąd Platformy, bo jako jedyny wyjawił prawdę o korupcji. - Wydaje mi się, że to jest błąd PO. Bo odbiór jest taki, ż wyrzucono z PO człowieka, który ujawnił prawdę, który ujawnił korupcję, który lojalnie poinformował Donalda Tuska o nieuczciwym członku w szeregach partii - mówi Julke. Mówi też o swych podejrzeniach, że ujawnieniem afery mógł zaszkodzić komuś ważnemu.
Sławomira Julke dziwi się decyzji władz PO w stosunku do swojej osoby
- Widocznie naruszłem jakąś bryłę, która zaczyna teraz ruszać i rozsypywać się. Ja jestem w pełni przekonany, że ujawnienie prawdy w tym momencie było słuszne, że postąpiłem bardzo dobrze, że zarzucanie mi, że celowo zwlekałem jest dalece niestosowne - uważa biznesmen.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24