Ministerstwo Edukacji zarządza małą rewolucję w ocenianiu uczniów. Od początku nowego roku szkolnego na WF-ie, muzyce, plastyce i technice nie będzie się już oceniać samych osiągnięć. Liczyć mają się też chęci, przez co osoby mniej uzdolnione lub słabsze, nie będą na straconej pozycji. Materiał magazynu "Polska i świat".
- Sam wysiłek i chęć brania udziału w tych zajęciach powinna być doceniona - mówi minister Joanna Kluzik-Rostkowska. - Piątka należy się wtedy, kiedy dziecko przyjdzie na zajęcia i będzie robiło wszystko, żeby starannie wykonać ćwiczenie zadane przez nauczyciela - dodaje. W nowych przepisach MEN zapisało, że „należy w szczególności brać pod uwagę wysiłek wkładany przez ucznia w wywiązywanie się z obowiązków”. Liczyć ma się też obecność na zajęciach oraz aktywność poza nimi, na przykład „działania na rzecz sportu szkolnego i kultury fizycznej”.
Nowa rzeczywistość
Nauczyciele, przynajmniej ci z gimnazjum nr 20 w Warszawie, są ze zmian zadowoleni. Sami już wcześniej zaczęli stosować podobną filozofię, choć najwyższe stopnie rezerwują jednak dla tych najlepszych. - Ci super zdolni mają te szóstki jednak. Natomiast słabsi mieszczą się w granicach czwórki i piątki - mówi Jacek Suchocki, nauczyciel WF. Poza tymi zmianami, MEN wprowadza jeszcze jedną, nawet bardziej rewolucyjną. Od pierwszego września nauczyciele będą mogli w ogóle zrezygnować z wystawiania tradycyjnych ocen. W zamian będą mogli opisywać postępy uczniów. Temu pomysłowi nauczyciele nie są jednak już tak przychylni. - To wymagałoby ogromnego wysiłku, ogromnej ilości czasu - mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP. Jego zdaniem tego czasu zabrakłoby wtedy na bezpośredni kontakt z uczniem i nauczyciel skończyłby „zasypany” papierkową biurokracją. Minister Kluzik-Rostkowska jest jednak przekonana, że choć trudno sobie teraz takie ocenianie wyobrazić, to z czasem może się przyjąć.
Autor: mk/ja / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24