Komisja śledcza ds. Amber Gold wystąpiła do prok. Barbary Kijanko - pierwszego świadka, którego miała we wtorek przesłuchać - o usprawiedliwienie nieobecności pod rygorem kary finansowej. Ponadto komisja zdecydowała o zasięgnięciu opinii ws. zdrowia tego świadka.
Posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold rozpoczęło się we wtorek o godz. 10:00. Zgodnie z harmonogramem przesłuchania pierwszych 22 świadków miały rozpocząć się we wtorek od prok. Kijanko - prokurator-referent prowadzącej sprawę Amber Gold w pierwszej fazie postępowania w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Prowadziła ona sprawę po złożeniu zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Podczas październikowego posiedzenia komisji Wassermann informowała, że Kijanko przebywa od czerwca na długotrwałym zwolnieniu chorobowym.
Usprawiedliwienie nieobecności
- Posłowie otrzymali pismo pełnomocnika prok. Kijanko, w którym informuje, że nie będzie ona w stanie się stawić w wyznaczonym terminie z powodu długotrwałej choroby. Pismo to, poza wskazaniem, że pani prokurator jest chora, nie zawiera kopii żadnego zwolnienia, czy usprawiedliwienia - powiedziała Wassermann we wtorek.
W związku z tym zaproponowała, żeby komisja zwróciła się do prok. Kijanko, aby usprawiedliwiła ona swoją nieobecność w jakikolwiek inny sposób niż tylko słowną informacją pełnomocnika. Wyjaśniła, że chodzi np. o przedstawienie kopii zwolnienia.
- Proponuję, abyśmy wezwali prokurator do usprawiedliwienia nieobecności w terminie siedmiu dni pod rygorem zwrócenia się do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o nałożenie kary porządkowej dwóch tysięcy złotych - powiedziała przewodnicząca komisji.
Ponadto Wassermann zgłosiła wniosek w sprawie zasięgnięcia opinii Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie w celu ustalenia, czy "aktualny stan zdrowia prok. Kijanko pozwala jej na udział w przesłuchaniu przed komisją śledczą" oraz, czy "z uwagi na charakter problemów zdrowotnych wskazane jest, by jej przesłuchanie odbyło się w obecności biegłego sądowego z zakresu psychologii".
Do obu tych wniosków sprzeciwu nie zgłosił żaden z obecnych na wtorkowym posiedzeniu członków komisji.
16 tys. tomów akt
Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. Od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. Komisja Nadzoru Finansowego w grudniu 2009 r. złożyła doniesienie do prokuratury, podejrzewając, że firma prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń. Sprawą zajęła się wówczas Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa. Decyzję taką podjęła prok. Kijanko.
13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold.
W śledztwie, prowadzonym przez prokuraturę wspólnie z ABW, przesłuchano prawie 20 tys. świadków, a akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów.
Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10.
Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa od 21 marca przed gdańskim Sądem Okręgowym.
Autor: KB/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24