- Nie należy się spodziewać żadnej rewolucji w rządzie - powiedział na konferencji prasowej premier Donald Tusk, odnosząc się do swojego spotkania z nowym prezesem PSL Januszem Piechocińskim. Premier dodał, że to PSL zdecyduje, czy Piechociński wejdzie do rządu, czy też wskaże premierowi inną osobę na miejsce Waldemara Pawlaka.
- Nie przewiduję rekonstrukcji rządu, ale pozostawiam do dyspozycji władz PSL decyzję o tym, czy Janusz Piechociński będzie wchodził do rządu, czy miejsce po Pawlaku zajmie ktoś inny. To PSL będzie decydował, kto będzie reprezentował Stronnictwo w rządzie - powiedział premier.
Tusk wcześniej we wtorek spotkał się z Januszem Piechocińskim. Na konferencji powiedział, że w poniedziałek telefonicznie pogratulował mu wygranej, a teraz powtórzył te słowa.
- Wczoraj pożegnałem w roli wicepremiera Pawlaka, przyjąłem jego dymisję. Premier Pawlak chciał, by dymisja była natychmiastowa - przyznał Tusk, dodając, że rozumie postawę byłego wicepremiera. - Wolałbym, by rząd pracował w stabilnych warunkach, ale na rzeczywistość nie można się obrażać - stwierdził Tusk.
"Jest mentalnie przygotowany"
Jak dodał, ustalił z nowym szefem PSL, że po 1 grudnia spotkają się w cztery oczy, a potem odbędzie się spotkanie koalicyjne, aby ustalić porządek zmian w rządzie.
- Nie należy się spodziewać żadnej rewolucji, pozostawiłem do swobodnej woli prezesa PSL, czy sam będzie wchodził do rządu, czy miejsce po Pawlaku zajmie ktoś inny. To PSL będzie decydował, kto będzie reprezentował Stronnictwo w rządzie - powiedział premier. - Z zadowoleniem przyjąłem deklarację, że z jego punktu widzenia koalicja jest wartością, którą należy wzmacniać i chronić. Jestem spokojny o przyszłość koalicji pod nowymi rządami - dodał.
Premier przyznał, że wygrana Piechocińskiego była niespodziewana, ale "prezes Piechociński jest mentalnie przygotowany do tej roli".
Na pytanie o to, dlaczego spotkanie koalicyjne odbędzie się dopiero 1 grudnia odparł, że PSL potrzebuje kilku dni na decyzje, a on sam w drugiej połowie tygodnia będzie w Warszawie nieobecny z powodu szczytu w Brukseli.
"Naturalne, gdy szef partii jest w rządzie"
Premier przyznał take, że "sytuacją bardziej naturalną jest, gdy szef partii koalicyjnej jest w rządzie, ale nie ma takiego przymusu, ani przepisu" Szef rządu dodał, że przekazał nowemu prezesowi PSL Januszowi Piechocińskiemu, iż to, czy wejdzie on do rządu, czy nie, to jest wybór ludowców. - Ja nie będę w to ingerował - zapewnił. - Z mojego punktu widzenia sama praktyka rządzenia nie ucierpi ani w jednej, ani w drugiej wersji - powiedział premier.
Jak zastrzegł, w sytuacji gdyby szef PSL był poza rządem, ważna będzie formuła stałych kontaktów i konsultacji między szefami partii - PO i PSL. - Prezes Piechociński dobrze rozumie tę sytuację - powiedział Tusk. Dodał, że nie spełnią się oczekiwania opozycji, że z nowym prezesem PSL będą się "dziać ciekawsze rzeczy" w koalicji.
Piechociński: mamy dobry klimat
Janusz Piechociński po spotkaniu z premierem powiedział dziennikarzom, że otwarcie rozmawiali o statucie PSL oraz że będą pozostawali w "stałym kontakcie".
Na pytanie, czy padały konkrety na temat umowy koalicyjnej, prezes PSL odpowiedział: "nie padały, bo było to bardzo sympatyczne śniadanie w bardzo życzliwej atmosferze".
Piechociński potwierdził swoją dobrą relację z Tuskiem. - Mamy bardzo dobry klimat. Mamy jedną opinię, myślę, co do wagi i odpowiedzialności, które stoją dziś przed wszystkimi w Polsce - powiedział.
Autor: jk//mat/k / Źródło: tvn24