Plandeki, dykta, dachówki i ręce chętne do pracy - tego najbardziej potrzeba teraz w warmińskim Bisztynku, spustoszonym w środę przez wichurę i grad. Teraz trwa usuwanie zniszczeń. Straty po nawałnicach liczą też na Dolnym Śląsku. - Nie ma nic, jedno gruzowisko - skarży się jedna z mieszkanek Olszyny.
Mimo zapowiedzi kolejnej fali burz, mieszkańcy Dolnego Śląska oraz Warmii i Mazur - regionów, które najbardziej ucierpiały w wyniku żywiołu - próbują wrócić do normalnego życia. Wypłacane są już pierwsze zasiłki. Ludzie odbudowują domy i liczą na pomoc. - Sami sobie z tym nie poradzimy - powidział w TVN24 starosta złotoryjski Józef Sudoł.
Sudoł szacuje, że w jego regionie doraźnej pomocy będzie potrzebowało sto kilkadziesiąt rodzin. - Pomoc będzie im wypłacona w przyszłym tygodniu - dodaje.
I zaznacza, że w pierwszej kolejności zostanie przywrócona przejezdność dróg. Ale żeby przywrócić ogólny stan sprzed powodzi potrzebne będzie kilka miesięcy. - Bardzo liczymy na pomoc z zewnątrz, bo sami sobie z tym nie poradzimy. Pracownicy MOPS wchodzą do mieszkań i klasyfikują je do tej doraźnej pomocy. Mam nadzieję, że wytrzymamy i że to już końcówka tego okresu pogodowego - powiedział Sudoł.
W Świerzawie ludzie ratowali swoje domy workami z piaskiem.
Działają
Z kolei w Bisztynku na Warmii i Mazurach spora część zasiłków trafiła już do potrzebujących. Trwa odbudowa zniszczonych dachów domów. W mieście funkcjonują dwa punkty, w których można odbierać dachówki.
Firmy ubezpieczeniowe uruchomiły w regionie mobilne centra informacji. Można zgłaszać się do nich po pomoc. Zorganizowano nawet doraźne centrum opieki nad dziećmi. Maluchy mogą tam zostać w czasie, gdy rodzice załatwiają formalności związane z odbudową domów.
Trudna noc
Ciężkie chwile przeżywali też mieszkańcy Braniewa, gdzie przewrócone drzewo zatrzymało pociąg z Kaliningradu do Gdyni. W całym powiecie strażacy interweniowali kilkadziesiąt razy. - Drogi powiatu braniewskiego i Braniewa zostały zatarasowane w kilkudziesięciu miejscach. Pociąg relacji Kaliningrad-Gdynia został zablokowany. Na torowiska przewróciło się kilka słupów teleinformacyjnych - mówili strażacy. Trudna sytuacja była też na terenie gminy Wilczęta, gdzie drzewo przewróciło się na budynek mieszkalny.
Znowu zalało
Z powodu wieczornych nawałnic aż pięć gmin w okolicach Ząbkowic Śląskich zostało podtopionych. Mowa o Potworowie, Dębnicy, Bardo. Brzeźnicy i Opolnicy. - Mamy kilkadziesiąt domostw, do których wdarła się woda, najgorsza sytuacja jest w Potworowie, tam najwięcej domów zostało zalanych - mówił w nocy Krzysztof Żegański, burmistrz Bardo. Poza podtopionymi budynkami problemem jest też duża liczba połamanych drzew. W Brzeźnicy jedno spadło na garaż.
W Potworowie wylał płynący przez całą wieś potok Mszanica. - Te podtopienia porównujemy nawet do tych z 1997 roku - opowiada Marek Uramowski, sołtys Potworowa. Do późnej nocy strażacy pomagali wypompowywać wodę i porządkowali drogi.
Z kolei w Wojcieszowie znów wylała rzeka Kaczawa, która już we czwartek podtopiła wiele domów. Ponieważ od piątkowego poranka strażacy pomagali napełniać mieszkańcom worki z piaskiem, to po ostatniej nocy zniszczenia są mniej znaczne. Poza tym w ciągu dnia straż starała się skierować rzekę z powrotem do koryta. Przy pomocy specjalistycznego sprzętu hydraulicznego wycinali metalowe elementy muru oporowego.
W stolicy Dolnego Śląska - Wrocławiu, największym problemem są nieprzejezdne ulice. Wiatr zwalił gałęzie na ulice: Czajkowskiego, Rakietową i Kiełczowską.
Ponad tysiąc interwencji
Jak poinformował w sobotę rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak, po burzach, które w ciągu ostatniej doby przeszły nad Polską, strażacy interweniowali 1267 razy, głównie wypompowywali wodę z budynków, usuwali powalone drzewa, zabezpieczali uszkodzone budynki. Najwięcej interwencji odnotowano w województwie dolnośląskim - 372, lubuskim - 281 i mazowieckim - 105.
W miejscowości Walentynowo na Mazowszu w wyniku uderzenia pioruna zapaliła się stodoła. - Podczas gaszenia ponownie doszło do wyładowania atmosferycznego w już palącą się stodołę. Rażony piorunem został strażak Ochotniczej Straży Pożarnej. Został przewieziony do szpitala. Jego stan jest stabilny - powiedział Frątczak. W całym kraju w wyniku wyładowań atmosferycznych doszło do 37 pożarów. Rzecznik PSP przypomniał, że w dniach, w których zapowiadane są burze, wychodząc z domu należy usunąć wszystkie przedmioty z balkonów i parapetów, pozamykać okna. Podkreślił, że gdy zostaniemy zaskoczeni przez burzę, nie należy szukać schronienia pod słupami wysokiego napięcia, drzewami, lekkimi konstrukcjami, takimi jak wiaty przystankowe - one mogą zostać porwane przez wiatr.
Autor: ktom,mn/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24