- Jesteśmy gotowi dyskutować, ale na poziomie programu, a nie na poziomie pytania o to, kto kogo kiedyś pistoletem straszył przed 20 laty - mówił w Gdyni Jarosław Kaczyński odpowiadając na pytanie, czy zgodzi się na debatę z PO. Nawiązał tym do debaty sprzed ostatnich wyborów, kiedy to Donald Tusk opowiadał jak przed laty Kaczyński straszył go bronią.
Podczas przemówienia w Gdyni prezes PiS był pytany o to, dlaczego w przeszłości zgadzał się na debaty z Platformą, obecnie natomiast zrezygnował z udziału w takich dyskusjach.
- Jest kilka doświadczeń bardzo niedobrych. To doświadczenia z jednej strony niezwykle gwałtownego ataku i odmowy jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji i doświadczenie szczególnego rodzaju postawy mediów. Mamy kontekst, którego nie możemy zaakceptować - tłumaczył Jarosław Kaczyński. Jak powiedział, PiS cały czas czeka na program PO i jest gotowe dyskutować, ale "na poziomie programu, a nie na poziomie pytania o to, kto kogo kiedyś pistoletem straszył przed 20 laty". - Skądinąd, nikt nikogo pistoletem nie straszył. Na tym poziomie nie ma sensu dyskutować, nie ma sensu zmieniać polityki w niepoważną socjotechnikę - zaznaczył Kaczyński.
Lider PiS nawiązał tym do debaty z Donaldem Tuskiem z 2007 roku, kiedy Tusk zarzucił mu, że chodził z bronią po Sejmie. W debacie obecny premier powiedział do Kaczyńskiego: - Kiedyś spotkaliśmy się w windzie w Sejmie. Pan wyjął pistolet i powiedział: "Dla mnie Ciebie zabić, to jak splunąć". Prezes PiS twierdził, że takiej sytuacji w ogóle nie było. Kaczyński przyznał potem na konferencji, że miał rzeczywiście kiedyś "malutki pistolecik", ale sytuacja opisana przez Tuska wyglądała całkiem inaczej.
"Zapomniano o polskim morzu"
Jarosław Kaczyński w Gdyni mówił również o tym, że od morza "nie można odwracać się tyłem". - Przed wojną mieliśmy niewielki dostęp do morza, ale potrafiliśmy go wykorzystać, czego Gdynia jest najlepszym dowodem. Dzisiaj mamy gasnące porty, zamknięte stocznie, kulejące rybołówstwo. Zapomniano o polskim morzu i to jest coś nad czym bolejemy. Ale mamy prawo do marzeń, mamy prawo myśleć o tym, że ten wielki potencjał doświadczenia i umiejętności może być kiedyś wykorzystany - przekonywał Kaczyński.
Połamane maszty żaglowca to symbol bezsiły rządu, który mówi, że nic od niego nie zależy i nic nie może zrobić. To trzeba przełamać. Potrzebujemy takiej władzy, która będzie potrafiła nie być bezsilną. Jarosław Kaczyński w Gdyni
"Rząd bierny i bezsilny"
Jak dodał, jeśli PiS dojdzie do władzy, stworzy "wielką szkołę pod żaglami". - Będziemy czynić wszystko, by to pomogło w poprawie losu Polaków, by szkoliło marynarzy, ale umacniało też ludzkie charaktery, budowało przyjaźnie na całe życie. To ważne i cenne. To przedsięwzięcie skierowane do ludzi młodych, dlatego potrzebna jest zgoda ich rodziców. Wierzę, że rodzice zrozumieją, że potrzeba poznawania świata, przygody, ale też trudnego przeżycia jest czymś bardzo istotnym dla młodych ludzi - stwierdził Kaczyński.
Zganił też rząd za to, że zlikwidował ministerstwo gospodarki morskiej. - Dla mnie najsmutniejszym przykładem tego, co się dzieje, jest los żaglowca Fryderyk Chopin - zauważył dodając, że firma ubezpieczeniowa "stosuje kruczki prawne, by nie zapłacić za remont", przy "bierności premiera i rządu". - Połamane maszty żaglowca to symbol bezsiły rządu, który mówi, że nic od niego nie zależy i nic nie może zrobić. To trzeba przełamać. Potrzebujemy takiej władzy, która będzie potrafiła nie być bezsilną - zakończył prezes PiS.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24