Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania ws. ujawnionych przez dziennikarzy nagrań z wykładów o. Rydzyka. Śledczy nie stwierdzili by, redemptorysta znieważył prezydenta, nazywając go "oszustem ulegającym lobby żydowskiemu", a jego żonę "czarownicą". Prokuratura nie uznała też, by o. Rydzyk znieważył naród żydowski.
- Wszczęcia śledztwa w sprawie publicznego znieważenia prezydenta RP i narodowości żydowskiej z powodu przynależności narodowej i religijnej odmówiono z powodu "braku ustawowych znamion czynu zabronionego" - poinformowała na konferencji prasowej Ewa Janczur, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Centrum-Zachód w Toruniu.
Prokuratura zapowiedziała, że szczegóły uzasadnienia postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego ujawni niezwłocznie po jego uprawomocnieniu się. Pokrzywdzony, którym - jak wyjaśniła Janczur - jest prezydent, na złożenie zażalenia ma siedem dni od otrzymania orzeczenia.
Według Janczur zażalenie nie przysługuje nikomu spośród 15 osób i dwóch stowarzyszeń, które złożyły doniesienie na o. Rydzyka.
Kancelaria Prezydenta nie komentuje decyzji toruńskiej prokuratury - powiedział we wtorek PAP wiceszef prezydenckiego Biura Prasowego Marcin Rosołowski. Dodał jedynie, że sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński już wcześniej mówił, że prezydent uważa całą sprawę za zamkniętą.
Nagrania z wykładów o. Rydzyka ujawnił w lipcu "Wprost". Można było na nich usłyszeć jak redemptorysta mówił m.in.: "oszust" o prezydencie Lechu Kaczyńskim i "czarownica" o żonie prezydenta. Kolejne nagrania ujawniły, że dyrektor Radia Maryja stwierdził, że Polską rządzi amerykański biznesmen żydowskiego pochodzenia George Soros, a abp. Stanisława Wielgusa "zabili" duchowni i świeccy. O. Rydzyk miał też opowiadać studentom jak udało mu się poniżyć szefa IPN Janusza Kurtykę, a także, że słuchaczki jego radia "rzucały się na niego"
Sprawą zajęła się toruńska prokuratura, aby sprawdzić, czy nie doszło do znieważenia prezydenta (po ujawnieniu nagrań trafiło do niej aż 17 doniesień o popełnieniu przestępstwa). Przepis paragrafu 2 art. 135 Kodeksu karnego mówi bowiem, że "kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Jest to przestępstwo ścigane z urzędu. Prokuratura rozpoczęła tzw. postępowanie sprawdzającego, aby zanalizować dowody i zebrać inne dane.
Pod koniec lipca przełożony Prowincji Warszawskiej Redemptorystów o.Zdzisław Klafka wydał oświadczenie, w którym nie wykluczył, że opublikowanie "domniemanych wypowiedzi o.Tadeusza Rydzyka", to "prowokacja i manipulacja medialna". Generał zgromadzenia redemptorystów ojciec Joseph Tobin odmówił komentowania oświadczenia, wydanego przez ojca Zdzisława Klafkę w sprawie tzw. taśm ojca Tadeusza Rydzyka.
"Nasz Dziennik" opublikował list o. Rydzyka, w którym podkreślił on, że nie "występuje nigdy przeciw ludziom, tym bardziej z racji ich przynależności religijnej, rasowej, społecznej itp. Napisał też, że nie miał intencji obrażania kogokolwiek, "a tym bardziej Pary Prezydenckiej" i jeśli ktoś poczuł się przez niego obrażony, to go przeprasza.
Redaktor naczelny "Wprost" Stanisław Janecki mówił, że dziwią go zawarte w oświadczeniu o. Klafki "insynuacje", że taśmy zostały zmanipulowane. Po raz kolejny zapewnił, że są autentyczne.
Episkopat unikał komentarza w sprawie wypowiedzi ujawnionych przez "Wprost". Duchowni zapowiedziali, że wypowiedzą się dopiero po ocenie przez prokuraturę, czy nagranie jest autrentyczne. Biskupi z Rady Stałej Episkopatu i biskupi diecezjalni zbierają się 25 sierpnia.
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN24