Nie będzie śledztwa w sprawie nagranej rozmowy byłej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem - poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet. Ten wątek tzw. "afery taśmowej" nie będzie badany, bo żadna z nagranych osób nie wyraziła woli ścigania przestępstwa.
- Na razie w tej sprawie nic nie wskazuje na to, żeby był jakiś trop zagraniczny, na przykład prowadzący do obcych służb - ocenił prokurator generalny pytany przez PAP, czy potwierdzają się słowa o scenariuszu tej sprawy "pisanym innym alfabetem". Seremet ujawnił, że w śledztwie "taśmowym" występuje obecnie 33 pokrzywdzonych. Dodał, że prokuratura nie dysponuje nagraniem rozmowy Bieńkowska-Wojtunik.
- Prokuratura nie zajmuje się wątkiem rozmowy Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem z tego powodu, że prokuratura uzyskała oświadczenie obu tych osób, iż nie składają wniosku o ściganie, a tylko to mogłoby otwierać drogę do badania tej kwestii - wyjaśnił szef prokuratury.
Seremet wyraził też nadzieję, że uda się odczytać zawartość nośników z nagraniami, wyłowionych z Wisły, w miejscu ustalonym przez śledczych. - Prokuratura badająca sprawę dysponuje trzema grupami nośników: przedstawionymi przez redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego, odzyskanymi z Wisły oraz uzyskanymi w wyniku przeszukań. Grupa informatyków z ABW i CBŚ pracuje bardzo intensywnie nad odzyskaniem zapisów, szczególnie z tej grupy, która miała być zniszczona i utopiona - mówił PAP Seremet.
Jego zdaniem, można być ostrożnym optymistą co do szansy odczytania zapisów, bo prokuratorzy chcą skorzystać z możliwości, jakie mają niektóre firmy prywatne. - W najbliższym czasie dojdzie do konsultacji z tymi firmami, czy będą mogły się podjąć takich ekspertyz. Mamy też informacje, że niektóre laboratoria na świecie mogłyby wspomóc proces odczytywania tych nośników - dodał.
Afera taśmowa
Od lipca 2013 r. w dwu warszawskich restauracjach podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura pod koniec czerwca postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewnia, że jest niewinny. Obecnie termin zakończenia śledztwa jest wyznaczony na połowę grudnia.
Praska prokuratura okręgowa w związku z treścią ujawnionych nagrań prowadzi jeszcze jedno śledztwo. Dotyczy ono ujawnionej treści nielegalnie podsłuchanej rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka i b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza. Wszczęto je w sprawie przekroczenia uprawnień przez b. wiceministra finansów poprzez podjęcie niezgodnych z prawem działań w celu udaremnienia kontroli skarbowej w firmie żony Nowaka. Jest ono również przedłużone do połowy grudnia.
We wrześniu jeden z wątków umorzyła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Było to śledztwo w sprawie podsłuchanej nielegalnie rozmowy ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką. Prokuratura uznała, że żaden z funkcjonariuszy publicznych nie przekroczył uprawnień, nie miało też miejsca niedopełnienie obowiązków.
Autor: kło/kka / Źródło: PAP