Nie mszczę się politycznie - przekonywał w "Faktach po Faktach" Grzegorz Napieralski. W piątek złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew o uznanie nieważności uchwały, na mocy której został zawieszony w prawach członka SLD. Dodał, że zarzuty pod jego adresem "są bolesne".
Napieralski powtórzył, że zawieszenie go w prawach członka SLD za działanie na szkodę Sojuszu, odbyło się z naruszeniem wewnątrzpartyjnych przepisów.
- Wszystkie zasady, które obowiązują w SLD zostały, w moimi przekonaniu i bardzo dobrych prawników, złamane - powiedział Napieralski.
Wyjaśnił, że zabrakło choćby wniosku o ukaranie, który powinien był się pojawić w dniu, kiedy zawiesza się daną osobę prawach członka partii.
- Tego wniosku nie było. On się pojawił dopiero 25 lutego, półtora miesiąca po moim zawieszeniu. Na jakiej podstawie byłem zawieszony? Dlaczego członkowie zarządu mieli głosować za moim zawieszeniem, skoro nie było dokładnych zarzutów - powiedział Napieralski.
Dodał, że zarzuty pod swoim adresem przeczytał dopiero kilka dni temu. - To bolesne - zaznaczył. Tym bardziej, ze jak zaznaczył, od dawna dopominał się o to, aby zapoznać się z treścią uchwały ws. zawieszenia w prawach członka partii.
"Przestrzegałem SLD"
Stwierdził, że nie zgadza się z zarzutem działania na szkodę Sojuszu. - Nigdy nie atakowałem SLD - zapewnił Napieralski.
Dlatego, jak wyjaśnił, wnosi o uznanie nieważności uchwały, na mocy której został zawieszony. We wniosku, jaki złożył w piątek złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie uzasadnia, że uchwała została przyjęta w sposób sprzeczny ze statutem partii.
Napieralski wysłał też do partii wniosek o zawieszenie i ukaranie szefa SLD Leszka Millera. - Nie mszczę się politycznie - stwierdził Napieralski.
- Przestrzegałem Leszka Millera, zarząd, a potem radę krajową, że potrzebne są poważne reformy w Sojuszu. Przestrzegałem przed wieloma rzeczami, które mogą się zdarzyć. I co się wydarzyło. Cztery procent, które pojawiło się z sondażach pokazuje, że SLD może być poza Sejmem. Nie jestem dumny i się z tego nie cieszę - mówił.
Sąd partyjny
Napieralski był pytany, czy w poniedziałek pojawi się w południe w warszawskiej siedzibie SLD, gdzie zbierze się krajowy sąd partyjny, by zająć się jego sprawą.
Pełnomocnik zarządu SLD Wojciech Szewko zapowiedział, że złoży wniosek o wyrzucenie byłego lidera Sojuszu z partii.
- Ważę racje. Popełniono formalne błędy. Ten sąd nie powinien się odbywać, ale z drugiej strony przyjadą moi koledzy i koleżanki. Chciałbym się z nimi spotkać, porozmawiać i wytłumaczyć moje postępowanie - powiedział Napieralski.
Dodał, że w niedzielę podejmie decyzję, czy pojawi się w poniedziałek w siedzibie SLD.
Napieralski to poseł kilku kadencji, były szef SLD i do momentu zawieszenia - szef partii na Pomorzu Zachodnim. Funkcję szefa Sojuszu pełnił w latach 2008-2011.
W 2011 po wyborach parlamentarnych, w których SLD zdobył 8,24 proc. głosów - najmniej spośród ugrupowań, które weszły do Sejmu, Napieralski złożył rezygnację z kierowania partią, zastąpił go na tym stanowisku Leszek Miller.
Autor: mac//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24