Największy okręt, jaki straciła polska flota. Historia ORP Dragon

Bolesna strata polskiej flotyarchiwum prywatne

70 lat temu u brzegów Normandii zginęło 37 polskich marynarzy, a polska flota straciła swój największy okręt w historii. - Nie szkoda tego starego żelaza, i tak nie było nasze, ale szkoda tych młodych żywotów – takimi słowami komandor Stanisław Dzienisiewicz, dowódca krążownika ORP Dragon, żegnał pozostałą przy życiu załogę schodzącą ze śmiertelnie uszkodzonej jednostki.

Wrak krążownika oraz ciała poległych członków jego załogi nadal spoczywają w Kanale La Manche. Resztki okrętu znajdują się na płyciźnie w pobliżu Normandii, gdzie osadzono go jako część falochronu portu inwazyjnego Mullberry. Większość poległych wywieziono amerykańskim ścigaczem na środek Kanału i tam pochowano zgodnie z morskim obyczajem. Części nigdy nie wydobyto z wraku. W aktach zgonu jako miejsce pochówku wpisano "Area Juno", od kodowej nazwy odcinka normandzkich plaż, gdzie zakończył żywot pierwszy polski krążownik.

Mało efektowne losy

W 1944 roku ORP Dragon czasy swojej świetności miał już za sobą. Właściwie to nigdy nie zasłynął niczym wyjątkowym, a jego losy nie należały do ciekawych. Powstał jeszcze podczas pierwszej wojny światowej dla Royal Navy, a celem jego istnienia miało być pełnienie funkcji zwiadowcy dla floty i pogromcy niszczycieli ją atakujących. Szybko stał się jednak ofiarą rozwoju techniki. Kiedy wszedł do służby w sierpniu1918 roku jako HMS Dragon, zadanie zwiadu przejmowały samoloty, a niszczyciele stawały się za szybkie, aby mógł je dogonić. Po długiej i monotonnej służbie, podczas której krążownik miał jedynie kilka razy okazję wejść do walki, w połowie 1942 roku uznano, że HMS Dragon - operował wówczas na Ocenie Indyjskim - bezwzględnie wymaga remontu. Krążownik wysłano do Wielkiej Brytanii, a pod koniec roku postanowiono, że zostanie przekazany polskiej flocie. Tak Brytyjczycy jak i Polacy wiedzieli, że jednostka ma już mały potencjał bojowy, ale polska flota miała nadmiar chętnych do służby. Na 1942 rok przypadł bowiem szczyt napływania ochotników z emigracyjnych skupisk Polaków, a na dodatek nie było co zrobić z tysiącami żołnierzy i cywilów, którzy uciekli z pokonanej Francji. Pojawiali się też pierwsi zwolnieni z radzieckich łagrów. Polskie dowództwo pragnęło również mieć większy okręt ze względów propagandowych. "Krążownik" brzmi dumnie, zwłaszcza, że polska flota nigdy nie miała jednostek tej klasy. Pewnym problemem był wybór nazwy, którą Polacy początkowo chcieli zmienić. We flocie krążyła wówczas plotka, że miał to być ORP Lwów, ale mieli się temu stanowczo sprzeciwić Brytyjczycy, podobno z obawy o drażnienie radzieckiego sojusznika. Ostatecznie do momentu podniesienia polskiej bandery 15 stycznia 1943 nie wybrano nowej nazwy. Pozostał Dragon.

Dragon pod brytyjską banderą w latach 20., jeszcze jako Okręt Jej Królewskiej Mości.domena publiczna

Początki bez entuzjazmu

Kośćcem załogi krążownika mieli zostać weterani przeniesieni małymi grupkami z polskich niszczycieli. Mający wieloletnie doświadczenie marynarze byli zszokowani stanem okrętu. – Taksówka wjechała w bramę Cammell-Laird-Dock i zatrzymała się przed samym trapem. Stary gruchot obdrapany i brudny, aż się wzdrygnąłem. A wewnątrz istny śmietnik! Nie wiedziałem, czy mam być dumny z tego, że będę jednym z pięciuset mających stanowić załogę naszego pierwszego krążownika, czy wrócić skąd przybyłem - no i do paki – tak opisał swoje pierwsze wrażenia we wspomnieniach "Granatowa Załoga" Wincenty Cygan.

Brytyjska załoga opuściła okręt w pośpiechu, a zajmujący ich miejsce Polacy musieli uprzątnąć bałagan i potem pomagać przy pracach stoczniowych. Problemem było to, że około 2/3 polskiej załogi nigdy nie było na żadnym okręcie i trzeba ich było wszystkiego uczyć. Jeszcze poważniejszym kłopotem był tłok. Pierwotnie na okręcie służyło około 450 ludzi, ale po modernizacjach do obsługi wszystkich nowych urządzeń potrzeba było kolejnych stu marynarzy, którzy nie mieli gdzie się podziać. W każdym możliwym pomieszczeniu, nawet w korytarzach, wieszano hamaki. Remont początkowo obliczano na kilka miesięcy, ale ostatecznie trwał do sierpnia 1943 roku. Nie przeprowadzono jednak głębszej modernizacji i okręt dysponował podobnym potencjałem jak w 1918 roku. Jego przydatność w nowoczesnej wojnie morskiej była więc ograniczona, zwłaszcza wobec słabego uzbrojenia przeciwlotniczego. Lekkie krążowniki służyły wówczas głównie jako środek do obrony przed samolotami, natomiast główne działa ORP Dragon były starego typu i nie mogły podnosić luf dostatecznie wysoko.

Dragon już pod polską banderą. Widać efekty głębokiego remontu w latach 30. Zmienił się między innymi kształt nadbudówkidomena publiczna

Szkolenia i remonty

Okręt miał 136 metrów długości i 14 szerokości. Po wszystkich modernizacjach i w pełni gotowy do walki wypierał około 5,5 tysiąca ton, czyli dwa razy więcej niż największe polskie niszczyciele: ORP Błyskawica, ORP Grom (zatopiony w 1940 roku) czy ORP Orkan (zatopiony w 1943 roku z największą stratą życia w historii polskiej floty - 178 marynarzy). Głównym uzbrojeniem okrętu było pięć dział kalibru 152 milimetry, czyli największych w historii polskiej floty. Do tego szereg dział, działek i karabinów przeznaczonych do obrony przed samolotami.

Jeszcze podczas remontu wydawało się, że krążownik wróci na Daleki Wschód. Załodze wydano mundury tropikalne i montowano klimatyzację. Mogła to być celowa dezinformacja lub latem 1943 roku zmieniono plany, bowiem ostatecznie ORP Dragon wysłano do głównej bazy Royal Navy w Wielkiej Brytanii, położonego na Orkadach Scapa Flow. Tam rozpoczęło się długie i żmudne szkolenie oraz zgrywanie załogi. W jego trakcie wyszło na jaw, że podczas remontu źle położono kable systemu kontroli dział. Ponieważ bez celnego uzbrojenia okręt jest bezużyteczny, ORP Dragon ponownie trafił do remontu. Późną zimą wrócił do Scapa Flow i wykonał kilka patroli na Morzu Północnym i Atlantyku, osłaniając większe jednostki brytyjskiej floty. Już wówczas wśród załogi szerzyły się plotki, że krążownik będzie brał udział w lądowaniu we Francji. Potwierdziło to przebazowanie na południe Wielkiej Brytanii i rozpoczęcie szkoleń z zakresu ostrzeliwania celów na lądzie i eskortowania zespołów barek desantowych. Po kolejnym krótkim remoncie, na początku czerwca, ORP Dragon formalnie przydzielono do jednego z zespołów okrętów, których zadaniem było wsparcie ogniowe wojska lądującego na plażach Normandii.

"Nieśmiertelnik" i orzełek z czapki bosmanmata Wacława Owczarczyka, który zginął w maszynowni ORP Dragonarchiwu prywatne

Ku Normandii i przeznaczeniu

W nocy z 5 na 6 czerwca 1944 r. polski krążownik wyszedł z Portsmouth i ruszył na południe. – Z naszej prawej burty ciągnął się wąż barek. Panowała przejmująca cisza, niemącona niczym poza szumem wentylatorów i chlupaniem wody śrubami. Daleko przed nami czarny horyzont rozdarły wybłyski – wspominał początek inwazji Cygan.

Pierwsze godziny były dla Polaków deprymujące. Brytyjski oficer, który miał koordynować z lądu ostrzał ORP Dragon, został ranny. Polski okręt przez pierwszą połowę dnia kręcił się bezużytecznie tuż obok brzegu, podczas gdy wszystkie inne w okolicy bez przerwy wysyłały w kierunku Niemców tony pocisków. Dopiero po południu Polakom przydzielono samolot obserwacyjny, który zaczął wskazywać cele. – Rzygnęliśmy zaraz na przemian z rufowych i dziobowych dział, dziewiętnaście kilometrów w głąb nieszczęsnej Normandii – opisał to Cygan. Przez następne dni krążownik niemal bez przerwy ostrzeliwał cele na lądzie - głównie pozycje artylerii i miejsca koncentracji niemieckiego wojska. Polscy artylerzyści dostawali pochwały za celność, ale załoga prawie nigdy nie widziała jednak, do czego strzela. – Dałbym wiele, by móc przeniknąć teren i zobaczyć to na własne oczy. Niestety... Po półtorej doby takiej harataniny komory amunicyjne się opróżniły – wspominał Cygan. Okręt wystrzelił kilka tysięcy swoich najcięższych pocisków i wrócił do Portsmouth po nowe. Postój w porcie trwał mniej niż dobę i krążownik szybko wrócił na pozycję. Schemat powtarzał się przez ponad tydzień. W dzień i noc okręt strzelał w głąb lądu. Czasem pomagał odpierać sporadyczne naloty Luftwaffe i wdawał się w pojedynki z niemiecką artylerią. Alarm bojowy trwał bez przerwy, a załoga padała ze zmęczenia na stanowiskach. Część próbowała na nich spać, ale ciągły huk własnych armat bardzo to utrudniał. – Mimo zatykania sobie uszu pakułami, spanie na pokładzie z którego grzmią stopięcdziesiątki, jest niemożliwe – wspominał Cygan. Na dodatek z nieba co jakiś czas sypały się odłamki pocisków przeciwlotniczych. Niegroźne, ale dokuczliwe.

Wąż barek desantowych ciągnących przez Kanał La Manche. Ku wybrzeżom Francji wyruszło około siedmiu tysięcy różnych jednostek pływającychUSCG
Mapa rozmieszczenia okrętów wsparcia ogniowego. ORP Dragon zaznaczony na prawej flance, przy plaży "Sword". Obok bliźniaczy HMS Danae, późniejszy ORP Conraddomena publiczna

Kluczowe momenty

W połowie czerwca ORP Dragon wrócił do Portsmouth po amunicję i na drobne naprawy. Ku Normandii wyruszył ponownie 7 lipca. Jak się okazało, był to ostatni rejs dumy polskiej floty. 8 lipca wczesnym rankiem krążownik zajmował pozycję w pobliżu brzegu. Miał znów otworzyć ogień do celów lądowych. Część załogi próbowała spać, podczas gdy artylerzyści szykowali działa. - Ułożyłem znów głowę na ramionach i czekałem na pierwszą salwę. Zamiast tego jakiś inny huk rozdzierający i piekielna siła podrzuciła mną w powietrze, po czym twarzą gruchnąłem o stół. Zgasły światła nocne i otoczyła nas idealna ciemność. [...] Rozpylona słona rosa wolno opadała na okręt. Pod nogami pokład gwałtownie się przechylał. Byłem pewien, że coś się stało. Okręt został ugodzony miną, torpedą lub bombą – tak opisał moment śmiertelnego ugodzenia ORP Dragon Cygan. Artylerzysta nie mylił się. Torpeda trafiła w lewą burtę na wysokości maszynowni i wyrwała potężną dziurę. Wszyscy znajdujący się pod pokładem w tej okolicy zginęli. Śmierć poniosła też niemal cała obsada działka przeciwlotniczego stojącego tuż nad miejscem wybuchu. Dwóch artylerzystów siła eksplozji odrzuciła na ponad sto metrów od okrętu. Jeden cudem przeżył.

Okręt był śmiertelnie uszkodzony. Udało się go utrzymać na powierzchni, ale miał "przetrąconą stępkę", czyli był niemal rozerwany na dwie części. Wyciąganie rannych i ciał z zalanej maszynowni i roztrzaskanych pomieszczeń pod pokładem było bardzo trudne. Pogięte ściany blokowały drzwi i przejścia. Do maszynowni można było się dostać jedynie opuszczając na linie przez wywietrznik w pokładzie. Pierwszego dnia doliczono się łącznie 23 ciał. Polecono ich zaszyć w hamaki w przygotowaniu na pogrzeb morski. Mieli to zrobić ochotnicy. - Jednym z pierwszych był Trak (nazywany tak ze względu na atletyczną budowę ciała – red.). Dostał dwóch do pomocy. Postawiwszy flachę whisky przed sobą, wziął się do dzieła. [...] Delikatnie pchał igłą w płótno, jakby bojąc się, by nie ukłuć ciała. Kiedy ręka napotykała na lepką czerwień krwi, wzdychał wtedy, łapał za butelkę i mocno ciągnął. W ciemnościach, przy nigdy nie milknącej kanonadzie, ukazywała się w świetle wybłysków sylwetka klęczącego Traka nad rzędem sztywnych przyjaciół i z flaszką nadpitą obok. Był to widok niezapomniany – tak opisywał proces Cygan. Nazajutrz ciała przeniesiono na amerykański ścigacz i wywieziono na środek Kanału La Manche. Tam odbył się pogrzeb morski, czyli ciała zaszyte w hamaki i z obciążeniem wrzucono do wody. Ostatecznie doliczono się 37 zabitych. Dziewięciu ciał nie udało się wydobyć z wraku.

Metryka zgonu bosmanmata W. Owczarczyka. Opuszczając dom w sierpniu 1939 roku powiedział do ciężarnej żony: "Nie martw się, wrócę na święta"archiwum prywatne

Ostatnie zadanie

Po oględzinach specjalistów okręt spisano na straty. Ze względu na skalę uszkodzeń i małą przydatność bojową remont uznano za nieopłacalny. Postanowiono, że wrak wzmocni sztuczny falochron inwazyjnego portu Mullberry. 10 lipca kmdr Dzienisiewicz otrzymał rozkaz opuszczenia okrętu. Wygłosił wówczas przytoczoną w części na początku przemowę, która w ocenie załogi była jedną z najlepszych, jaka padła na okrętach polskiej floty, bo była bardzo krótka i treściwa. Po południu większość Polaków odpłynęła do Anglii na pokładzie amerykańskiego okrętu desantowego. Na pokładzie krążownika pozostało jedynie 20 ludzi, którzy pomagali przybyłym technikom amerykańskim i brytyjskim wymontować wszystkie przydatne urządzenia. 16 lipca opuszczono polską banderę, a cztery dni później okręt zatopiono na płyciźnie. Nadbudówki okrętu przez lata wystawały nad wodę. Po wojnie łatwo dostępną cześć wraku usunięto, ale reszta kadłuba pozostała na dnie.

Sprawcą zatopienia ORP Dragon była tak zwana "żywa torpeda". Była to broń niemal samobójcza, bowiem większość misji z jej udziałem kończyła się zatopieniem i zabiciem sternika. Niemcy nazywali ją kodowo "Neger". Było to połączenie dwóch torped, jednej nad drugą. Górna była przerobiona tak, aby mógł w niej zasiąść człowiek, dolna była normalna. Podczas rejsu nad wodę wystawała jedynie przeszklona kopułka, w której tkwiła głowa sternika. Zadaniem "pilota" było skryte podpłynięcie do okrętu wroga i odpalenie z małego dystansu torpedy. W teorii była to potencjalnie przydatna broń do atakowania alianckich flot desantowych. W praktyce okazała się mało praktyczna i jedynym dużym sukcesem było storpedowanie ORP Dragon. Sprawcą ataku był Karl Heinz Potthast, który zdołał niepostrzeżenie zbliżyć się do polskiego okrętu na mniej niż pół kilometra. Został schwytany kilka godzin po storpedowaniu polskiego okrętu, kiedy próbował wydostać się z rejonu lądowania aliantów. Ostatecznie ORP Dragon "odrodził się". Kilka miesięcy po jego zatopieniu brytyjska flota przekazała Polakom bliźniaczy krążownik HMS Danae. Przeniesiono na niego większość ocalałych z ORP Dragon i nazwano ORP Conrad. Konieczność remontu i szkolenia doprowadziły jednak do tego, że nowy krążownik wszedł do linii dopiero w ostatnich dniach II Wojny Światowej i nie brał udziału w działaniach bojowych.

Wrak byłego ORP Dragon po zatopieniu. Zdemontowano uzbrojenie i wszelki przydatny sprzętdomena publiczna
Kopia listu wysłanego po wojnie do wdowy po bosmanmacie W. Owczarczyku. Oryginał pozostaje w Archiwum Sikorskiego w LondynieArchiwum autora

Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

"Jestem prezydentem Stanów Zjednoczonych, jestem kandydatem Partii Demokratycznej i pozostaję w wyścigu" do Białego Domu - wpis o takiej treści pojawił się w piątek w mediach społecznościowych Joe Bidena. Amerykański przywódca pojawił się tego dnia w stanie Wisconsin i uczestniczył w wiecu. Rano udzielił też wywiadu stacji ABC News. Ta ma go opublikować jeszcze w piątek wieczorem, a więc w nocy czasu polskiego.

Joe Biden: pozostaję w wyścigu

Joe Biden: pozostaję w wyścigu

Źródło:
tvn24.pl, Reuters, PAP

Władze w Budapeszcie nagle odwołały spotkanie ministrów spraw zagranicznych Węgier i Niemiec. Resort niemieckiej dyplomacji wyraził "zdumienie" tym zachowaniem.

Węgrzy nagle odwołali spotkanie. Niemieckie MSZ "zdumione"

Węgrzy nagle odwołali spotkanie. Niemieckie MSZ "zdumione"

Źródło:
Reuters, PAP

Tragiczny wypadek w miejscowości Borzęcin Duży. Kierujący autem osobowym potrącił dwóch nastolatków. Jeden zginął na miejscu. Policja podała, że kierowca był pijany, miał prawie trzy promile.

Potrącenie nastolatków, jeden zginął na miejscu. Kierowca był pijany

Potrącenie nastolatków, jeden zginął na miejscu. Kierowca był pijany

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega przed upałami. Temperatura w weekend w cieniu sięgnie nawet 32 stopni Celsjusza. Wydano ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia.

Gorąco będzie trudne do zniesienia. Ostrzeżenia IMGW drugiego stopnia

Gorąco będzie trudne do zniesienia. Ostrzeżenia IMGW drugiego stopnia

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Najpierw musimy się zastanowić nad odpowiedzialnością samego ministra sprawiedliwości, ale być może w tym kontekście także premiera - powiedział o Zbigniewie Ziobrze i Mateuszu Morawieckim w specjalnym wydaniu programu "#BezKitu" w TVN24 obecny szef resortu Adam Bodnar. Odniósł się w ten sposób do kwestii badania nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości i odpowiedzialności za tę aferę członków poprzedniego rządu. Zaznaczył, że list Jarosława Kaczyńskiego do Ziobry ujawniony w ostatnich dniach "ma szczególne znaczenie" i był jedną z podstaw dla przygotowania wniosku o uchylenie immunitetu byłemu wiceministrowi Marcinowi Romanowskiemu.

Afera rządu PiS. Bodnar o "liście, który ma szczególne znaczenie"

Afera rządu PiS. Bodnar o "liście, który ma szczególne znaczenie"

Źródło:
TVN24

Jedna osoba zginęła, a kilka zostało rannych w wyniku eksplozji butli z helem w samochodzie w Limie, stolicy Peru - informują lokalne media. Sprawę bada policja. Butle z helem są używane do napełniania balonów.

Butla z helem do napełniania balonów wybuchła w samochodzie. Nie żyje studentka

Butla z helem do napełniania balonów wybuchła w samochodzie. Nie żyje studentka

Źródło:
expreso.com, larepublica.pe

W niektórych miejscowościach gminy Krośnice w województwie dolnośląskim woda nie nadaje się do spożycia - poinformował Powiatowy Inspektor Sanitarny w Miliczu. Można ją wykorzystywać jedynie w celach sanitarnych. W próbkach zaobserwowano przekroczenie parametru mikrobiologicznego, czyli liczby bakterii grupy coli.

Bakteria coli w gminie Krośnice. Woda nie nadaje się do spożycia

Bakteria coli w gminie Krośnice. Woda nie nadaje się do spożycia

Źródło:
PAP

Podzielić zachodnie społeczeństwa i "zaszczepić strach" - tak wygląda obecny plan Rosji i jej najnowszej odsłony wojny informacyjnej prowadzonej przeciwko demokracji. Dziennikarze portalu The Insider i tygodnika "Der Spiegel" dotarli do dokumentów rosyjskiej agencji wywiadu zagranicznego (SWZ FR). Wynika z nich, że Rosjanie skupiają się na publikowaniu fałszywych informacji i podszywają się pod radykalne europejskie i ukraińskie siły polityczne. 

Dotarli do dokumentów Kremla. Opisują "najważniejszy cel wojny informacyjnej Moskwy"

Dotarli do dokumentów Kremla. Opisują "najważniejszy cel wojny informacyjnej Moskwy"

Źródło:
PAP

- To sytuacja bez precedensu - mówił w "Faktach po Faktach" Krzysztof Śmiszek (Lewica), komentując doniesienia o naciskach wywieranych przez Mateusza Morawieckiego na włoską premier Giorgię Meloni. - Działanie premiera Morawieckiego jest działaniem antypaństwowym, co jest zawstydzające dla byłego premiera - stwierdził Michał Kobosko (Polska 2050).

"Sytuacja bez precedensu", "zawstydzające dla byłego premiera"

"Sytuacja bez precedensu", "zawstydzające dla byłego premiera"

Źródło:
TVN24

Odpowiednie pismo dziś, jutro wystosuję do Prokuratury Krajowej. Powinno zostać wszczęte śledztwo i wniosek o uchylenie immunitetu - zapowiedział w "Tak jest" wiceszef MSZ Andrzej Szejna. Chodzi o orzeczenie NSA z czerwca stwierdzające, że decyzja byłego premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie przygotowania wyborów korespondencyjnych rażąco naruszyła prawo.

Wiceszef MSZ zapowiada pismo do Prokuratury Krajowej w sprawie Mateusza Morawieckiego

Wiceszef MSZ zapowiada pismo do Prokuratury Krajowej w sprawie Mateusza Morawieckiego

Źródło:
TVN24

Sąd rejonowy umorzył postępowanie w sprawie nastolatka, który na przystanku tramwajowym w Bydgoszczy wepchnął pod tramwaj 15-letnią Emilię.

15-letnia Emilia czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Sąd umorzył postępowanie

15-letnia Emilia czekała na tramwaj, zginęła pod jego kołami. Sąd umorzył postępowanie

Źródło:
tvn24.pl, Radio PiK

Z powodu pożarów, do których dochodzi w całej Kalifornii, 30 tysiącom mieszkańców tego amerykańskiego stanu nakazano ewakuację. Wysoka temperatura utrudnia walkę z ogniem. W piątek blisko połowa mieszkańców USA była objęta ostrzeżeniami związanymi z upałami.

Kolejne nakazy ewakuacji, temperatura ma dojść do 47 stopni

Kolejne nakazy ewakuacji, temperatura ma dojść do 47 stopni

Źródło:
PAP, Reuters

Tajwańskie ministerstwo obrony wykryło w piątek nagły wzrost aktywności chińskiej armii wokół wyspy. W ciągu nieco ponad trzech godzin odnotowano 26 samolotów wojskowych, w tym J-16. Premier Cho Jung-tai apelował wcześniej do Chin o nieeskalowanie napięć w Cieśninie Tajwańskiej.

Wzrost aktywności wokół Tajwanu. Chiny wysłały 26 samolotów w nieco ponad trzy godziny

Wzrost aktywności wokół Tajwanu. Chiny wysłały 26 samolotów w nieco ponad trzy godziny

Źródło:
PAP

Zakończony w czwartek szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy miał być świadectwem globalnego współdziałania Chin i Rosji. Jednak Azja Środkowa, gdzie szczyt się odbył, doświadcza właśnie czegoś zupełnie innego: bezlitosnego zastępowania Rosji przez Chiny. Słabnący Kreml traci znaczenie w tym ważnym dla siebie regionie, dawniej części ZSRR, a o przejęcie jego roli starają się już nie tylko Chiny.

Dzielenie skóry na niedźwiedziu. Tak Rosja traci swoje "miękkie podbrzusze"

Dzielenie skóry na niedźwiedziu. Tak Rosja traci swoje "miękkie podbrzusze"

Źródło:
tvn24.pl

W Hiszpanii trwa fala upałów. Na skutek udaru cieplnego w ostatnich dniach zmarły dwie osoby - poinformowały lokalne media.

Upały w Hiszpanii zbierają śmiertelne żniwo

Upały w Hiszpanii zbierają śmiertelne żniwo

Źródło:
ENEX, diariodesevilla.es, wetteronline.de, tvnmeteo.pl

Od lipca obowiązują nowe przepisy dotyczące osób sprzedających na platformach internetowych, takich jak Vinted, OLX czy Allegro. Informacje o wprowadzeniu nowych przepisów wywołały popłoch w sieci. Zapytaliśmy Ministerstwo Finansów i ekspertów podatkowych o to, jakie dokładnie konsekwencje będą miały nowe przepisy dla użytkowników tak zwanych platform marketplace.

E-handel pod lupą skarbówki. Wyjaśniamy i obalamy mity

E-handel pod lupą skarbówki. Wyjaśniamy i obalamy mity

Źródło:
tvn24.pl

Brytyjska nauczycielka, która wykorzystywała seksualnie dwóch nieletnich uczniów, a z jednym z nich zaszła w ciążę, usłyszała wyrok sześciu i pół roku więzienia. Sędzia podczas rozprawy mówiła o "celowym przekroczeniu granic właściwego postępowania". Jeden z pokrzywdzonych odczytał w sądzie oświadczenie.

Nauczycielka wykorzystywała seksualnie uczniów. Poruszające oświadczenie pokrzywdzonego

Nauczycielka wykorzystywała seksualnie uczniów. Poruszające oświadczenie pokrzywdzonego

Źródło:
BBC, tvn24.pl

Włoskie media informują o wypadku w górach w okolicach miejscowości Calasca Castiglione w Piemoncie. Nie żyje 41-latka, która najpierw przypadkiem zaczepiła o elementy kolejki linowej, a pociągnięta przez nią runęła 100 metrów w dół.

Zaczepiła o kolejkę linową. 41-letnia turystka runęła w przepaść na oczach dzieci i męża

Zaczepiła o kolejkę linową. 41-letnia turystka runęła w przepaść na oczach dzieci i męża

Źródło:
La Stampa, Corriere della Sera

Politycy Prawa i Sprawiedliwości krytykują wszelkie działania prokuratury i organów państwa związane z wyjaśnianiem nieprawidłowości za poprzednich rządów. A poseł Piotr Gliński twierdzi stanowczo, że w czasach Zjednoczonej Prawicy "prawo nie było łamane". Przypominamy więc 10 najgłośniejszych przykładów naruszania prawa za poprzednich rządów.

Gliński: za rządów PiS "prawo nie było łamane". Było. Przypominamy

Gliński: za rządów PiS "prawo nie było łamane". Było. Przypominamy

Źródło:
Konkret24

"Przestrzegamy przed pochopnym przyjmowaniem przepisów, które jedynie pozornie poprawiając pozycję wydawców, mogą uniemożliwić nam zawarcie umów licencyjnych" - pisze polski oddział Google'a w liście do senatorów i senatorek cytowanym przez Interię. Cyfrowy gigant ocenia postulaty środowiska wydawców jako "niewłaściwe" i pisze o konsekwencjach przyjęcia ich. - To jest groźba przekazana wprost. Ona nawet nie jest zawoalowana - komentuje list Google'a Andrzej Andrysiak, wydawca "Gazety Radomszczańskiej", członek Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.

Google pisze list do senatorów. "To jest groźba przekazana wprost. Ona nawet nie jest zawoalowana"

Google pisze list do senatorów. "To jest groźba przekazana wprost. Ona nawet nie jest zawoalowana"

Źródło:
tvn24.pl, interia.pl

Przedstawiamy apel wydawców mediów cyfrowych skierowany do polityków. Ma zwrócić uwagę na regulacje odnośnie relacji gigantów technologicznych z mediami. Platformy takie jak Google i Facebook regularnie korzystają z treści mediów, obracając nimi, monetyzując, ale nie dzieląc się zyskami, co uderza bezpośrednio w redakcje i dziennikarzy.

Polskie media apelują do polityków

Polskie media apelują do polityków

Wielu wydawców mediów regionalnych przyłączyło się do protestu dotyczącego nierównych relacji z platformami cyfrowymi. Po opublikowaniu na Facebooku wpisów z wyrazami poparcia akcji, zostały one momentalne zablokowane, a w niektórych przypadkach zawieszano całe profile lokalnych portali. - Odebraliśmy to jako pogrożenie palcem przez Facebooka - siedźcie cicho, bo jak będziecie fikać, to zablokujemy wam Facebooka - mówi w rozmowie z sekcją biznesową portalu tvn24.pl dziennikarz serwisów lokalnych ziemiadebicka.pl, mojepieniny.pl i mojebieszczady.com.pl Krzysztof Czuchra.

Opublikowali post, momentalnie zniknęli z Facebooka. "To pogrożenie palcem"

Opublikowali post, momentalnie zniknęli z Facebooka. "To pogrożenie palcem"

Źródło:
tvn24.pl
Spór o ambasadorów. "Ambicja, rozbuchane ego"

Spór o ambasadorów. "Ambicja, rozbuchane ego"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Wakacje na greckiej wyspie, w malowniczym regionie Włoch, a może w hotelu Drakuli? W ofercie platformy Max nie brakuje filmów w sam raz na letni wieczór. Co warto obejrzeć?

Pięć dobrych filmów na letni weekend

Pięć dobrych filmów na letni weekend

Źródło:
tvn24.pl

Treściwe, pełnokrwiste relacje, a do tego smoki, miecze i magia Westeros – oto co zdaniem Eve Best, odtwórczyni roli Rhaenys Velaryon, przyciąga widzów do "Rodu smoka". Jej serialowy małżonek u źródeł popularności serialu upatruje połączenia "epickości i kameralności". Jak na planie kreowana jest pierwsza z nich? Jak z kręcone były sceny na morzu i kadry z udziałem smoków? O tych i innych wątkach gwiazdy produkcji opowiadają w rozmowie z reporterką TVN24 Eweliną Witenberg.  

"Ród smoka". W drugim sezonie więcej politycznych intryg

"Ród smoka". W drugim sezonie więcej politycznych intryg

Źródło:
TVN24

Posłowie nie posłuchali apelu mediów, teraz czas na senatorów. Chodzi o nowelizację ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Jak przestrzegają najwięksi polscy wydawcy, przepisy w kształcie, który przyjął Sejm, są bardzo niekorzystne dla mediów i mogą doprowadzić do zamknięcia wielu z nich. Zapytaliśmy największe koncerny o komentarz do nowych regulacji. Na naszą prośbę odpowiedział Google.

Dlaczego uchwalana ustawa o prawie autorskim może oznaczać likwidację wielu mediów

Dlaczego uchwalana ustawa o prawie autorskim może oznaczać likwidację wielu mediów

Źródło:
tvn24.pl