Mimo środowego strajku Przewozów Regionalnych, część pasażerów radzi sobie z dojazdami: przesiada się do innych pociągów i w autobusy. Wielu podróżnych przyznaje, że rozumieją płacowe żądania kolejarzy. Inni są jednak zdenerwowani, że nie mogą dojechać do pracy.
Strajk w Przewozach Regionalnych rozpoczął się w środę o północy. Ma potrwać 24 godziny. Spółka zwróci w całości pieniądze za bilety wykupione na 17 sierpnia, z biletów można też korzystać w pociągach TLK Intercity.
Przewozy Regionalne to największy w Polsce kolejowy przewoźnik pasażerski - dziennie wyjeżdża na tory ok. 2,7 tys. pociągów, z których korzysta ok. 300 tys. pasażerów - głównie dojeżdżających do pracy.
Kiedy okazało się, że do strajku dojdzie, reakcje pasażerów były bardzo krytyczne. Sytuacja na dworcach dziś rano pokazuje jednak, że - wbrew obawom - nie doszło do komunikacyjnego chaosu.
W Katowicach ruch niewielki
Na większości dworców ruch jest niewielki - pasażerowie wiedzieli z wyprzedzeniem o strajku, wybrali więc inne środki transportu. W Katowicach pasażerowie deklarowali, że radzą sobie z dojazdami. Bardziej zatłoczone, niż zwykle były autobusy miejskie kursujące po drogach zbliżonych do tras pociągów.
W górnośląskiej aglomeracji bilety miesięczne PR są w środę w godzinach od 4.30 do 23.30 honorowane w komunikacji miejskiej "na liniach, których trasa jest zbliżona do połączeń obsługiwanych przez PR".
Przedstawiciele tyskiego MZK postanowili natomiast, że pasażerowie, którzy mają okresowe "bilety pomarańczowe" (na co dzień pozwalające łączyć przejazd komunikacją do stacji kolejowej na terenie Tychów i dalej pociągiem PR do Katowic) mogą w środę podróżować także autobusami MZK Tychy między Tychami a Katowicami.
"Rozumiemy kolejarzy"
Mają rację. Nie zarabiają zbyt dużo, a jeśli jest możliwość coś wywalczyć, to warto. Szkoda tylko, że ucierpią pasażerowie. Pasażerka
- Rozumiem trochę szeregowych kolejarzy - zarabiają niewiele - mówił Zygmunt Krzemiński z Gliwic, pasażer który wysiadł ok. 7.15 w Katowicach z opóźnionego o kilka minut pociągu TLK relacji Świnoujście-Kraków. Ma bilet miesięczny, z Gliwic do Katowic dojeżdża codziennie. Skorzystał z deklaracji przewoźnika PKP Intercity, który m.in. tego dnia w drugiej klasie pociągów TLK honoruje bilety okresowe PR.
Inni też są wyrozumiali. - Popieram całą sprawę, żeby się warunki poprawiły - mówi jedna z pasażerek w Katowicach. - Jeżeli mają rację, to niech walczą, trzeba walczyć o swoje. Trochę tu informacja kuleje, ale dogadaliśmy się - dodaje inny podróżny. - Mają rację. Nie zarabiają zbyt dużo, a jeśli jest możliwość coś wywalczyć, to warto. Szkoda tylko, że ucierpią pasażerowie - przekonuje jeszcze inna pasażerka.
Wielkopolska i Pomorze: pociągi na bocznicach
W Wielkopolsce w trasę nie wyruszył żaden z zaplanowanych pociągów PR (łącznie kursuje ich tam około 250 dziennie). Na trasę nie wyjechały też pociągi spółki Koleje Wielkopolskie, które korzystają z pracowników i obsługi PR.
Na dworcu kolejowym w Poznaniu w środę panował mniejszy ruch niż zwykle, nie było kolejek do kas. Pasażerowie przyznawali, że już we wtorek orientowali się o możliwości alternatywnych połączeń innymi pociągami niż spółki PR.
Większość pociągów nie wyjechało też w woj. pomorskim. Na kilku trasach pociągi wyjechały. Uruchomiono zastępczą komunikację autobusową, ale na niewielką skalę. Można z niej skorzystać m.in. na trasie Kościerzyna-Gdynia.
Bilety pasażerów Przewozów Regionalnych honoruje w środę trójmiejska spółka Szybkie Koleje Miejskie. Pociągiem SKM można w ten sposób pojechać do Gdańska, Gdyni, Redy i Tczewa.
Dolny Śląsk: jest komunikacja zastępcza
Na trasy Dolnego Śląska nie wyjedzie około 300 składów. Na niektórych trasach połączenia zastępcze uruchomiły Koleje Dolnośląskie. Podróżni mogą skorzystać z dodatkowych połączeń na trasie Wrocław Główny - Węgliniec (przez Legnicę i Bolesławiec) oraz Wrocław Główny - Jelcz Laskowice. Bilety Przewozów Regionalnych honorowane są w połączeniach obsługiwanych przez Koleje Dolnośląskie.
Do tej pory do Wrocławia nie przyjechał, ani nie odjechał żaden ze składów obsługiwanych przez przewoźnika.
W Podlaskiem na trasy mają nie wyjechać 64 pociągi. Do godziny 8.00 odwołano 20 kursów.
Rano odjechał tylko jeden pociąg do Grodna na Białorusi realizowany w ramach ruchu transgranicznego zgodnie z umową z Ministerstwem Infrastruktury. Jednak kolejny pociąg z Kuźnicy do Grodna już nie odjedzie. Nie pojedzie też pociąg z Czeremchy do Wysokolitowska.
W województwie małopolskim na trasy nie wyjechało do 7.00 rano 40 pociągów. Na linii Kraków - lotnisko Balice została uruchomiona linia zastępcza - obsługują ją autobusy krakowskiego MPK. Autobusy jeżdżą zgodnie z "kolejowym" rozkładem jazdy.
Trudniej na Podkarpaciu, na Mazurach spokojnie
Na Podkarpaciu w środę nie wyjedzie 112 pociągów, co dotyczy około 10 tysięcy pasażerów. W regionie nie ma jednak komunikacji zastępczej, na dworcu w Rzeszowie nie działają też kasy biletowe PR. Czynne jest jedynie Biuro Obsługi Pasażera.
Komunikacji zastępczej nie ma też w woj. zachodniopomorskim. Ruch na dworcach jest jednak niewielki.
W woj. warmińsko-mazurskim nie odjedzie 168 pociągów. Na dworcu głównym w Olsztynie panuje spokój, choć pasażerom nie zorganizowano komunikacji zastępczej. PKS nie odnotowuje na połączeniach lokalnych większego ruchu. Więcej natomiast jest pasażerów, którzy chcą jechać w dalsze trasy, na przykład do Białegostoku czy Lublina.
Busem, autobusem lub samochodem
W woj. łódzkim strajk unieruchomił ponad 190 pociągów. Z Łodzi nie wyjadą 53 pociągi. Na dworcach nie ma wielkiego ruchu. Poczekalnie i perony świecą pustkami. Nieliczne osoby, które przychodzą, wiedziały o strajku i zdecydowały się na podróż pociągami innych przewoźników.
W Łódzkiem Przewozy Regionalne obsługują codziennie ponad 10 tys. pasażerów. To głównie osoby, które dojeżdżają do pracy.
Na trasach, na które nie wyjechały pociągi Przewozów Regionalnych, nie zorganizowano transportu zastępczego. W najgorszej sytuacji znalazły się osoby korzystające z linii, których nie obsługują inni przewoźnicy kolejowi. Tak jest m.in. na trasach Tomaszów Mazowiecki - Łódź i Skierniewice - Łowicz. Tutaj trzeba korzystać z busów, autobusów i prywatnych samochodów.
Strajk unieruchomił nie tylko lokalne pociągi, ale również te na trasach dalekobieżnych. Z dworca Łódź-Kaliska w środę nie wyjedzie 29 pociągów, m.in. tych do Gdyni, Wrocławia i Poznania. Łódź-Fabryczna nie odprawi 24 składów, m.in. aż 10 do Warszawy oraz dwóch do Krakowa.
W Lublinie się nie skarżą
W woj. lubelskim żaden pociąg Przewozów Regionalnych nie wyjechał na trasę. Jak powiedział przewodniczący komitetu strajkowego PR w Lublinie Marek Kielar, pociągi PR pozostały na torach postojowych na stacjach. Na Lubelszczyźnie nie uruchomiono komunikacji zastępczej. Na większych dworcach w regionie są punkty informacyjne. Pasażerowie spokojnie przyjęli wiadomość o strajku.
Kielar podkreślił, że podróżni nie mają pretensji do strajkujących. - Jesteśmy cały czas na dworcu. Nikt nie zgłasza się do nas ze skargami - powiedział.
Lubelski Zakład Przewozów Regionalnych uruchamia dziennie 80 pociągów, które przewożą około 8 tys. pasażerów. Zatrudnia około 600 osób.
Pojedyncze pociągi w Lubuskiem i Kujawsko-Pomorskiem
W woj. kujawsko-pomorskim na trasę nie wyjechało 45 pociągów. Nie przyjechały też składy z ościennych województw z wyjątkiem jednego. O godzinie 7.26 na stację Bydgoszcz Główna przyjechał pociąg z Tczewa (Pomorskie), którego załoga nie zastrajkowała, przyjechało nim ok. 40 osób.
Codziennie w województwie kujawsko-pomorskim kursują 243 pociągi Przewozów Regionalnych.
Komunikacji zastępczej w regionie nie uruchomiono.
W woj. lubuskim nie odjechał ze stacji żaden z pociągów Przewozów Regionalnych. Każdego dnia w tym regionie kursują 93 pociągi tego przewoźnika.
Na lubuskich dworcach jest spokojnie, strajk nie zaskoczył pasażerów, którzy z wyprzedzeniem byli informowani o planowanej akcji protestacyjnej kolejarzy.
W woj. lubuskim nie została uruchomiona komunikacja zastępcza. Jedyną linią, która funkcjonuje jest połączenie Gorzów - Zbąszynek, gdzie w związku z modernizacją torów kursuje autobusowa komunikacja zastępcza.
Źródło: TVN24, PAP