Pomoc z dobroci serca, czyli darmowa przychodnia zdrowia dla bezdomnych w Warszawie. Pracują pielęgniarki, lekarze i od niedawna studenci medycyny. Jedyna ich zapłatą jest wdzięczność pacjentów. Materiał programu "Polska i Świat".
Warszawska przychodnia Stowarzyszenia Lekarzy Nadziei jest przeznaczona wyłącznie dla bezdomnych. Działa od 20 lat, a finansuje ją Urząd Miasta. Wszyscy lekarze pracują za darmo. Od marca zapisanych tu pacjentów, których jest 14 tysięcy, leczą również studenci medycyny.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ jest to obopólna korzyść. My mamy dodatkowe ręce do pracy, a studenci zdobywają nowe wiadomości, umiejętności, praktykę - mówi Agnieszka Fill, szefowa placówki.
"Myślę, że to będą lepsi lekarze"
Pomoc studentów jest możliwa dzięki inicjatywie Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Medycyny. Teraz każdy student Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego może zostać wolontariuszem. W trzy miesiące zgłosiło się dwudziestu ośmiu chętnych.
- Po każdym roku mamy miesięczne praktyki w szpitalu albo w innym zakładzie opieki zdrowotnej, na różnych oddziałach. To jest ważne i tam też daje się zdobyć mnóstwo doświadczenia, natomiast to jest tylko miesiąc w wakacje. To, plus zajęcia kliniczne, na których - zwłaszcza w pierwszych latach - jest się przytłoczonym mnóstwem zajęć teoretycznych. I w moim pojęciu to troszeczkę nie wystarcza. Więc łapiemy się, czego możemy - tłumaczy Marta Bartoszuk, studentka trzeciego roku WUM.
Tutaj, pod okiem lekarzy, studenci opatrują rany i asystują przy zabiegach. Uczą się też rozpoznawać i leczyć takie choroby jak gruźlica.
- Myślę, że to będą lepsi lekarze. Bo spotykają się z życiem - z takim smutnym życiem. Niemyty, brudny, zawszony - tu wszystko można spotkać. Z robakami w ranach - podkreśla pracujący w przychodni dr Stanisław Strómiłło.
40 tys. bezdomnych, dwie przychodnie
Chociaż osobom bezdomnym przysługuje ubezpieczenie zdrowotne, do tego potrzebny jest dowód osobisty, którego większość z nich nie ma. A w szpitalu - w przeciwieństwie do warszawskiej przychodni - to duży problem.
- Jeżeli trafiają do nas bezdomni, często są to N.N. - nie wiemy w ogóle, kto to jest. Więc trzeba ustalić ich tożsamość, czy przysługuje im prawo do ubezpieczenia. Jeżeli nie przysługuje - to poszukać możliwości: pacjentów doubezpieczamy, szukamy rodziny - wyjaśnia procedury Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
W Polsce jest prawie czterdzieści tysięcy osób bezdomnych. A takie przychodnie są tylko dwie: w Warszawie i Krakowie.
Autor: dln//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24