Wciąż trwa operacja odzyskiwania ciała zabitego w Pakistanie Polaka - poinformował doradca premiera ds. bezpieczeństwa Jacek Cichocki. Dlatego, po wyjściu z obrad sejmowej komisji ds. służb specjalnych, zaapelował do mediów o "dużą wstrzemięźliwość w uzyskiwaniu potwierdzeń, co było robione" w tej sprawie.
Czwartkowe posiedzenie sejmowej komisji ds. służb specjalnych poświęcone było działaniom polskich władz wobec porwania i zabójstwa Polaka w Pakistanie.
Najder i Cichocki w ogniu pytań
Najpierw wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder i doradca premiera ds. bezpieczeństwa Jacek Cichocki przedstawili harmonogram wydarzeń związanych ze sprawą, potem odpowiadali na pytania.
- Korzystaliśmy z pomocy służb partnerskich - była ona dla nas bardzo cenna. Obowiązuje tu solidarność. Korzystaliśmy z pomocy i doświadczenia innych służb - ujawnił Cichocki, nie odpowiadając na pytanie, o służby jakich państw chodzi.
Cichocki pytany czy to prawda, że przedstawiciele polskich władz dotarli do talibów (mili być związani z porywaczami), zanim zginął Polak, jak donosi "Dziennik" - odparł, że nie przebiegało to tak, jak przedstawiła to gazeta. "Dziennik" napisał również, że talibowie zażądali za uwolnienie Polaka wycofania polskich wojsk z Afganistanu.
- Od samego początku, gdy porwano naszego obywatela, mieliśmy świadomość, że działania muszą się toczyć na różnych poziomach - na miejscu, tu w Polsce, a także w mediach, bo to media są również tym miejscem, gdzie toczy się kampania - niekiedy też dezinformacja - mówił Cichocki.
Służbami specjalnymi pokierował Cichocki
Wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder - pytany kto koordynował operację uwolnienia Polaka - powtórzył, że po porwaniu powstała grupa antykryzysowa, a kierował nią zawsze wiceminister SZ - najpierw Ryszard Schnepf, który jednak potem został ambasadorem. Na końcu pracami kierował on sam. - Od strony technicznej sprawą zajmował się departament konsularny - dodał.
Wcześniej media pisały, że Najder nie miał certyfikatu uprawniającego do dostępu do informacji niejawnych. Jednak Jacek Cichocki przyznał, że to on, a nie Najder koordynował działania służb specjalnych w tej sprawie. Jak zapewnił, brak certyfikatu dostępu do informacji ściśle tajnych u wiceszefa MSZ Jacka Najdera nie wywoływał żadnych problemów z koordynacją działań.
Najder oświadczył, że w tej sprawie nie stykał się z informacjami ściśle tajnymi.
Posłowie chcę wiedzieć
W samo południe w czwartek zebrała się sejmowa komisja ds. służb specjalnych. Zdaniem Janusza Zemke z SLD speckomisja powinna wyjaśnić, czy polskie służby wywiadowcze zrobiły wszystko, by uratować porwanego w Pakistanie Polska.
- Sprawą nie do końca jasną jest, czy nasze służby dotarły do ludzi, którzy jeszcze kilka lat temu prowadzili tam różne operacje. Z informacji, które mam wynika, że z takimi ludźmi się nie kontaktowano - powiedział Zemke. I dodał: - To jest jedna z głównych kwestii: czy polegaliśmy tylko na kontaktach z Pakistanem i jego służbami, czy udało nam się uruchomić również kanały alternatywne, oraz jakie inne służby nam pomogły.
Według posła SLD należy też ustalić, jaka była rzeczywista pomoc ze strony Pakistanu, a nie tylko ta deklarowana. - Takich sytuacji możemy mieć niestety więcej, warto więc wiedzieć, na kogo możemy liczyć w ciężkiej sytuacji - podkreślił.
"Nie róbmy wyrzutów Pakistańczykom"
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło, który również ma wziąć udział w spotkaniu, stwierdził w TVN24, że za wcześnie na jakiekolwiek oceny ws. akcji zarówno pozytywne, jak i negatywne. Robienie zarzutów rządowi pakistańskiemu jest nie miejscu - ocenił Szczygło, nawiązując do wypowiedzi ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy, który stwierdził, że "wielu członków rządu współpracuje z bandytami". - Powinien się wycofać z tych słów - powiedział szef BBN.
Szczygło podkreślił, że kluczową sprawą po posiedzeniu speckomisji będzie to, by "wypracować procedury", które pomogą uniknąć takich historii w przyszłości.
Z kolei Graś nie chciał niczego przesądzać, ani odpowiedzieć, czy talibowie zażądali wycofania polskich wojsk z Afganistanu w zamian za wydanie ciała inżyniera. Jak podkreślił, trzeba poczekać na efekt posiedzenia speckomisji.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24