- Odpowiednie organy Republiki Białorusi i Polski prowadzą wspólne działania w celu ustalenia miejsca pobytu dwóch obywateli Ukrainy, podejrzewanych o dopuszczenie się na terytorium Polski przestępstw o charakterze terrorystycznym - powiedział dziennikarzom rzecznik białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rusłan Barankou.
CZYTAJ RÓWNIEŻ – Siemoniak o dywersji na kolei: to wejście na nowy etap
Komunikat z Białorusi i przytyk dla Polski
Dodał, że jeśli zostanie ustalone miejsce pobytu tych osób na Białorusi, zostaną one zatrzymane i "zgodnie z obowiązującą procedurą i z uwzględnieniem wszystkich związanych ze sprawą okoliczności będzie rozpatrzona prośba o przekazanie ich stronie polskiej".
Zaznaczył, że na razie potwierdzono fakt ich wjazdu na teren Białorusi i rzekomo już trwają poszukiwania.
- Wspólnie z polską stroną ustalane są kontakty podejrzanych, a także realizowany jest cały kompleks innych środków operacyjnych - powiedział rzecznik.
W jego wypowiedzi nie zabrakło przytyku. Mówił, że działania te są prowadzone "w duchu partnerstwa i dobrego sąsiedztwa", mimo że "ze strony Polski do tej pory nie napłynął odpowiednio wypełniony wniosek o pomoc prawną w tej sprawie".
Akty dywersji w Polsce
Na trasie Warszawa-Dorohusk doszło w ubiegły weekend do aktów dywersji. W miejscowości Mika w województwie mazowieckim eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy.
Dzień później w innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb w województwie lubelskim, pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej sieci trakcyjnej.
W środę polska prokuratura przekazała, że obaj Ukraińcy podejrzani o dywersję na linii kolejowej w Polsce na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej, Jewhenij I. i Ołeksandr K., wyjechali na Białoruś tuż po przeprowadzeniu działań dywersyjnych.
Autorka/Autor: asty/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Przemysław Piątkowski