- Można przyjechać? Bo moi rodzice się biją, są pod wpływem alkoholu - takie zgłoszenie od 11-letniego chłopca usłyszał w niedzielę, pół godziny przed północą, dyżurny komendy policji w Gorzowie Wielkopolskim. Po przyjeździe patrolu dziecko błagało, żeby je zabrać do jakiejś normalnej rodziny.
Chłopczyk mówił, że rodzice krzyczą na siebie i się wyzywają i że bardziej pijany jest tata. Zapytany, czy może dać mamę do telefonu, powiedział, że spróbuje, "ale nie wie, czy tata pozwoli". Jak się po chwili okazało, nie było to możliwe, bo "tata ją trzyma". W tle słychać było hałasy i wrzaski.
Błagał, by ich zabrali
- Policjantom drzwi otworzyła kobieta, która ledwo trzymała się na nogach. Kłóciła się z mężczyzną, ubliżali sobie przy dzieciach - relacjonuje st. sierżant Łukasz Kostkiewicz z gorzowskiej komendy wojewódzkiej policji. W podobnym stanie, jak kobieta, był jej 34-letni konkubent, a "w mieszkaniu panował ogólny bałagan i chaos, wszędzie było pełno butelek po alkoholu".
Można przyjechać? Bo moi rodzice się biją, bo są pod wpływem alkoholu 11-latek, który powiadomił policję o domowej awanturze
11-latek mówił policjantom, że odkąd pamięta, takie awantury w ich domu są niemal codziennie. - Chłopiec wręcz płaczącym głosem prosił policjantów, by zabrali jego wraz z bratem z tego horroru do normalnej rodziny. Wskazał policjantom butelki po alkoholu, jedną z nich wyciągnął spod łóżka rodziców, gdzie obok spał, bądź próbował spać, jego 3-letni brat - opowiada Kostkiewicz.
Chłopiec mówił, że sam musi dokładać drewno do pieca, żeby nie było zimno. Dzieci były bardzo zastraszone.
Nagminne awantury
Drugi patrol, który przyjechał na miejsce, zabrał dzieci do rodziny zastępczej. Ojciec trafił na izbę wytrzeźwień. Miał dwa promile alkoholu. Z kolei kobieta trzeźwiała na komendzie, miała ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Zarzuca im się dwa wykroczenia: nienależytego sprawowania opieki nad małoletnimi, a także zakłócenia ciszy i porządku.
Policjanci z KMP w Gorzowie skierowali do Sądu Rodzinnego wniosek o pozbawienie praw rodzicielskich pijanych rodziców.
Nie była to pierwsza interwencja w tym domu. W lutym - druga.
Chcą, by wrócili do domu
Jak oceniła Jolanta Kwiatkowska, zastępca dyrektora Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie, 11-letni chłopiec "wykazał się wyjątkową mądrością jak na swój wiek i zapobiegliwością".
Zapowiedziała, że teraz dla placówki najważniejsza jest praca z biologiczną rodziną chłopców i umożliwienie im powrotu do domu. - Naszym priorytetem jest reintegracja tej rodziny, czyli powrót dzieci do rodziców, aby wychowywały się we własnym środowisku rodzinnym i tutaj skupia się działanie wszystkich służb, aby tak się stało - podkreśliła Kwiatkowska. Jednak, jak dodała, jeżeli ta praca nie przyniesie pozytywnych rezultatów, ośrodek "zabezpieczy dzieci w postaci umieszczenia ich w rodzinie zastępczej tudzież adopcyjnej".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24