- Wolę Bronisława Komorowskiego, który czasami popełni lapsus, ale z którym Polska będzie bezpieczna, niż Jarosława Kaczyńskiego, który może się przebrać jeszcze pięć razy w czerwonego kapturka albo w babcię, albo w wilka. Ale wiemy, jaki jest i jakiego typu konsekwencje poniesie cały kraj - powiedział w Radiu ZET Donald Tusk. Premier ocenił też, że wygrana prezesa PiS w wyborach byłaby politycznym piekłem.
- Moja opinia o Jarosławie Kaczyńskim i o tym, w jaki sposób może zdewastować, nie pierwszy raz, polską politykę i polskie życie publiczne, pozostaje w mocy. Natomiast poglądy, jakie Jarosław Kaczyński wygłasza w tej kampanii, są najbardziej tradycyjne i klasyczne dla niego, tzn. one są zawsze zbudowane przede wszystkim na insynuacji - oświadczył Tusk.
"Insynuacyjna polityka Kaczyńskiego"
Jak podkreślił, istotą działania Kaczyńskiego jest "polityka jako insynuacja". - Bo kiedy mówi: my chcemy, żeby Polska była silna, to w domyśle, czy w nawiasie jest: a oni chcą, żeby była słaba. "My chcemy, żeby Polska była niezawisła wobec Rosji", tzn., że ktoś chce - wiadomo kto, Platforma, Komorowski, Tusk - żeby była zawisła od Rosji - wyjaśniał premier.
Tusk stwierdził jednoznacznie, że wygrana w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego byłaby politycznym piekłem. - Nie tylko, że tak sądzę, ale jestem tego pewien - dodał. Premier zdradził też, że tegoroczne wybory przeżywa bardziej niż te, w których sam uczestniczył.
Kaczyński może się przebrać w czerwonego kapturka, babcię, albo w wilka"
Komentując "wpadki" kandydata PO podczas kampanii prezydenckiej premier powiedział, że przyszłość Polski nie zależy od tego, czy Bronisław Komorowski pomyli się w którejś ze swoich wypowiedzi, ale jaki jest.
- Wolę Bronisława Komorowskiego, który czasami popełni lapsus, ale z którym Polska będzie bezpieczna, niż Jarosława Kaczyńskiego, który może się przebrać jeszcze pięć razy w czerwonego kapturka albo w babcię, albo w wilka. Ale wiemy, jaki jest i jakiego typu konsekwencje poniesie cały kraj - wyjaśnił.
- Proponuję śmiać się - bez złośliwości - z każdego wtedy, kiedy się pomyli, natomiast bardzo serio traktować jego rzeczywiste poglądy i to, co rzeczywiście Polakom zaproponuje - dodał.
"Powodzianie nie zostaną bez pomocy"
Premier w Radiu Zet mówił także nt. powodzi. Zapewnił, że powodzianie nie są zostawieni bez pomocy. - Pomoc społeczna działa. Oprócz odszkodowań, które będą wypłacone przez ubezpieczalnie, będziemy płacić nawet do 100 tys. złotych. To jest wysoka pomoc - przekonywał.
Pytany, co się stanie, jeśli nie będzie można wyremontować zalanych domów na terenach powodziowych i w miejscach, gdzie osunęła się ziemia, odparł: - To bierzemy na siebie w pełni: finansowanie przeniesienia całych osiedli i całych osady w inne miejsce państwo weźmie na siebie – obiecał Tusk.
Premier powtórzył też, że rząd nie planuje nowelizacji budżetu. - Nowelizacja jest niepotrzebna, bo w tym budżecie znaleźliśmy środki, 2,7 miliarda. Jeśli okazałoby się, że potrzeby są większe, to technicznie jest to możliwe, ale na razie nie ma powodu – dodał.
"TVP sztabem wyborczym Kaczyńskiego"
- Minął czas, kiedy będziemy milczeć, gdy pojawiają się tak absurdalne zarzuty - tak premier skomentował zarzuty, iż zamierza przejąć Telewizję Publiczną.
- Dziś TVP stała się w niespotykanym wymiarze sztabem wyborczym Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przejdzie do czarnej historii upolitycznienia mediów - mówił premier. Podkreślił, że w mediach publicznych potrzebna jest radykalna zmiana sytuacji. - To, co się dzieje teraz, nie śniło się Leszkowi Millerowi - podsumował.
Dymisja Klicha? Nie za lot generałów
Premier był też pytany przez prowadzącą program Monikę Olejnik o ewentualną dymisję szefa MON Bogdana Klicha w związku z katastrofą smoleńską. Donald Tusk wykluczył możliwość ukarania ministra za to, że w prezydenckiej maszynie znaleźli się wszyscy najważniejsi dowódcy polskiej armii. - Nikt nie pytał ministra Klicha o zgodę i opinię w tej kwestii. Możemy rozmawiać o odpowiedzialności ministra Klicha za sytuację w Wojsku Polskim, ale nie za to, dlaczego generałowie otrzymawszy polecenie od prezydenta wsiedli na pokład samolotu - stwierdził.
Premier tłumaczył dalej, że trudno sobie wyobrazić sytuację, żeby generałowie mieli odmówić zwierzchnikowi sił zbrojnych.
Natomiast według słów szefa rządu minister Klich poniesie odpowiedzialność za sytuację w 36 pułku lotnictwa, ale nastąpi to po zakończeniu śledztwa w tej sprawie. - Jeśli również okaże się, że minister Klich ponosi choćby cząstkę
odpowiedzialności za tragedię (smoleńską – red.), to przestanie być ministrem - dodał Donald Tusk.
Źródło: Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: Radio Zet, PAP