- Nie spodziewałem się innego finału - tak Jarosław Kaczyński skomentował czwartkową decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. podrobienia jego rzekomej "lojalki". - Sam wiem najlepiej, że niczego nie podpisywałem - podkreślał.
- Przecież ja wiedziałem, że ona jest fałszywką od samego początku. Nikt lepiej, niż ja, nie wiedział, że ja żadnej lojalki nie podpisałem, wręcz przeciwnie - napisałem oświadczenie, że niczego nie podpiszę. I to wyszło już na procesie w latach 90., więc nie bardzo wiem, dlaczego miałbym dziś do tego wracać - powiedział Jarosław Kaczyński.
W czwartek, z powodu przedawnienia, umorzono śledztwo w sprawie sfałszowania rzekomej "lojalki" Jarosława Kaczyńskiego ze stanu wojennego. Prokuratura uznała, że "lojalkę" podrobiono w całości i "nie później niż w czerwcu 1993 r." Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne.
Rzekome oświadczenie J. Kaczyńskiego z 17 grudnia 1981 r. głosiło, że "będzie przestrzegał przepisy stanu wojennego". Śledztwo w sprawie sfałszowania teczki, założonej Kaczyńskiemu przez SB (dziś jest ona w IPN), wszczęto w 2006 r. z zawiadomienia lidera PiS.
Ujawniając swą teczkę, Kaczyński sugerował, że fałszerstwa mógł się dopuścić płk Urzędu Ochrony Państwa Jan Lesiak, w ramach inwigilacji prawicy przez UOP w latach 90.
W 1998 r. stołeczny sąd uznał, że J. Kaczyński nie podpisywał w 1981 r. żadnej "lojalki". Za jej opublikowanie w 1993 r. Marek Barański z "Nie" został skazany na grzywnę.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP