"MON nie tuszuje sprawy CASY"

Major Fiszer o katastrofie CASY
Major Fiszer o katastrofie CASY
Źródło: TVN24
Komisja zajmująca się katastrofą samolotu CASA dokładnie wyjaśniła jej przyczyny, uważa mjr rez. pilot Michał Fiszer. Ekspert ds. lotnictwa nie ma wątpliwości, że dokumenty, do których dotarli reporterzy TVN Warszawa, nie rzucają nowego światła na wyjaśnienie wypadku. Goście "Magazynu 24 godziny" dodają, że raport komisji dotyczący wypadku nie jest ostatecznym dowodem w sprawie.

Z załączników - nie uwzględnionych w końcowym raporcie komisji - do których dotarli dziennikarze programu "Kawaleria" wynika, że zarówno załoga, jak i kontrolerzy lotów działali bezbłędnie, za to zawiodły urządzenia

Zdaniem Fiszera jest to teza nieuprawniona, bo uważa, że niestety zawiedli ludzie, chociaż „to, że załoga popełniła błąd, to nie oznacza, że byli złymi pilotami”.

MON bierze winę na siebie

Bezsensowna jest według Fiszera teza, że ministerstwo obrony stara się tuszować sprawę, zrzucając ją na załogę, a nie na wady hiszpańskiej maszyny.

- MON bierze winę na siebie. Jaki ma interes, żeby tuszować winy czyjeś, a eksponować swoje? – przekonywał Fiszer, którego zdaniem obarczenie winą ludzi jest właśnie wzięciem winy przez ministerstwo na siebie.

Tezy z załączników nieistotne

Fiszer po kolei obalał też tezy zawarte w ujawnionych załącznikach. Według dziennikarzy „Kawalerii”, w samolocie włączała się sygnalizacja wskazująca na awarię instalacji przeciwoblodzeniowej.

Były wojskowy uważa jednak, że nawet jeśli nie działała, to nie byłaby to przyczyna katastrofy. - Nie było warunków do oblodzenia – dodał Fiszer.

Druga informacja wynikająca z załączników to domniemana awaria elektryki. Według Fiszera nie ma jednak żadnych przesłanek, by o niej mówić. - Nawet gdyby do tego doszło, załoga by zareagowała. Nawet jakimś soczystym przekleństwem. Nic takiego nie było – mówił były pilot.

Również trzeci element załączników – wyłączenie szyny energetycznej – jest dla Fiszera niewystarczający dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Ponieważ nastąpiło ono na 6 minut przed katastrofą i zostało przez załogę opanowane.

Komisja działała dobrze

Fiszer zgodził się też z tezą raportu komisji, która uznała, że pilota CASY rozproszył kontroler lotów, każąc mu wyjrzeć przez okno kabiny, by zorientować się w terenie. Tezę tą nazwał absurdalną jeden z ekspertów komisji.

Fiszer przyznał co prawda, że „pilot nie jest niewolnikiem kontrolera”, ale jednak wiadomość z wieży jest „sugestią”, której piloci się słuchają.

Ekspert nie ma wątpliwości, że katastrofa została wyjaśniona przez komisję pracującą przy katastrofie. - Komisja działała w szybkim tempie, pod presją mediów, ale zrobili to naprawdę dobrze – uważa Fiszer.

Goście Magazynu 24 Godziny o raporcie komisji ds. CASY

Goście Magazynu 24 Godziny o raporcie komisji ds. CASY

Raport komisji to tylko jeden z dowodów

O wątpliwościach, które pojawiły się wokół raportu o katastrofie CASY rozmawiali również goście "Magazynu 24 godziny". Paweł Graś z PO uważa, że nie istnieje problem ujawnionych załączników z tej przyczyny, że "cały raport i wszystkie jego załączniki są tylko jednym z dowodów, tylko jednym z elementów, nad którymi pracuje prokuratura".

- Dopiero po sprawdzeniu wszystkich dowodów będziemy mogli mówić o jednej tezie - podkreślił Graś. - Raport jest tylko elementem. Jedną niewielką częścią materiału dowodowego, na podstawie którego ostatecznie sąd sformułuje wyrok - dodał.

Eksperci się podpisali

Janusz Zemke z SLD zwrócił uwagę, że pod raportem komisji widnieją podpisy wszystkich 27 jej członków i nigdzie nie pojawiło się zdanie odrębne. Tak jak mjr Fiszer, Zemke uważa, że wojsko nie ma interesu w tuszowaniu ewentualnych technicznych przyczyn katastrofy.

- To wojsko jest jako pierwsze zainteresowane wyjaśnieniem tej sprawy - mówił poseł lewicy dodając, że gdyby wojskowi kłamali w tej sprawie, to byliby "samobójcami", bo w polskim wojsku jest jeszcze 11 CAS, na których latają piloci.

Pogróżki sprawą dla prokuratury

Graś i Zemke, a także trzeci gość programu - Władysław Stasiak z Kancelarii Prezydenta, byli również zgodni w ocenie doniesień brata jednego z pilotów, którzy zginęli w katastrofie. Andrzej Smyczyński twierdzi, że ktoś "od ludzi w mundurach" grozi mu za to, że prowadzi prywatne śledztwo ws. przyczyn katastrofy.

- Takich rzeczy nie można bagatelizować - mówił Stasiak, według którego sprawą pogróżek powinna zająć się prokuratura. Graś i Zemke przyznali mu rację.

Źródło: TVN24, tvn24.pl

Czytaj także: