Obecnie są tłem dla lidera, kiedyś tymi liderami zostaną. A przynajmniej mają na to duże szanse. Rozpoczynają walkę w brutalnym politycznym świecie. Młode polityczne wilki, bo o nich mowa, pracują w partyjnych młodzieżówkach i niepodważalnie wierzą w swoją partię.
Konrad Michalski - lider młodzieżówki PiS w Legionowie, Paulina Piechna-Więckiewicz - szefowa młodzieżówki SLD i Marek Wójcik - już poseł PO, kiedyś były działacz Młodych Demokratów - młodzieżówki partii Donalda Tuska.
Zrobić, ale co?
Dlaczego wstąpili do córek wielkich politycznych ugrupowań? - Oj, ciężkie pytanie. Żeby coś zrobić - odpowiada Mchalski. I dodaje: - Żeby zrobić coś pozytywnego dla Polski.
Michalski na co dzień jest informatykiem w prywatnej firmie, działa w legionowskiej Radzie Miasta.
- Każdy myśli o tym, przynajmniej na początku, że chciałby zmieniać Polskę - mówi Piechna-Więckiewicz.
Jest radną lewicy w warszawskiej Radzie Miasta. Podczas kampanii prezydenckiej na wiecu wyborczym stała ramię w ramię z Grzegorzem Napieralskim. Można by rzec, że jest w pół drogi do miejsca, które teraz zajmuje jej szef.
Szczebel wyżej jest Marek Wójcik z PO. Na polityczną drogę wszedł 14 lat temu. Zaczynał w Katowicach, gdzie pomagał przy kampanii Leszka Balcerowicza. W czasach ciągłych protestów górniczych.
Teraz jest członkiem komisji do zbadania okoliczności tragicznej śmierci Barbary Blidy.
- Spotkałem bardzo wielu takich ludzi, którzy za wszelką cenę chcą zostać politykami niezależnie od tego, w jakiej młodzieżówce funkcjonują, ważne, żeby im zagwarantować start - mówi Wójcik.
Rozdają ulotki, naklejają plakaty
Do partyjnych młodzieżówek idą ludzie w wieku 17 - 20 lat. Wystarczy, że wypełnią prosty formularz zamieszczony na stronie internetowej organizacji.
- Musi być ktoś od czarnej roboty, ktoś kto będzie oklejał miasta plakatami, zdzierał podeszwy w kampanii chodząc od drzwi do drzwi. To właśnie jest młodzieżówka - wyjaśnia dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Młodzieżówki bardzo często traktowane są przedmiotowo - co najlepiej pokazały czwartkowe wydarzenia, gdy komitet polityczny PiS na wniosek prezesa Kaczyńskiego zmienił szefa partyjnej młodzieżówki. Takie rzeczy często mogą zniechęcać do publicznego działania.
- Były takie roczniki u nas na naukach politycznych, gdzie w grupach mieliśmy przedstawicieli z każdej młodzieżówki. Teraz to się pozmieniało tak, że na tych samych naukach politycznych jest jeden, dwóch, trzech działających, próbujących działać dla partii i moim zdaniem to jest niedobre dla partii - mówi dr Anna Materska-Sosnowska, politolog z UW.
Polityk - autorytet żaden
Jest jeszcze jedna rzecz, która zniechęca do wstępowania do młodzieżówek - coraz gorsza opinia o politykach.
Poseł Wójcik przyznaje, że czasem zdarza mu się mieć problem z przyznaniem, czym się zajmuje. - Nie chciałbym, żeby ludzie zwracali uwagę przede wszystkim na to kim jestem - tłumaczy.
Polityków nie można również nazwać autorytetami. Ostatnie badanie TNS OBOP przeprowadzone wśród osób w wieku od 19 do 26 lat pokazuje, że dla młodych ludzi autorytetami są przede wszystkim rodzice i Jan Paweł II. Liderzy trzech największych partii są wzorem jedynie dla co setnego ankietowanego.
- Na pewno są młodzi ludzie, którzy odchodzą zniechęceni, ale polityka jest w ogóle trudną dziedziną i wymaga rzeczywiście specyficznego charakteru, dużej odwagi cywilnej, bo nie zawsze jest miło i sympatycznie - przekonuje Piechna-Więckiewicz.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24