My wprowadziliśmy w Polsce demokrację - stwierdził we wtorek minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. - PiS to jest partia na opak, która kreuje państwo na opak. To znaczy wszystko, co mówią, należy rozumieć odwrotnie - komentował w "Faktach po Faktach" profesor Marcin Matczak, Wydział Prawa i Administracji UW.
- My wprowadziliśmy w Polsce demokrację - stwierdził minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński dopytywany przez dziennikarzy podczas 32. Forum Ekonomicznego w Karpaczu. - Realnej demokracji do 2015 roku nie było - dodał.
Matczak: wszystko, co mówi PiS, należy rozumieć odwrotnie
Słowa ministra komentował w "Faktach po Faktach" profesor Marcin Matczak, Wydział Prawa i Administracji UW. - PiS to jest partia na opak, która kreuje państwo na opak. To znaczy wszystko, co mówią, należy rozumieć odwrotnie. Jest absolutnie jasne, że od ośmiu lat oni tę demokrację i praworządność oczywiście niszczą i to jest najlepszy przykład - stwierdził.
PiS, jako jedyny z pięciu największych komitetów wyborczych, odmówił udziału w serii przedwyborczych debat organizowanych przez TVN24. - Debata czy rozmowa w demokracji, to nie jest po prostu jakiś wymysł formalny, tylko jest to główny mechanizm, dzięki któremu można dojść do rozwiązań, które są najlepsze, bo nikt nie pozjadał wszystkich rozumów i nikt nie jest najmądrzejszy, nawet pan premier Gliński - powiedział Matczak. - Przyznają sobie przymiot nieomylności, bo jeżeli nie muszą nikogo słuchać, a zwłaszcza krytyków, no to tak to właściwie wygląda - dodał.
- Jest początek roku szkolnego, ja napisałem, że jeżeli nie chcemy wychować gromadki małych Jarosławów Kaczyńskich, to powinniśmy nasze dzieci wystawiać na krytykę. Mamy taką tendencję, żeby także dzieci nasze chronić przed krytyką. Jarosław Kaczyński tworzy państwo, w którym nie ma być krytyki - mówił Matczak.
- To znaczy mają być tylko tak zwani dziennikarze, którzy zadają łatwe pytania, czy pan prezes się nie przemęcza na przykład. Nie ma być sądów, które mogą powiedzieć panu premierowi, że to, co robi, jest niewłaściwe - dodał.
Matczak: nie rozmawiając, oni niszczą państwo
Prawnik stwierdził, że Jarosław Kaczyński buduje "państwo, w którym wszyscy są po to, ażeby chwalić i żeby klaskać. Popierać i nie przeszkadzać".
- Takie państwo się nie może ostać. I mówię to już nie tak nieformalnie, tylko mamy dowody naukowe, jeżeli chodzi o na przykład prawo czy o naukę o polityce, że sytuacje, w których ktoś wpada w taki tunel, to znaczy ma poczucie, że już wszystko wie najlepiej i nikogo nie musi słuchać, one kończą się katastrofą - ocenił.
- Więc to nie jest po prostu tak, że oni nie rozmawiając, nie wiem, mają jakiś kaprys. Oni niszczą państwo, dlatego że jeżeli w parlamencie nie ma debaty, uchwala się ustawy w 8 godzin, jeżeli nikogo nie trzeba słuchać, no to po prostu uważa się, że jest się bogiem. A cała historia pokazuje, że jeżeli przywódcy uwierzyli, że wiedzą wszystko, potrafią wszystko i są takimi bogami, no to to się bardzo szybko zawalało - zakończył.
Matczak: parę lat temu przyjęcie na listy kogoś takiego jak Bąkiewicz to był powód do wstydu
Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało w poprzednim tygodniu listy wyborcze. Wśród kandydatów partii rządzącej w okręgu radomskim znajdzie się przedstawiciel Suwerennej Polski i były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz. W województwie lubuskim kandydatem obozu rządzącego będzie Łukasz Mejza.
Do tych kandydatur odniósł się w "Faktach po Faktach" Marcin Matczak. - Madeleine Albright napisała, że faszyzm nie jest zjawiskiem historycznym, tylko psychologicznym. Polega ono na tym, że ktoś uważa, że jest tak mądry i tak dobry, że może wszystkim innym powiedzieć, co mają robić, a jeżeli oni się z tym nie zgodzą, to może ich nawet zabić, jak pokazuje historia, albo przynajmniej zastosować w stosunku do nich jakąś przemoc - powiedział.
- Kiedy faszyzm rodził się w latach 30., to obserwatorzy pokazywali, że to, co było najlepsze dla tych, którzy oglądali tych faszystów, to był dynamizm. To że oni potrafią coś zrobić, nie gadają, ale działają. PiS, moim zdaniem, promuje od ośmiu lat taką postawę, nawet nie kryptofaszystowską, w rozumieniu tego faszyzmu psychologicznego - kontynuował.
- Moim zdaniem to jest świadome zachęcenie tej części Polaków, którzy niestety podobnie myślą, żeby pokazać, że "zobaczcie, my jesteśmy tak zdecydowani, że nawet tego się nie wstydzimy", chociaż to jest bezwstyd. Jeszcze parę lat temu przyjęcie na listy kogoś takiego jak Mejza, czyli oszusta, kogoś takiego jak Bąkiewicz, to był powód do wstydu. Teraz my uważamy, że to jest moralnie obrzydliwe, ale jakoś się okazuje, że można - stwierdził.
Źródło: TVN24