Zbigniew Ziobro i Patrycja Kotecka są zaręczeni – ta informacja, publicznie potwierdzona przez Jacka Kurskiego, zelektryzowała sejmowe kuluary. Obok życzeń szczęścia na nowej drodze życia pojawiają się jednak wątpliwości…
Związek pierwszej i czwartej władzy, czyli love story (o ile istnieje) między dwiema znanymi i kontrowersyjnymi postaciami - to temat dnia w Sejmie. Para Kotecka i Ziobro zdecydowanie zdetronizowali najsłynniejszy dotychczas, choć nie potwierdzony, sejmowy związek: Jarosława Kaczyńskiego z Jolantą Szczypińską. On jej dał szpilki, ona jemu kwiaty, i stąd pojwiły się plotki o rychłym ślubie. Szczypińska uśmiechała się tajemniczo i nie potwierdzała ani nie zaprzeczała, prezes PiS zapewniał o sympatii. W przypadku pary (?) Ziobro-Kotecka podstawy dla plotek są silniejsze - publicznie rzecz potwierdził jego partyjny kolega.
Miłość czy kariera?
A temat jest tym gorętszy, że - jak zauważa część komentatorów - związek p.o. wiceszefowej Agencji Informacji w TVP z byłym ministrem sprawiedliwości mógł mieć wpływ na karierę obojga. Innymi słowy, pytanie brzmi, czy nie nadużywali relacji prywatnych na forum służbowym.
- Miłość jest miłością. Ja życzę wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia i panu ministrowi, i pani Patrycji Koteckiej. Ale jeżeli były zależności w związku i ktoś sobie nawzajem pomagał w różny sposób - to jest to nadużycie – twierdzi Grzegorz Napieralski (SLD). - Źle by było gdyby faktycznie okazało się, że pani Kotecka promowała w telewizji pana ministra, a pan minister promował panią Kotecką – podsumowuje.
"Narzeczeni nie muszą pomagać sobie w karierze"
Takich wątpliwości nie ma rzecznik klubu PiS. - Jestem daleki od tezy, że w związku z tym, że osoby się spotykają, muszą sobie pomagać w karierze. Patrzę na to spokojnie, chłodno i jeszcze raz podkreślam - to jest sfera intymna, bardzo osobista i bardzo prywatna – twierdzi Mariusz Kamiński. - Ja się nie zajmuję plotkami w Sejmie,aczkolwiek zawsze to są dobre informacje. Jeśli to jest prawda – wtóruje jego partyjna koleżanka Beata Kempa.
Jednak nieoficjalnie posłowie PISu sugerują, że ujawnienie aspektów prywatnego życia Ziobry to mała zemsta Jacka Kurskiego. Oraz próba dyskredytacji polityka, o którego partyjnych, a nawet prezydenckich ambicjach mówi się coraz częściej.
Co na to Kurski? Czy rzeczywiście „chlapnął” przypadkiem o prywatnym życiu partyjnego kolegi, czy była to zamierzona akcja? Poseł nie odbiera telefonu.
Prywatne i służbowe relacje ministra i dziennikarki
Media wielokrotnie pisały o bliskich relacjach Ziobry z Kotecką. To on – o czym wspominał Janusz Kaczmarek – miał na spotkaniach u prezesa TVP starać się o pracę dla Patrycji Koteckiej. Miał, według Kaczmarka, mówić: Panie prezesie, będzie pan potrzebował ludzi, a ja mam redaktor, za którą mogę poręczyć. Patrycja Kotecka będzie działała na naszą rzecz.
Wielokrotnie też stawał w jej obronie, nie zawsze osobiście. Gdy media zarzucały Koteckiej, że nie jest obiektywna, pod zamieszczonymi w Internecie tekstami pojawiły się liczna komentarze chwalące dziennikarkę. Jak się okazało, pochodziły z komputerów z… ministerstwa sprawiedliwości.
Z kolei wobec wiceszefowej AI powtarzały się zarzuty, że nie ukrywa swoich politycznych sympatii. Miała blokować niekorzystne dla PiS materiały (np. o Białym Miasteczku) i oferować dziennikarzom ekstra pieniądze za materiał atakujący PO. Dziennikarzowi, który ją o to oskarżył, wytoczyła proces. A zarzutom o stronniczość zaprzecza.
Według mediów najbardziej jednak dbała o wizerunek Zbigniewa Ziobry. Zdaniem byłych (lub wypowiadających się anonimowo) dziennikarzy „Wiadomości”, Kotecka zablokowała emisję konferencji Ziobry, na której groził, że będą nowe dowody na Tuska, Olejniczaka, Giertycha i Leppera. Reporterzy podejrzewali, że to m.in. przez Kotecką zaginęła kaseta ze słowami Ziobry o zatrzymanym przez CBA kardiochirurgu doktorze G., że "nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
Wreszcie to na laptopie Zbigniewa Ziobry znaleziono stworzone przez Kotecką scenariusze programów telewizyjnych. Poseł PiS tłumaczył, że nie ma w tym nic dziwnego, że pożycza znajomym komputer.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24