Donald Tusk powinien jak najszybciej zabrać głos w sprawie Radosława Sikorskiego, bo mamy chaos nie tylko w rządzie, ale i koalicji - ocenił w "Jeden na jeden" szef SLD Leszek Miller. Jego zdaniem, Sikorski nie powinien być "utrzymywany na stanowisku marszałka Sejmu".
W opinii Millera, to, co się stało, w dużym stopniu dyskredytuje Sikorskiego jako marszałka Sejmu, czyli drugą osobę w państwie, gdyż "otwiera pole do rozmaitych spekulacji, które mają rezonans nie tylko krajowy, ale także międzynarodowy". Chodzi o kontrowersyjny wywiad, którego amerykańskiemu portalowi Politico udzielił Sikorski. Miał powiedzieć, że już sześć lat temu Władimir Putin, podczas spotkania w Rosji, proponował premierowi Donald Tuskowi rozbiór Ukrainy.
- Sprawa Radosława Sikorskiego nie jest zamknięta. To początek jego wielkich kłopotów - ocenił Miller. Dodał, że we wtorek - w wykonaniu marszałka Sejmu - mieliśmy najpierw poranny dramat, a potem wieczorną farsę.
- Wieczorem Sikorski zaprzeczył twierdzeniom, które padały rano. Cesarz Napoleon mawiał w takim przypadku, że od wzniosłości do śmieszności tylko jeden krok. Wczoraj ten krok został postawiony - ocenił Miller.
Zdaniem szefa SLD, to, co zaszło, stawia w bardzo złej sytuacji byłego premiera Donalda Tuska, który za kilka tygodni obejmie stanowisko szefa Rady Europejskiej.
Dlatego, jak stwierdził, Tusk powinien możliwie szybko wystąpić publicznie i złożyć oświadczenie, które - z jego punktu widzenia - zamyka tę sprawę, czyli albo potwierdzić, że Sikorski mówił prawdę, albo że konfabulował i pomylił fakty ze swoimi fantazjami.
- Mamy chaos nie tylko w rządzie, ale i w koalicji, co przenosi się na państwo - stwierdził Miller. Przypomniał, że wpadkę zaliczył nie tylko marszałek Sejmu, ale też minister rolnictwa Marek Sawicki, który nazwał rolników "frajerami".
W opinii Millera, Sikorski się zagalopował, i ten galop będzie miał rozliczne konsekwencje. - Polska i tak ma trudną sytuację w Europie, bo zostaliśmy odepchnięci od stołu negocjacyjnego, gdzie liderzy europejscy rozmawiają z Rosją i Ukrainą o możliwości politycznego sposobu na rozwiązanie tego konfliktu - powiedział Miller. - Polski mesjanizm się nie sprawdził - dodał.
Jego zdaniem, Sikorski nie powinien być "utrzymywany na stanowisku marszałka Sejmu". - Wczorajsze wydarzenia powodują, że zasób zaufania do niego maleje - powiedział Miller.
Zawiodła pamięć?
W artykule w portalu Politico przytoczone zostały słowa byłego szefa MSZ, że w 2008 r. podczas wizyty polskiego premiera w Moskwie, Władimir Putin mówił Donaldowi Tuskowi o podziale Ukrainy. - Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy". "Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany - miał powiedzieć Sikorski.
W reakcji na kontrowersje, jakie wywołał wywiad były szef MSZ stwierdził najpierw, że "nie był świadkiem tej rozmowy, ale dotarła do niego taka relacja". Potem oświadczył, że "w tej sprawie zawiodła go pamięć".
Podkreślił, że jest mu przykro, iż postawił Donalda Tuska i premier Ewę Kopacz w niezręcznej sytuacji.
- Zdarza się człowiekowi zagalopować, tak było w tym przypadku - zaznaczył Sikorski.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24