Słowa Jarosława Kaczyńskiego o bezsensowności śledztwa w sprawie budowy wieżowca to instrukcja dla organów prokuratorskich, która jest wykonywana - ocenił w "Faktach po Faktach" były premier Leszek Miller. Jego zdaniem, pod rządami obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, prezes PiS jest "obywatelem nieprzesłuchiwalnym".
Prezes PiS pytany w zeszłym tygodniu w RMF FM, czy jeśli prokuratura zdecydowałaby o wszczęciu śledztwa i wezwała go na przesłuchanie, to stawiłby się na nie, odpowiedział: - Oczywiście, jakie mam inne wyjście? Jestem obywatelem jak każdy inny.
Mówił także, że w jego ocenie "śledztwo sensu nie ma, ale to decyzja prokuratury".
"Obywatel nieprzesłuchiwalny"
Te słowa prezesa PiS komentował w "Faktach po Faktach" były premier Leszek Miller.
Ocenił, że "Jarosław Kaczyński jest obywatelem nieprzesłuchiwalnym pod rządami obecnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego" Zbigniewa Ziobry. - W wywiadzie słyszymy, jak Jarosław Kaczyński mówi, że uważa, że nie ma powodów do jego przesłuchani - zauważył Miller.
Jego zdaniem, te słowa to "instrukcja dla organów prokuratorskich". - I jak widać to instrukcja, która jest wykonywana - powiedział Miller.
Zawiadomienie w sprawie Srebrnej
W końcu stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 roku między innymi prezesa Prawa i Sprawiedliwości z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie biurowca z dwiema wieżami przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna.
Pod koniec stycznia w prokuraturze Austriak złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oszustwa przez Kaczyńskiego. Zarzuca mu brak zapłaty za złożone biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie kilkukrotnie przesłuchiwała Birgfellnera w ramach postępowania sprawdzającego. Śledczy nie zdecydowali jednak dotąd, czy w sprawie złożonego przez niego zawiadomienia zostanie wszczęte postępowanie karne. Jak ustaliła reporterka TVN24, decyzję o wszczęciu lub umorzeniu takiego postępowania zostanie podjęta najwcześniej w połowie marca.
"Trzeba rozróżnić politykę rozdawnictwa i politykę socjalną"
Miller komentował też w "Faktach po Faktach" rozpoczętą przez partię rządzącą kampanię przedwyborczą. Jak wskazywał, PiS chce wprowadzić narrację, w której, "z jednej strony PiS i siły go wspierające bronią polskiej rodziny i polskich dzieci, a z drugiej są ci, którzy chcą tożsamość rodziny i dziecka (…) nadwyrężyć czy zniszczyć". - Myślę, że tak chce poprowadzić tę kampanię, plus cały wachlarz obietnic socjalnych, które już zostały ogłoszone - dodał.
Odnosząc się do obietnic PiS-u takich jak rozszerzenie programu 500 plus czy "trzynastka" dla emerytów podkreślił, że "trzeba rozróżnić politykę rozdawnictwa i politykę socjalną". - Polityka rozdawnictwa polega na tym, że się wspólne pieniądze z kasy państwa rozdaje niezależnie od sytuacji bytowej. Tyle samo bogatym, tyle samo biednym. A polityka socjalna oznacza, że pieniądze podatników dzielimy tak, żeby wspomagać tych, którym jest najtrudniej. Natomiast nie wspomagamy tych, którzy takiej pomocy nie potrzebują - wyjaśniał Miller. Jego zdaniem, "jak popatrzeć na PiS, to jest klasyczna polityka rozdawnictwa, a nie polityka socjalna". Wskazywał, że "dla potrzebujących można by dać więcej, gdyby ci bogatsi nie byli adresatami tej pomocy".
Autor: ads//kg / Źródło: tvn24