Podczas piątkowych zamieszek w Warszawie policja działała w sposób umiarkowany, ale skuteczny - twierdzi szef MSWiA Jerzy Miller. Minister w "Faktach po Faktach" w TVN24 podkreślił, że Niemcy, którzy przyjechali do Polski na uroczystości 11 listopada, byli obserwowani od momentu przekroczenia granicy.
Miller przyznał, że Święto Niepodległości obchodziliśmy "w dosyć niespodziewany sposób". - Ale nie można tego sprowadzić tylko do decyzji administracyjnych czy skuteczności działania policji. Trzeba się wrócić jeszcze o kilka kroków wstecz, bo ktoś tych, którzy byli na ulicach Warszawy, zaprosił. To nie byli warszawiacy - mówił szef MSWiA.
Zatrzymani - połowa Polaków, połowa obcokrajowców
Szef resortu zwrócił przy tym uwagę, że wśród zatrzymanych połowa to obcokrajowcy.
- To, że ktoś ustawia się z pięściami przed policjantami, to nie jest polska specjalność. (...) Bardzo trudno pokazać mi kraj, w którym takich obrazków pan nie zobaczy. Fakt, że nie w święto narodowe. To mnie przede wszystkim bulwersuje - powiedział.
Miller stwierdził, że organizatorzy piątkowych spotkań liczyli na obecność mediów, które "pokażą ich ekscesy". - To nas smuci, że są tacy, którzy chcą w ten sposób demonstrować nie swoje przekonania, tylko swój sposób pokazania święta narodowego - dodał.
Polska policja współpracowała z niemiecką
Minister powiedział, że policja zrobiła wszystko, do nie doszło do zamieszek. Tłumaczył, że od granicy z Niemcami samochody uczestników demonstracji na terenie Polski były obserwowane, polskie służby współpracowały z niemieckimi, a "znakomita część narzędzi", które posiadali, została im zabrana.
Wyjaśnił, że działania prewencyjne były na tyle efektywne, na ile pozwala na to obowiązujące prawo. - Dopóki obcokrajowiec, który przyjeżdża do Polski nawet w złych zamiarach, nie złamie prawa, nie może być zatrzymany - podkreślił.
Więcej rannych policjantów niż cywili
Miller zauważył, że liczba osób poszkodowanych (29) jest niewielka i że większa była po stronie policjantów (49), a nikt z rannych podczas piątkowych zamieszek nie przebywa obecnie w szpitalu. - Działania (były) na miarę wyzwania, jakie stawiali po drugiej stronie chuligani - oświadczył i zaznaczył, że policja działała "w sposób umiarkowany, ale skuteczny".
Przekazał również, że skala zniszczeń w Warszawie jest "symboliczna" i wynosi 72 tys. zł.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24