- Nikt nie będzie SLD dyktował rozwiązań personalnych - powiedział w "Faktach po Faktach" lider tego ugrupowania Leszek Miller. Podkreślił, że kierownictwo partii zmienia się po wyborach parlamentarnych, a nie prezydenckich.
Po kiepskim wyniku Magdaleny Ogórek w wyborach prezydenckich (2,4 proc.) zawieszony w prawach członka SLD Grzegorz Napieralski stwierdził, że lewicę należy zbudować od nowa. Dodał, że "w nowym otwarciu nie ma miejsca dla Leszka Millera".
Lider SLD pytany w "Faktach po Faktach", czy w związku z wyborczą porażką kandydatki SLD powinien zrezygnować z kierownictwa w partii, odpowiedział: - Wszystko jest w rękach moich koleżanek i kolegów.
Zaznaczył, że nikt nie będzie dyktował SLD rozwiązań personalnych ani programowych. - Grzegorz Napieralski też nie będzie decydował o tym, jakie będą moje dalsze losy - mówił Miller. Stwierdził, że w dawnych czasach "tacy dezerterzy byli ścinani". Dodał, że jego zachowanie go śmieszy.
Stwierdził też, że SLD nie może otrząsnąć się do dzisiaj po "tragicznym okresie", w którym na czele Sojuszu stał Napieralski.
Wskazał, że kierownictwo partii zmienia się po wyborach parlamentarnych, a nie prezydenckich. - Partia polityczna znaczy tyle, ile ma mandatów w Sejmie i Senacie - mówił.
"Schizofrenia i nielojalność"
Miller powiedział, że w dniu wyborów rozmawiał z kandydatką SLD. Zapowiedział jednak, że spotka się z Magdaleną Ogórek w "chłodniejszej i spokojniejszej" atmosferze, by przeanalizować wynik, jaki uzyskała. Miller dziękował wyborcom, którzy oddali swój głos na Ogórek.
Podkreślił, że ci wszyscy, którzy nie głosowali na Ogórek nie mogą mieć teraz pretensji do jej wyniku.
- Nie do przyjęcia jest i to jest przejaw jakiejś schizofrenii i nielojalności, że są nasi sympatycy, czy wręcz członkowie, którzy użalają się nad złym wynikiem pani Ogórek, a jednocześnie mówią, że na nią nie głosowali - powiedział.
Wśród takich osób była Katarzyna Piekarska, która powiedziała otwarcie, że popełniono błąd w wyborze kandydatki. Miller pytany, czy takie osoby mają szansę znaleźć się na listach wyborczych SLD w wyborach parlamentarnych, odpowiedział: - To się okaże. Każdy taki przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie.
Dodał, że kwestia lojalności, przyzwoitości w polityce jest bardzo ważna.
"Nasz elektorat to nie towar"
Miller nie zdradził, czy Sojusz przekaże swoje poparcie któremuś z kandydatów. Zapowiedział, że taka decyzja zapadnie w najbliższych dniach na posiedzeniu zarządu krajowego partii. - Na pewno nie będziemy traktować naszych wyborców jak towar, niewolników. Nasz elektorat wymaga szacunku. To nie towar, nie mebel, który można przesuwać z kąta w kąt - podkreślił.
Przewodniczący SLD zwrócił uwagę, że początek kampanii wyborczej Magdaleny Ogórek był bardzo udany i towarzyszył mu entuzjazm. W jego ocenie błąd popełniono już w trakcie kampanii, kiedy poparcie zamiast rosnąć, malało. W jego ocenie, błędna była strategia kampanii. Zakładała ona bowiem, że pozyskanie elektoratu SLD będzie stosunkowo łatwe i należy w związku z tym zabiegać o innych wyborców, co nie przyniosło oczekiwanego efektu.
Zdaniem Millera w wyborach najbardziej skompromitowały się polskie sondażownie, które - jak mówił - dawały przewagę Komorowskiemu i niski wynik Kukizowi, a tymczasem wynik z 10 maja był zupełnie inny. W ocenie szefa SLD coraz częściej będą się pojawiać postulaty, by co najmniej tydzień przed wyborami firmy badawcze miały zakaz publikowania sondaży, bo "manipulują opinią publiczną".
Wybory prezydenckie 2015
Wybory prezydenckie 2015
Autor: db/tr/kwoj / Źródło: tvn24